ME: Trzaskalska dziesiąta, męska drużyna na piątym miejscu w maratonie

Białorusinka Volha Mazuronak (2:26:22) i Belg Koen Naert (2:09:51) wygrali bieg maratoński podczas Mistrzostw Europy w lekkoatletyce, które odbywają się w Berlinie. Wśród kobiet Izabela Trzaskalska zajęła dziesiąte miejsce z wynikiem 2:33:43, natomiast w biegu mężczyzn najlepszy z Polaków, Mariusz Giżyński ukończył rywalizację na 13. miejscu (2:16:02). Polska drużyna została sklasyfikowana na piątym miejscu.

Emocjonujący maraton kobiet

29-letnia Białorusinka Volha Mazuronak była faworytką biegu maratońskiego rozgrywanego podczas mistrzostw Europy w Berlinie. Piąta zawodniczka igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro (2016), która jest posiadaczką najlepszego wyniku na tegorocznych europejskich listach, prowadziła niemal od początku biegu do samej mety, choć po drodze nie ominęły jej spore kłopoty.

Mazuronak w początkowej fazie rywalizacji doznała obfitego krwotoku z nosa, jednak nie przerwała biegu ani na moment. Próbowała wszelkimi sposobami zatamować cieknącą krew, która obficie zafarbowała jej twarz, koszulkę i ręce. Wreszcie, dzięki pomocy służb medycznych po dłuższym czasie udało się zatrzymać krwotok.

Volha Mazuronak

Po pierwszej połowie rywalizacji kobiet Izabela Trzaskalska znajdowała się w drugiej grupie zawodniczek, które miały półtorej minuty starty do liderek. Na 30. kilometrze Polka miała już blisko 4 minuty straty do prowadzącej Mazuronak. Wspólnie z Białorusinką biegła Francuzka Clemence Calvin oraz Czeszka Eva Vrabcova-Nyvltova. Na kilkaset metrów przed metą, prowadząca z kilkumetrową przewagą nad Francuzką Mazuronak… pomyliła trasę. Calvin próbowała wykorzystać chwilowe gapiostwo Białorusinki i ją wyprzedzić, jednak kontra Mazuronak i mocny, sprinterski finisz nie dał Francuzce żadnych szans. Białorusinka przybiegła na metę z czasem 2:26:22. Srebrny medal zdobyła Francuzka Clemence Calvin (2:26:28), a brąz Czeszka Eva Vrabcova-Nyvltova (2:26:31). Izabela Trzaskalska zajęła bardzo dobre dziesiąte miejsce z wynikiem 2:33:43. Jak nam powiedziała, ze swojego startu jest bardzo zadowolona.

– Można było jeszcze coś urwać z tego czasu, ale zobaczyłam że dziewczyny są daleko więc odpuściłam po 30 km i pilnowałam tego 10 miejsca. – komentuje Izabela Trzaskalska. – Patrząc na wyniki, jakie padły w naszej rywalizacji, to aż mi kopara opadła jak je usłyszałam. Podziw i szacun. Jeżeli chodzi o pogodę, to idąc na rozgrzewkę o 8:15 pomyślałam: „będzie się działo”. Grzało już rano. Osobiście nie gotowałam się. Bardziej bym powiedziała, że miejscami mnie wiatr sponiewierał. Korzystałam ze wszystkim punktów z wodą jakiekolwiek były na trasie. Patrząc na to, że moje przygotowania nie były pełne, 3 maraton w ciągu 7 miesięcy to nie ma wstydu. 10 miejsce i najlepszy wynik w historii reprezentantki Polski w maratonie na Mistrzostwach Europy to już coś! – cieszy się Izabela Trzaskalska.

volha mazuronak

Polacy: Daliśmy z siebie wszystko

Mężczyźni mieli w Berlinie postarać się o wywalczenie medalu drużynowego, ale ostatecznie zostali sklasyfikowani na piątym miejscu (wygrali Włosi). Ton rywalizacji długo nadawał Szwajcar Tadesse Abraham. Znajdował się na prowadzeniu zarówno na półmetku, jak i po przebiegnięciu 30 km. Później został wyprzedzony przez Belga Koena Naerta, który systematycznie powiększał swoją przewagę i po samotnym biegu przekroczył linię mety jako pierwszy. Rezultat  zwycięzcy 2:09:51 to najlepszy wynik w historii mistrzostw Europy. Tadesse Abraham dobiegł do mety na drugim miejscu (2:11:24), a podium uzupełnił Włoch Yassine Rachik ustanawiając swój nowy rekord życiowy – 2:12:09.

Przez pierwszą część dystansu w czołowej grupie biegł Henryk Szost. Im bardziej jednak rosła temperatura, tym bardziej rekordzista Polski słabł i ostatecznie ukończył rywalizację na dziewiętnastym miejscu z czasem 2:18:09.

Henryk Szost

Najwyżej sklasyfikowanym Polakiem był Mariusz Giżyński, który bieg ukończył na 13. miejscu z czasem 2:16:02. Arkadiusz Gardzielewski był 21. (2:18:21), Błażej Brzeziński 45. (2:22:35), Artur Kozłowski 52. (2:26:28).

Shegumo: Dzisiaj nie walczyłem z maratonem tylko z bólem

Z trasy na 17. kilometrze z powodu kontuzji biodra zszedł Yared Shegumo. – Dzisiaj walczyłem nie tylko z maratonem, ale przede wszystkim z promieniującym bólem biodra – powiedział nam Yared Shegumo. – Kontuzji doznałem w ostatnim tygodniu przygotowań i dziś wystartowałem na środkach przeciwbólowych. Myślałem że pomogą, zacząłem wolniej, ale ból się wzmagał. W zasadzie to truchtałem a nie biegłem. Lekarze jeszcze nie wiedzą, co dokładnie mi dolega. Teraz zależy mi na jak najszybszej diagnozie i powrocie do pełnej sprawności – podkreślił wicemistrz Europy z Zurychu.

Na ciężkie, upalne warunki zwrócił uwagę Arkadiusz Gardzielewski. – Podczas dzisiejszej rywalizacji karty rozgrywały warunki atmosferyczne. Ruszyłem asekuracyjnie mając na uwadze rywalizację drużynową. Meta zweryfikowała jednak moje założenia i okazało się, że trzeba było zacząć jeszcze spokojniej. Do 24 km czułem się bardzo dobrze i byłem przekonany, że sił starczy mi do końca. – mówi portalowi biegowe.pl Arkadiusz Gardzielewski. – Jednak szybko nagrzewający się asfalt robił w międzyczasie swoje. Mimo dużej ilości płynów jakie przyjmowałem odwodniłem się i gwałtownie opadłem z sił. Do mety biegłem już walcząc jedynie serduchem i zostawiłem na trasie całe swoje zdrowie. Dzięki licznie zgromadzonej polskiej publiczności było to łatwiejsze. Starczyło to do zajęcia 21. miejsca. Jestem z tego dumny, ponieważ wiem ile mnie to kosztowało sił i zdrowia. – podsumował zawodnik Śląska Wrocław.

GD

Fot. Marek Biczyk/pzla.pl