Mirek Bieniecki: Będę bardzo szczęśliwy, jeśli chociaż jeden człowiek zainspiruje się moim odchudzaniem

Mirka Bienieckiego zna chyba każdy, kto chociaż raz pomyślał o bieganiu w górach. To prawdziwy człowiek orkiestra. Od 15 lat jest dyrektorem Biegu Rzeźnika a także Hyundai ultraMaratonu Bieszczadzkiego, Zimowego Maratonu Bieszczadzkiego oraz wielu innych imprez biegowych. W przeszłości Mirek Bieniecki był znakomitym biegaczem, to wielokrotny medalista Mistrzostw Polski Juniorów i Juniorów Młodszych oraz Akademickich Mistrzostw USA (NCAA Division II). Intensywna praca i stres sprawiły jednak, że dzisiaj nie mierzy się z rywalami na trasach biegowych, ale ze zrzuceniem kilku dodatkowych kilogramów.


Mirek, kto się z Ciebie śmieje, że jesteś gruby? Tak stwierdziłeś na filmie, w którym publicznie postanowiłeś wziąć się za siebie i zrzucić parę kilogramów?

Tak naprawdę śmieją się ze mnie wszyscy, którzy pamiętają nie tylko jak kiedyś wyglądałem, ale również to, jak kiedyś biegałem. Przyjaciele, rodzina, nikt mnie nie oszczędza. Ale to akurat docinki, które mają również swój pozytywny efekt. Również tym wszystkim ludziom zawdzięczam to, że w końcu postanowiłem wziąć się za siebie. Czemu zadeklarowałem to publicznie? Słowa wypowiedziane choćby w najkrótszym filmie, albo zapisane gdzieś na stronie internetowej lub w mediach społecznościowych mają swoją moc. Są zobowiązaniem, z którego naprawdę trzeba się wywiązać. W innym razie śmiech otoczenia będzie jeszcze głośniejszy, a przecież nie to jest moim celem (śmiech).

Jeśli już mowa o celach…to jaki cel przyjąłeś przechodząc na dietę? Jedynie zgubienie zbędnych kilogramów?  Ilu kilogramów chciałbyś się pozbyć?

Chciałbym w tej diecie zejść poniżej 80kg i utrzymać taką wagę na stałym poziomie. Nie wiadomo w sumie co trudniejsze! Wystartowałem z pułapu 91,5kg. Do zrzucenia mam wciąż kilka kilogramów, mimo że cała operacja z odchudzaniem zaczęła się już kilka tygodni temu. To niełatwe zadanie, wie o tym na pewno każdy, kto się z tym mierzył. Ale jednocześnie wokół nas jest tak wiele przykładów osób, które osiągnęły świetne wyniki w zrzucaniu kilogramów. Wierzę, że i mój przypadek taki będzie. Dodatkową motywację czerpię z moich planów sportowych. Oczywiście nie ma mowy o jakimś wyczynowym, szybkim bieganiu, ale…na pewno chcę wrócić do biegania! Wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że moją wielką miłością są biegi ultra. Organizuję je od wielu lat. Dlatego moje myśli krążą wokół właśnie takiego startu. Może uda mi się przygotować do startu w Maratonie Bieszczadzkim?

W zrzucaniu kilogramów wspierają Cię eksperci z firmy PowerMeal specjalizującej się w cateringu dietetycznym. Z jakiej diety korzystasz? Ile kalorii dostarczasz organizmowi?

Tak, to prawda. PowerMeal dba o mój plan odżywiania oraz dostarcza dla mnie posiłki.  5 pudełek, które otrzymuję przez cały tydzień zaspokaja moje potrzeby żywieniowe. Pozostaje tylko pilnować pór jedzenia, bo te pięć posiłków to np. takie niestadardowe jak dla mnie pozycje jak II śniadanie czy podwieczorek. Ale to akurat fajne rozwiązanie, bo dzięki temu nie czuję tak mocno niedogodności związanych z odchudzaniem. Jesz praktycznie cały czas, tyle że mniej, za to bardziej wartościowe rzeczy.

Zacząłem od diety Paleo o wartości 2 000 kalorii, ostatnio zmieniłem na Vege + fish o takiej samej kaloryczności. Nie chodzi tutaj wcale o to, że zostałem został vegetarianinem (śmiech), mięso i tak dojadam w weekendy, ale postanowiłem skorzystać z okazji do urozmaicenia diety.

Sam catering Ci wystarcza? Nie czujesz się głodny? Nie podjadasz?

Posiłki, które znajduję w pudełkach wystarczają mi całkowicie. Są smaczne i terminowo dostarczane. Tylko czasami nie zabieram pudełek, kiedy gdzieś wyjeżdżam. Wiem, że można zamówić dostawę w inne miejsce, ale często te moje wyjazdy są dość spontaniczne i zdarza mi się o tym zapomnieć. Oczywiście pozbawiony jedzenia nie mam za bardzo wyjścia i podjadam w swoim zakresie – a to jakieś sushi a to słodka bułeczka…Pokus nie brakuje (śmiech).

Jaka jest Twoja strategia zrzucania kilogramów?  Czy opiera się w całości o dietę PowerMeal? A co z treningami biegowymi, ruchem fizycznym?

Jeśli chodzi o bieganie, to mam w planach rozpoczęcie treningów, jak zejdę poniżej 80kg. Na razie co wieczór staram się iść na godzinę połazić (powerwalk) po lesie. Pomaga to przede wszystkim na psychikę. Można się wyciszyć, przemyśleć różne sprawy i tematy, które pojawiają się w ciągu dnia. Trzeba na nowo przygotować ciało do ruchu, do biegania, nie ma zupełnie sensu siłowanie się na jakieś intensywne treningi, to wszystko wymaga czasu.

Czy to pójście „w dyrektory” m.in. Festiwalu Biegu Rzeźnika i kilku innych imprez biegowych sprawiło, że przybyło Ci kilka kilogramów? Czy inne czynniki też miały na to wpływ?

Pójście w dyrektory pewnie też, ale przede wszystkim tryb życia, jaki prowadzę bardzo sprzyja zyskiwaniu dodatkowych kilogramów. Spędzam naprawdę dużo czasu przed komputerem, wiele jeżdzę, a to niestety wiąże się z nieregularnym, niezdrowym i dość przypadkowym odżywianiem. Jak do tego dodasz jeszcze naprawdę mało ruchu… masz gotową receptę na dość szybkie i niekontrolowane zwiększanie masy ciała. Myślę jednak, że moja historia nie jest szczególnie wyjątkowa, pewnie jakby zapytać ludzi z nadwagą o powody takich problemów przedstawiliby sprawę podobnie. Takich osób jest masa i…właśnie dlatego mam nadzieję, że mój przykład zmotywuje innych do tego, aby zrobić coś dobrego dla swojego ciała i organizmu. Będę bardzo szczęśliwy, jeśli chociaż jeden człowiek zainspiruje się moim odchudzaniem. Stąd właśnie choćby ten wywiad i w ogóle swoisty coming out w temacie mojej nadwagi i chęci dokonania zmian w moim życiu.

Jako młody chłopak z sukcesami uprawiałeś biegi średnie i przełajowe. 5000 metrów w czasie 14:29 czy półmaraton ukończony w okolicach 1:16:00 świadczą, że trenowałeś i biegałeś na bardzo wysokim poziomie. Jak to się więc stało, że taki sportowiec przegapił moment, gdy zaczął przybierać na masie? Czy to było świadome odpuszczenie?

Myślę, że tak naprawdę to wcale nie jest kwestia odpuszczania i świadomości, ale…metabolizmu. Jak miałem 20 lat mniej mogłem jeść wszystko w dowolnych ilościach i o dowolnych porach. Pić, nie spać i biegać 10 razy w tygodniu. Pomimo upływu lat nie zauważyłem pewnie, że się starzeję. W końcu mentalnie nadal mam dwadzieścia lat i biegam dychę w 31 minut. Tylko nogi się nie kręcą tak jak bym chciał i ślad na metryce wskazuje, że mam tych lat trochę więcej niż 20.

Co będzie, gdy nie uda Ci się spełnić zakładanego planu odchudzania? Czeka Cię jakaś kara? Przegrany zakład? Wiesz, coś co dodatkowo by Cię motywowało aby jednak osiągnąć zakładany cel?

Co to znaczy „nie uda się”?  Oczywiście, że się uda! A dodatkowa motywacja? Oczywiście, że jest! Mam odłożone pudełeczko z dobrą whisky, które otworzę natychmiast jak moja waga spadnie poniżej 80kg.

Jakie masz plany sportowo-organizacyjne na najbliższą przyszłość?

Teraz jesteśmy tuż przed Festiwalem Biegu Rzeźnika, potem mamy Masterkillera, Bieg Polesie, K2, MtEverest, Półmaraton Gliwicki, Eliminatora, Bieg o Puchar Roberta Korzeniowskiego i Hyundai ultraMaraton Bieszczadzki… jest co robić! Ale i tak jak schudnę poniżej 80kg to sam zacznę biegać.

Dziękuję za rozmowę.

Marcin Dulnik

fot. Wojciech Fesenko

Mirosław Bieniecki – pomysłodawca i dyrektor Biegu Rzeźnika a także Hyundai ulrtaMaratonu Bieszczadzkiego, Zimowego Maratonu Bieszczadzkiego oraz wielu innych biegów. Socjolog. Prezes Instytutu Studiów Migracyjnych. Wielokrotny medalista Mistrzostw Polski Juniorów i Juniorów Młodszych w latach 1991-1994 oraz Akademickich Mistrzostw USA (NCAA Division II), w latach 1996-1998.