NB 1080, czyli wygoda długich wybiegań i dynamika szybszych jednostek

O tym, jak ważne są dobrze dobrane, dopasowane do stopy i po prostu wygodne buty w przygotowaniach do maratonu przekonało się zapewne już wielu biegaczy. Towarzyszą nam w czasie długiego wybiegania i wielu godzin spokojnych treningów budujących powoli i mozolnie, z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc naszą wydolność i wytrzymałość. Muszą sprawdzić się zarówno podczas spokojnych biegów regeneracyjnych, jak i tych bardziej żwawych mających m.in. na celu nauczyć nas radzić sobie z utylizacją mleczanu. Jedne środki mają za zadanie przyspieszyć regenerację, inne pomóc zaprzyjaźnić się z uczuciem dyskomfortu. Buty mają nas w tym wszystkim przede wszystkim wspierać, mają być wygodne, ma być w nich przyjemnie, pewnie i bezpiecznie.

Takim butem zdecydowanie jest nowy NB 1080. Flagowy model biegowego buta przeznaczony do biegania po twardych nawierzchniach. Ale zacznijmy od początku.

Testowane NB 1080 w wersji 8 to moje pierwsze treningowe buty biegowe ze stajni New Balance. Firma zadomowiła się już na dobre na polskim biegowym rynku i w tym miejscu zdecydowanie należą się ukłony osobom zaangażowanym w promocję tej marki. Nikogo już nie dziwi biegacz z logo NB na bucie. Firma zdobyła w Polsce wielu swoich zwolenników, a pamiętam dobrze jak jeszcze kilka lat temu była tutaj co najwyżej ciekawostką.

Przyznam się szczerze, że dotychczas nie było mi po drodze z butami biegowymi od New Balance. W pamięci zapadł mi obraz masywnych egzemplarzy pokrytych pstrokacizną kolorów. Od tamtego czasu moje gusta ewoluowały, ale zmieniły się też i New Balance’y.

Od kilku sezonów noszę różne klasyczne modele lajfstajlowe tej marki. Bardzo je sobie chwalę. Nie zastanawiałem się więc długo, gdy zaproponowano mi testowanie najnowszego wydania topowego modelu biegowego NB. W sumie sam nie wiem, dlaczego nie doszło do tego wcześniej. Lubię próbować nowych rzeczy, słyszałem też dużo dobrego o tym kultowym już modelu. Dziękuję redakcji serwisu biegowe.pl i New Balance Polska za możliwość ich testowania.

Wygląd
Podobno o gustach się nie dyskutuje, ale według mojego but jest po prostu ładny. Stonowane, pasujące do siebie kolory bez zbędnych ozdobników. Estetyczny, prosty, ale niebanalny. Niebiesko-czarny egzemplarz, który udostępniono mi do testów mógłbym równie dobrze nosić do codziennego nieformalnego stroju sportowego. Bardzo ucieszyła mnie taka kolorystyka. Mam obecnie kilka par butów w jaśniejszych tonacjach i uważam, że biorąc pod uwagę ich przeznaczenie i klimat w jakim przychodzi nam żyć i trenować, zwłaszcza o tej porze roku, jest to po prostu niepraktyczne. W testowanym modelu zaliczyłem treningi na przełomie dwóch pór roku i po tych kilkuset kilometrach nie widać po nich nadmiernej eksploatacji. Z jaśniejszymi egzemplarzami często bywa tak, że są ładne do pierwszego deszczu.

Myślę, że jest to już dziś standardem, ale warto podkreślić, że buty wykonane są z dbałością o najdrobniejsze szczegóły. Zaczynając od gumowego wzmocnienia chroniącego palce na przedzie cholewki, po dodane w tej wersji plastikowe wzmocnienie zapiętka dodatkowo poprawiającego stabilizację. Nie zauważyłem miejsca, gdzie jakiś element byłyby krzywo przyszyty, coś by się odklejało czy nadmiernie zużywało.

Buty podobają mi się kolorystycznie, ale ogólnie nie była to “miłość od pierwszego wejrzenia”. Przyznam się, że mimo wszystko jedyne czego obawiałem się widząc je pierwszy raz na oczy to ich waga. Nie sprawiają one już wrażenia masywnych, jak to bywało w poprzednich wersjach. 1080 przeznaczone są jednak do biegania po twardych nawierzchniach i to też od razu po nich widać.

Czas na trening
Buty od razu dostały ode mnie spory kredyt zaufania i po raz pierwszy zabrałem je na godzinne rozbieganie, pokonałem w nich około 13 km. Przy pierwszym delikatnym treningu daje się zauważyć, że są bardzo dobrze amortyzowane, ale nie nadmiernie miękkie. Dodając do tego 8 mm drop od razu można zauważyć, że nie są to takie “zwykłe kapcie do rozbiegań” jak czasem nazywa się tego typu modele. But mimo swojej budowy zachowuje się dynamicznie.

Usztywniony zapiętek będący innowacją w tej wersji, a którego trochę się obawiałem nie robi mi dużej różnicy na asfalcie, ale na leśnej ścieżce czuję, że bez niego miałbym większą swobodę ruchów. Jest miękko, ale nie bez przesady, szeroko w stosunku do butów, w których zwykłem biegać, stopa ma więcej przestrzeni, ale nie lata na boki. To wszystko decyduje o tym, że następnym razem zabieram buty już na konkretniejszy trening tempowy i nie jestem zawiedziony. 1080 są też doskonałym kompanem w długich wybiegań.

Kilka słów o technologiach
Na pierwszy ogień podeszwa. Wprowadzona w szóstej odsłonie tego modelu amortyzująca lekka pianka Fresh Foam o wysokiej odporności na odkształcenia, z każdym kolejnym modelem była udoskonalana. W siódemce wprowadzono kilka usprawnień, a ósemka podtrzymuje większość tych cech stawiając na jeszcze większy komfort. Dzięki swojej strukturze jak podaje producent, ma zapewniać miękkość oraz odpowiednią ochronę stawów podczas dłuższych treningów.

Główną różnicą między poprzednią wersją, a najnowszą jest wypukły wzór podeszwy. Poprzedni był wklęsły, a ta zmiana powinna dawać jeszcze łagodniejsze lądowanie na twardym podłożu i płynniejszy ruch. Drobne zmiany mają również poprawić trwałość i przyczepność. Polecam krótki film z Running Warehouse prezentujący najważniejsze technologie w nowym flagowcu New Balance.


Cholewka
Tutaj nie było wielu zmian w porównaniu z poprzednim modelem. Jest kilka drobnych szczegółów. Projektanci zaprojektowali siateczkę poprawiając oddychalność i komfort, a także dodano wspomniany klips na zapiętku. Nie miałem możliwości testować buta w upale, więc nie mogę powiedzieć wiele o oddychalności materiałów, ale podczas treningów na bieżni mechanicznej i w takich warunkach nie zauważyłem tu problemów z nadmiernym poceniem. Warto tu również wspomnieć o wysokiej jakości profilowanej wkładce Ortholite, która posiada właściwości antybakteryjne i umożliwia odprowadzanie ciepła i wilgoci.

Podsumowanie
Cieszę się, że miałem możliwość testowania 1080, but ten z treningu na trening stał się jednym z moich ulubionych w tym momencie przygotowań do maratonu butów treningowych. Łączy w sobie wygodę podczas długich wybiegań, ale również dynamikę podczas szybszych jednostek. Jedyną rzeczą, do której mógłbym się przyczepić jest wzmocnienie zapiętka, bez którego moje stopy miałyby jednak więcej swobody.

W testowanym modelu przebiegłem łącznie na treningach ok. 300 kilometrów, głównie po asfalcie, ale o tej porze roku (schyłek zimy) warunki były bardzo zmienne. Buty radziły sobie wyśmienicie mimo tych trudnych warunków i chętnie zabierałem je na kolejne treningi. Do codziennego treningu konieczne są dla mnie jednak co najmniej dwie pary.

Komfort: 10/10
Amortyzacja: 10/10
Dynamika: 8/10
Przyczepność: 10/10
Trzymanie stopy: 8/10

Dane techniczne producenta:

Waga: 314 g (rozm. 9,5)

Specyfikacja:

– wierzch wykonany z materiałów syntetycznych oraz siatki
– 8 mm drop dla naturalnego ułożenia stopy podczas biegu
– siatka zapewniająca odpowiedni przepływ powietrza
– bezszwowe łączenia materiałów
– specjalna konstrukcja podeszwy ułatwiająca swobodę ruchów

Buty NB 1080 kosztują 599,99 pln i można je zakupić tutaj.


Autor tekstu:


Sebastian Wojciechowski
Pasjonat biegania z rekordem życiowym w maratonie 2:40:01, obecnie przygotowujący się do swojego piątego z serii World Marathon Majors – maratonu w Londynie. Organizator i pomysłodawca Biegu Chomika – pierwszego w Polsce biegu na rzecz zwierząt ze schronisk. Koordynator parkrun Warszawa-Ursynów.