Dzisiaj start biegu Ultra Trail du Mont Blanc. „Trasa robi kolosalne wrażenie, te góry jak smoki”
Jedno z największych wydarzeń w środowisku biegów górskich trwa już od poniedziałku. Festiwal Biegów Górskich Ultra Trail du Mont Blanc, bo o nim mowa, rozpoczął się już tradycyjnie od startu najdłuższego dystansu PLT – wyzwania dla dwu lub trzyosobowych drużyn. Na pokonanie dystansu 300 kilometrów i ponad 25000 metrów w górę, najlepsze drużyny potrzebują około 100 godzin. Mimo, że jest to bieg najtrudniejszy i wzbudzający szacunek biegowego ultra świata, to jednak usuwa się nieco w cień w momencie startu rywalizacji indywidualnych na pozostałych dystansach.
W ramach festiwalu Ultra Trail du Mont Blanc do wyboru jest sześć biegów: YCC, MCC, OCC, CCC, TDS, UTMB. Łącznie zgromadzą niemal 10 tysięcy biegaczy, a trzeba pamiętać, że chętnych w tym roku było ponad trzy razy więcej.
Najbardziej prestiżowym biegiem jest rywalizacja w biegu głównym – UTMB, gdzie do pokonania jest 171 km. Zawodnicy biegną wokół masywu Mont Blanc przez Francję, Włochy i Szwajcarię, a sumie przewyższenie wynosi ponad 10 tysięcy metrów.
Aby stanąć na linii startu zawodnicy muszą zdobyć odpowiednią liczbę punktów kwalifikacyjnych, a ta zasada dotyczy nawet elity. Bieg rozpocznie się dzisiaj o godzinie 18:00.
Tegoroczna edycja, jak co roku zapowiada ogromne emocje. Co prawda na liście startowej zabraknie najlepszego biegacza świata z teamu Salomona – Kiliana Jorneta czy choćby trzykrotnego zwycięzcy UTMB Francoisa d’ Haena, ale i tak na starcie stanie 100 zawodników, którzy zgromadzili ponad 800 punktów w klasyfikacji ITRA.
Dla Polaków ten bieg jest szczególnie wyjątkowy. Na starcie zobaczymy bowiem ikony polskich biegów ultra: Marcina Świerca, Magdę Łączak oraz Pawła Dybka.
Dla Świerca to z pewnością najważniejszy start w karierze, do którego dorastał całą sportową karierę. Z kolei Magda i Paweł spełniają chyba największe życzenie sympatyków biegów górskich w Polsce, wracają na trasę UTMB po siedmiu latach przerwy.
Warto bowiem wspomnieć, że Magda z Pawłem wezmą udział w festiwalu UTMB już po raz drugi. Zawodnicy Salomon Suunto Team rywalizowali w Chamonix w 2012 roku (reprezentowali wtedy barwy Inov-8), gdzie Magda zajęła szóste miejsce, a Paweł był osiemnasty. Niestety z powodu złych warunków atmosferycznych trasa została skrócona do 107 km.
Na tych samych zawodach, wysokie piętnaste miejsce zajął Piotr Hercog. Do niego należy też najlepszy wynik w historii polskiego ultra na głównym dystansie UTMB – w 2015 roku Piotr uplasował się na 10. miejscu zawodów z czasem 24:10:53. Wartościowe wyniki uzyskiwali również Kamil Leśniak czy Krystian Ogły. W tym roku na trasę głównych zawodów wybiegnie 91 Polek i Polaków.
Jesteście na trasach UTMB od 10 dni. Jak zwykle nieco z boku od głównych wydarzeń, jak zwykle wyciszeni. Powiedzcie, czy udało Wam się zrobić rekonesans trasy?
Magda Łączak: Niestety nie było o tym mowy, ale wierzymy, że pobiegaliśmy po najistotniejszych fragmentach. Mamy też świadomość, że wiele kilometrów, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć jest zagadką. Trasa robi naprawdę kolosalne wrażenie, te góry jak smoki. UTMB ma opinię jednego z najtrudniejszych biegów na świecie i tę opinię potwierdzamy.
Na UTMB startujecie po raz drugi. W 2012 roku na skutek skrócenia trasy zawody skończyły się po 107 km. Od tego czasu biegi górskie rozwijają się w bardzo szybkim tempie. Podnosi się poziom zawodników, poziom innych imprez. Śmiało można zaryzykować tezę, że dzisiaj są biegi dłuższe, trudniejsze, ciekawsze. A jednak do Chamonix ściągają tłumy. Czym dla Was jest ten festiwal i czy widzicie jakieś różnice z tym co pamiętacie z 2012?
Magda Łączak: UTMB to z pewnością bieg, w którym chce się wystartować i który niemal co roku był w orbicie naszych zainteresowań. To nie jest tak, że coś lub ktoś przesądził o naszym tegorocznym starcie. W poprzednich latach czasami nie pozwalały na to obowiązki zawodowe czy życie prywatne. Również termin jest dla nas mocno niewdzięczny. My bardzo lubimy startować na Festiwalu Biegowym w Krynicy-Zdroju, co wyklucza się ze startem w Chamonix. Naprawdę bardzo chcieliśmy wystartować w UTMB rok temu, ale okazało się, że o ile Paweł miał „nabiegane” punkty kwalifikacyjne, o tyle mi jednego zabrakło i organizatorzy nie dopuścili mnie do startu.
Co do samego festiwalu. To prawda, że przez ostatnie lata sami mieliśmy okazję startować w wielu fantastycznych biegach i miejscach, ale to co się dzieje tutaj jest naprawdę wyjątkowe. Zdajemy sobie sprawę, że festiwal to dzisiaj również bardzo duży i dobry produkt marketingowy, pole rywalizacji różnych światowych marek, ale to jest poza nami, zawodnikami. Biegacze tego nie czują. Trzeba pamiętać, że z pewnością bez takich biegów jak UTMB być może, nie byłoby takiego rozwoju biegów górskich na świecie.
A czy nie myśleliście, żeby start na festiwalu UTMB sobie podzielić na dwa etapy? Przede wszystkim jesteście jednak kojarzeni w ostatnich latach z „setkami”. UTMB to dystans sporo dłuższy od tradycyjnej setki. Co prawda Magda pokazała w tym i poprzednim sezonie, że świetnie wytrzymuje dłuższe dystanse, ale jednak 171 km to o wiele więcej niż w przypadku Ultra Pirineu 110 km, czy Transgrancanarii (125 km). Czemu nie najpierw CCC albo nowy dłuższy od tego roku TDS?
Magda Łączak: Tak naprawdę krótszej trasy w ogóle nie braliśmy pod uwagę. Nie patrzyliśmy na listy startowe, chociaż w tym roku wydaje się, że właśnie dystanse CCC i TDS są nieco mniej obsadzone. Paweł jest inicjatorem dłuższej trasy i chyba tak po prostu naturalnie mnie tym zaraził.
A co z nocą. Bieg startuje dzisiaj o godzinie 18:00, w ostatnich latach żadne z Was nie zaliczyło pełnej nocy w biegu.
Paweł Dybek: To prawda, ja ostatni raz biegłem Bieg 7 Szczytów 240 km w 2014 roku. Jednak pod koniec lipca w tym roku startowałem w rajdzie przygodowym, biegając i jadąc na rowerze rywalizowałem między innymi w nocy. Myślę, że noc wryje się w nasze ciała i umysły, ale bez przesady. Chcemy być wypoczęci i nic nie powinna być taka straszna. Wszystko rozstrzygnie się w drugiej części dystansu, to będzie kluczowe.
Magda, nie może zabraknąć pytania o szanse, chociaż wiem, że nie należysz do osób, które kalkulują przed biegiem. Według punktacji ITRA jesteś zaraz za pierwszą dziesiątką. Jesteś wymieniona w gronie faworytek. Ma to dla Ciebie jakieś znaczenie?
Magda Łączak: Naprawdę małe. Ubiegłoroczna zwyciężczyni Francesca Canepa jest według ITRA na 22. pozycji przed biegiem, a przecież wygrała w ubiegłym roku. Wiem, że punkty ITRA mają dla wielu znaczenie, ale chyba nie na tym dystansie i w tym biegu. Jest 30-40 zawodniczek, które mogą być na pudle. Najgroźniejsze będą z pewnością Canepa, Nuria Picas, Uxue Fraile, Mimmi Kotka, Maite Maiora, Miao Yao i przede wszystkim Courtney Dauwalter i Rory Bosio.
Support gotowy?
Tak, jak w każdych niemal zawodach pomaga nam moja siostra Patrycja, będzie też Paweł Pawlica, może przyłączy się jeszcze ktoś (śmiech).
Dziękuje za rozmowę.
Rozmawiał Przemek Ząbecki, foto Patrycja Łączak