Aleksandra Lisowska nie pobiegnie maratonu na Mistrzostwach Europy w Berlinie

Dział szkolenia Polskiego Związku Lekkiej Atletyki zdecydował, że na Mistrzostwa Europy do Berlina pojedzie tylko Izabela Trzaskalska. Do stolicy Niemiec działacze nie wyślą Aleksandry Lisowskiej, która podczas ORLEN Warsaw Marathon poprawiła rekord życiowy o 7 minut, jednak wynik 2:33.13 był gorszy od wskaźnika minimum o 43 sekundy. Do Berlina PZLA planuje z kolei wysłać pięciu mężczyzn, choć tylko dwóm udało się pobiec szybciej od wymaganego minimum. 

Jak donosi Przegląd Sportowy, będąca ostatnio w bardzo dobrej dyspozycji Aleksandra Lisowska nie pojedzie jednak na mistrzostwa Europy do Berlina.

Zawodniczka AZS UWM Olsztyn w krótkim odstępie czasu ustanowiła swój nowy rekord życiowy w maratonie (2:33:13), na 10 000 metrów podczas MP w Łomży (34:28.28), oraz na dystansie 10 km (34:14), wygrywając zawody Great Run w Birmingham. Lisowska mimo iż poprawiła swój rekord maratoński o 7 minut, nie zdołała jednak pobiec szybciej, niż wymagane przez PZLA minimum (2:32.30). Liczyła jednak, że mimo wszystko dostanie szansę startu na Mistrzostwach Europy w Berlinie – Mam nadzieję, że chociaż zabrakło mi tych 43 sekund do osiągnięcia minimum, to PZLA przychyli się do tego, aby dać mi szansę wystartowania na ME. Bardzo bym chciała spróbować zawalczyć o jak najlepszą lokatę i jeszcze poprawić swój rekord życiowy, bo słyszałam że w Berlinie będzie szybsza trasa niż ta w Warszawie. Taki jest właśnie mój kolejny cel, jeszcze poprawić wynik 2:33:13. – mówiła Aleksandra Lisowska w naszym niedawnym wywiadzie.

Po decyzji Polskiego Związku Lekkiej Atletyki zapytaliśmy zawodniczkę o komentarz. Lisowska była zaskoczona, bo o sprawie dowiedziała się… od nas. – Ani ja, ani mój trener nic nie wiemy o takiej decyzji. Moim zdaniem dość długo przyszło nam na nią czekać, ale dobrze że już jest. Takie jest życie. Jedynie mogę mieć tylko pretensje do siebie, że nie pobiegłam o te 43 sekundy szybciej. Nie jestem jakoś z tego powodu rozczarowana, ponieważ spodziewałam się takiej decyzji. Ważne, że w końcu jest ostateczna odpowiedź i wiemy na czym z trenerem stoimy. W takim wypadku, zaczniemy zapewne przygotowania pod starty na stadionie, aby zacząć poprawiać się na tych krótszych dystansach – powiedziała nam Aleksandra Lisowska.

Wpływ na decyzję PZLA miała z pewnością sytuacja ze składem kobiecej drużyny, a właściwie jej brak. Karolina Nadolska zrezygnowała ze startu w Berlinie, więc oprócz Izabeli Trzaskalskiej byłaby właśnie tylko Lisowska. To dwie zawodniczki, a do pełnej drużyny potrzeba trzech. Tak właśnie dziennikarzowi Przeglądu Sportowego argumentował decyzję Związku Tomasz Majewski, wiceprezes PZLA – Gdyby Karolina zdecydowała się pojechać, to wtedy raczej bylibyśmy skłonni wysłać pełny zespół, a więc w teamie znalazłaby się też Aleksandra Lisowska, a tak do Berlina pojedzie tylko Iza Trzaskalska. Te czterdzieści parę sekund, które zabrakło do minimum, to w maratonie może wydawać się niewiele, ale trzeba wziąć też pod uwagę fakt, że czasy kwalifikacyjne nie były przez nas mocno wyśrubowane, a więc nie jest to jakiś niebotyczny poziom sportowy.

Niezbyt wyśrubowany zdaniem PZLA  był jednak także wskaźnik minimum mężczyzn (2:12.30), a pomimo tego tylko dwóm zawodnikom udało się go wypełnić – Błażejowi Brzezińskiemu (2:11.27) i Henrykowi Szostowi (2:10.09). Jednak polska federacja na mistrzostwa Europy chce wysłać 5 zawodników, którzy mieliby powalczyć w klasyfikacji drużynowej.

źródło: Przegląd Sportowy/Tomasz Łyżwiński