Niekończąca się opowieść czyli Caster Semenya znów może startować na 800 metrów
Caster Semenya może brać udział w rywalizacji na dystansie 800 metrów bez konieczności przyjmowania leków obniżających poziom testosteronu – przynajmniej na razie – po tym, jak Szwajcarski Najwyższy Sąd Federalny ze skutkiem natychmiastowym nakazał IAAF zawieszenie przepisów, na mocy których kobiety z naturalnie wysokim poziomem tego hormonu musiałyby go farmakologicznie redukować.
Trwa batalia Caster Semenyi o prawo startów w zawodach bez żadnych ograniczeń. Międzynarodowe władze lekkoatletyczne chciały uregulować status zawodniczek z podwyższonym poziomem testosteronu, ponieważ ich zdaniem daje to nieuzasadnioną przewagę w rywalizacji sportowej. W ubiegłym roku eksperci IAAF ustalili, że w konkurencjach biegowych na dystansach w przedziale od 400 metrów do 1 mili (1,6 km) biegaczki, które cechuje hiperandrogenizm, zyskują ze względów biologicznych 3 procent przewagi nad rywalkami.
Podjęto więc decyzję, że sportsmenki z naturalnie wysokim poziomem tego hormonu musiałyby go farmakologicznie obniżać. Caster Semenya wniosła apelację do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie, który jednak pod koniec kwietnia po rozpatrzeniu sprawy podtrzymał w mocy decyzję IAAF. Trybunał argumentował, że taka polityka jest „konieczna, rozsądna i proporcjonalna”, aby zapewnić uczciwą konkurencję w rywalizacji kobiet.
Wpływ tej decyzji był natychmiastowy. Podczas Diamentowej Ligi w Sztokholmie po raz pierwszy od 2015 roku bieg na dystansie 800 metrów wygrała zawodniczka nie mająca podwyższonego poziomu testosteronu. Dotychczas Caster Semenya i zawodniczka Burundi Francine Niyonsaba wygrały ostatnie 22 biegi.
Semenya nie złożyła jednak broni i w ubiegłym tygodniu poinformowała, że wniosła do szwajcarskiego Sądu Najwyższego odwołanie od wyroku Trybunału Arbitrażowego w sprawie swojego startu w zawodach. Podczas składania swojej apelacji mistrzyni olimpijska z Rio de Janeiro w biegu na 800 m oraz trzykrotna mistrzyni świata na tym dystansie wskazywała, że zamierza bronić podstawowych praw człowieka.
Niespodziewanie w poniedziałek Szwajcarski Sąd Najwyższy przystał na tymczasową ochronę Caster Semenyi i ze skutkiem natychmiastowym zawiesił decyzję CAS.
– Mam nadzieję, że po rozpatrzeniu apelacji będę mogła dalej biegać bez przeszkód. Jestem wdzięczna szwajcarskim sędziom za to orzeczenie – powiedziała Semenya cytowana przez serwis BBC Sport.
– Sąd przystał na tymczasową ochronę Caster Semenyi – powiedziała doktor Dorothee Schramm, reprezentująca biegaczkę w sądzie. – To ważna sprawa, która będzie miała fundamentalne znacznie dla obrony prawa człowieka wśród sportsmenek – dodała. Natomiast Greg Nott – prawnik Semenyi, uznał decyzję jako „podnoszącą na duchu i dobrą dla Caster”.
Poniedziałkowe orzeczenie zachęciło prawników Semenyi do twierdzenia, aby Szwajcarski Sąd Najwyższy uchylił decyzję Trybunału Arbitrażowego w całości. Twierdzą, że polityka IAAF jest niesprawiedliwa i niepotrzebna oraz twierdzą, że niepożądane interwencje hormonalne mogą mieć niepewne konsekwencje zdrowotne dla sportowców. Semenia jest także wspierana przez Światowe Stowarzyszenie Medyczne, które uznało przepisy IAAF za sprzeczne z ich podstawowymi zasadami etycznymi.
Orzeczenie Szwajcarskiego Sądu Najwyższego nie kończy jednak sprawy, a IAAF ma czas na złożenie odwołania do 25 czerwca. Sprawa może ciągnąć się przez wiele miesięcy bez ostatecznego rozwiązania – a to może oznaczać, że zawodniczka z RPA będzie miała możliwość obrony tytułu mistrzyni świata na 800 metrów podczas najbliższego czempionatu globu, który odbędzie się we wrześniu w Doha.
red.
Fot. Wikimedia