16 tygodni więzienia dla Polaka, który oszukał na londyńskim maratonie

Ta sprawa odbiła się szerokim echem nie tylko w naszym kraju, ale przyciągnęła także uwagę wielu mediów za granicą. 38-letni bezdomny Polak Stanisław Skupień znalazł na trasie londyńskiego maratonu numer startowy, zgubiony przez Jake’a Hallidaya z Edynburga. Wykorzystując znaleziony numer, w połowie trasy wmieszał się w tłum biegaczy i ukończył londyński maraton, za co otrzymał okolicznościowy medal i koszulkę. Prawowity właściciel numeru został zdyskwalifikowany kilkaset metrów przed metą, a biegł on w charytatywnym celu, wsparcia jednej z fundacji walczących z rakiem. Rozpoznany na zdjęciach w mediach społecznościowych Polak został aresztowany a w ubiegłym tygodniu przyznał się do winy. Wczoraj usłyszał wyrok w swojej sprawie – 16 tygodni więzienia.

Stanisław Skupień od 11 lat mieszkający w Wielkiej Brytanii nie miał ostatnio najlepszego okresu w swoim życiu. Stracił pracę a po jakimś czasie rozpadło się jego małżeństwo, w wyniku czego został bezdomnym i zamieszkał na lotnisku Heathrow. Na domiar złego pod koniec ubiegłego roku doznał urazu szyi w poważnej kraksie samochodowej. Nie jest to najlepsza passa. Gdy 22 kwietnia znalazł na trasie londyńskiego maratonu leżący na ziemi numer startowy 35179 pomyślał, że wreszcie los się do niego uśmiechnął i ukończy jeden z najsłynniejszych biegów maratońskich na świecie, a medal i koszulkę wręczy swojemu 7-letniemu synowi. – Żeby był ze mnie dumny – twierdził.

Numer startowy należał do Jake’a Hallidaya z Edynburga, który wystartował w maratonie, by zdobyć pieniądze dla organizacji charytatywnej Bloodwise, zajmującej się chorymi na nowotwory krwi. Halliday zgubił swój numer ściągając koszulkę, bowiem było wtedy bardzo ciepło. Na mecie został zdyskwalifikowany z powodu braku numeru startowego, ależ jakie było jego zdziwienie, gdy okazało się, że jego numer jednak zameldował się na mecie! Zdjęcia świętującego na mecie Polaka znalazły się w sieci, o czym Hallidaya poinformowali przyjaciele.

oszukał na londyńskim maratonie

38-letni bezdomny Polak został odnaleziony na lotnisku Heathrow i zatrzymany. Zapytany przez dziennikarzy czy nie czuje, że oszukał organizatorów, odparł: – Zasłużyłem na ten medal. Czułem się na końcu świata, gdy kończyłem bieg w imieniu wszystkich bezdomnych. Udowodniłem, że to wszystko można osiągnąć bez pieniędzy. Przebyłem przecież prawie całą trasę. W rzeczywistości Polak przebiegł około 22 kilometrów, czyli nieco ponad połowę trasy.

Podczas aresztowania Polaka na lotnisku gdzie koczował, znaleziono kilka rzeczy pochodzących z kradzieży popełnionych na Heathrow. Skupień trafił więc do aresztu a w ubiegłym tygodniu przyznał się do oszustwa. Wczoraj odbyła się rozprawa, podczas której Jameela Jamroz, obrońca zatrzymanego Polaka, próbowała go usprawiedliwić mówiąc przed sądem: – Chciał tam być, był podekscytowany, chciał zobaczyć biegaczy. Powiedział, że zobaczył numer leżący na ziemi. W swoim podekscytowaniu podniósł go, myśląc, że to okazja by rywalizować w maratonie i spełnić swoje marzenie. Dołączył do biegaczy i ukończył dalszą część biegu. W tamtym czasie nie zdawał sobie sprawy, że robi coś złego. Bieg zadedykował swojemu siedmioletniemu synowi i osobom bezdomnym, by zainspirować ich i pokazać, że dobre rzeczy mogą się przytrafić nawet tym, do których los się nie uśmiecha.

Sąd nie podzielił stanowiska obrońcy i skazał 38-letniego Polaka na 16 tygodni więzienia. 13 tygodni to kara za oszustwo i przywłaszczenie numeru startowego podczas londyńskiego maratonu, kolejne 3 tygodnie to kara za drobne kradzieże na lotnisku. Otrzymał też zakaz wstępu na lotnisko Heathrow przez trzy lata, chyba że będzie posiadał bilet.

Waszym zdaniem 13 tygodni więzienia za przywłaszczenie numeru startowego to adekwatna kara czy jednak zbyt surowa?

GD