Biegacze powrócili do Shenzen, tym razem bez oszustw i z rekordami. Ale Chińczycy mają problem
Niespełna trzy tygodnie po półmaratonie w chińskim Shenzen, o którym głośno było na całym świecie z powodu masowego oszustwa na trasie biegu, biegacze znów powrócili do tego miasta. Tym razem blisko 30 tysięcy osób wystartowało w Shenzen Marathon, a organizatorzy dołożyli wszelkich starań, by nie powtórzyła się sytuacja z półmaratonu. Do kontrolowania sytuacji na trasie zaangażowano armię 3 tysięcy wolontariuszy oraz… nowoczesną technologię. Zwycięzcą został Kenijczyk Edwin Kipngetich Koech, który wynikiem 2:09:44 ustanowił nowy rekord trasy. Wśród kobiet również padł najlepszy wynik w historii imprezy, a dokonała tego Etiopka Mulu Seboka, która czasem 2:27:12 poprawiła dotychczasowy rekord trasy kobiet o ponad sześć minut.
Niedawno pisaliśmy o masowych oszustwach do jakich dochodziło podczas półmaratonu w chińskim Shenzen. Organizatorzy dzięki miejskiemu oraz policyjnemu monitoringowi ujawnili 258 przypadków oszukiwania na trasie biegu. 237 osób postanowiło skrócić sobie dystans do mety, 18 osób wzięło udział w biegu posiadając fałszywe numery startowe, a trójka “sprytnych” biegaczy wynajęła innych zawodników, by ci wystartowali za nich w półmaratonie. Skończyło się na usunięciu wszystkich przyłapanych zawodników z listy wyników oraz dwuletnimi i dożywotnimi zakazami startu w tej imprezie. W niespełna trzy tygodnie po tych wydarzeniach, biegacze powrócili do Shenzen, by stanąć na starcie maratonu.
Nowe technologie na straży uczciwości
Tym razem organizatorzy wprowadzili dodatkowe zabezpieczenia przed nieuczciwymi biegaczami. Nad prawidłowym przebiegiem zawodów czuwało 224 sędziów rozmieszczonych wzdłuż całej trasy oraz 3 tysiące wolontariuszy. Ponadto zastosowano nowoczesną technologię. Specjalny system rozpoznawania twarzy, który jest w stanie zidentyfikować niezarejestrowanych biegaczy, mikrochipowe opaski na rękach uczestników umożliwiające precyzyjne rejestrowanie czasów zawodnika na poszczególnych odcinkach trasy oraz obszerny monitoring wideo.
– Zastosowaliśmy te środki, aby uniknąć prób oszukiwania podczas biegu. Teraz nie ma możliwości skrócenia trasy czy startu z fałszywym numerem startowym. Są to tylko środki zapobiegawcze i mamy nadzieję, że biegacze sami zdecydują się szanować sportowego ducha maratonu – podkreślają organizatorzy Shenzen Marathon.
30 tysięcy uczestników Shenzen Marathon
W niedzielę na starcie Shenzen Marathon stanęło blisko 30 tysięcy biegaczy. Najszybszym w stawce okazał się Edwin Kipngetich Koech z Kenii, który na mecie z czasem 2:09:44 ustanowił nowy rekord trasy. Kenijczyk za zwycięstwo odebrał czek w wysokości 20 tysięcy dolarów. Na drugim miejscu z czasem 2:11:19 finiszował Bekele Muluneh. 21-letni Etiopczyk z Chin wyjedzie z poprawionym o 40 sekund rekordem życiowym i bogatszy o 15 tysięcy dolarów. Na najniższym stopniu podium stanął Samuel Ndungu Wanjiku z Kenii, który na mecie uzyskał czas 2:12:15 i odebrał czek na kwotę 10 tysięcy dolarów.
Wśród kobiet triumfowała Mulu Seboka Seyfu z Etiopii, która z wynikiem 2:27:12 aż o ponad 6 minut poprawiła dotychczasowy rekord trasy 2:33:25, ustalony w ubiegłym roku przez Viktorię Poliudiną z Kirgistanu. Drugie miejsce zajęła Kenijka Flomena Chepchirchir Chumba (2:32:05) a trzecie Ashu Kasim z Etiopii (2:38:35).
Chiński boom na bieganie
Bieganie w Chinach w ostatnich latach mocno zyskało na popularności, w efekcie czego nastąpił ogromny wzrost organizowanych imprez biegowych. Według najnowszych danych Chińskiego Związku Lekkiej Atletyki (CAA), w tym roku w Chinach odbyło się 1072 maratonów i biegów ulicznych, przy zaledwie 22 w 2011 roku. Tak gwałtowny wzrost ujawnił wiele problemów i brak odpowiednich zasad oraz przepisów. Spowodowało to duże problemy organizatorów, którzy podczas swoich imprez zmagać się muszą z różnymi incydentami. Podobnie głośny na całym świecie przypadek jak oszustwa podczas półmaratonu w Shenzen, niedużo wcześniej wydarzył się podczas Suzhou Taihu Marathon w prowincji Jiangsu.
Tam Chinka He Yinli, uczestniczka mistrzostw świata z 2015 roku w końcowym etapie biegu walczyła o zwycięstwo z Etiopką Ayantu Demisse, gdy dwukrotnie wolontariusze zabezpieczający trasę próbowali wręczyć chińskiej zawodniczce narodową flagę. He Yinli zamiast skupić się ostatnich metrach biegu, zaczęła walczyć z materiałem, co wytrąciło ją z tempa w kluczowym momencie rywalizacji. Ostatecznie zawodniczka upuściła flagę a finisz przegrała z Etiopką o 5 sekund i zajęła drugie miejsce. Jakby mało było porażki, po biegu Chinka musiała się gęsto tłumaczyć z oskarżeń o brak patriotyzmu i nieposzanowanie dla barw narodowych.
Wyższe standardy i potrzeba edukacji
Głośnym echem odbił się również przypadek śmierci niezarejestrowanego biegacza podczas półmaratonu Xiamen. Okazało się, że mężczyzna w biurze zawodów odebrał i pobiegł z żeńskim numerem startowym, o czym świadczyła litera „F”. Nikt jednak nie zweryfikował danych uczestnika i doszło do tragedii. W ubiegłym roku maraton w Jinchang w prowincji Jiangsu wywołał poruszenie w Internecie, ponieważ organizatorzy na trasie biegu zapewnili toaletę składającą się z kawałka materiału przewiązanego między dwoma drzewami, a tkanina była poddmuchiwana przez wiatr. Te i inne przypadki zapoczątkowały w Chinach narodową dyskusję na temat wprowadzenia odpowiednich regulacji, które powinni stosować organizatorzy w celu podwyższenia standardów organizacyjnych.
Wiele mówi się także o konieczności edukowania biegaczy i ogółu społeczeństwa w zakresie przestrzegania zasad i zagrożeń dla zdrowia. Wzrost popularności biegania spowodował, że pojawiło się wielu biegaczy-amatorów, którzy z racji niedoświadczenia mają problem z oceną swojej wytrzymałości fizycznej i obciążeń podczas biegów długich. Maraton Qingyuan 2016 w prowincji Guangdong dla ponad 12 tysięcy z 20 tysięcy startujących biegaczy zakończył się koniecznością otrzymania pomocy medycznej w przypadkach różnych urazów, m.in takich jak skurcze mięśni. W ciągu ostatnich czterech lat co najmniej 15 osób zmarło na zawał serca podczas maratonów w Chinach.
GD
Fot. Shenzen Marathon