Recenzja Forerunner 645 Music. „Może się podobać”
Tak ku prawdzie, to średni ze mnie „gadżeciarz”, a do tego laik w kwestii zegarków i to nie tylko tych sportowych. Mimo wszystko postaram się Wam jak najlepiej przybliżyć to, czego możecie się spodziewać po modelu, który już rok czasu towarzyszy nie tylko moim treningom, ale często i zwykłej codzienności.
Wstęp
Z amatorskim bieganiem jestem związany od 16 lat. Trochę się śmieję, że zacząłem kiedy nie było to jeszcze modne… ale nie da się ukryć, że dokładnie tak było. To był czas, gdy ludzie masowo nie dzielili się swoimi aktywnościami na Instagramie, jedynie od czasu do czasu wrzucano jakieś zdjęcia ze startu w biegach na Facebooku. Nie było tysięcy trenerów, a na biegowe pytania zawsze z chęcią odpowiadali chętni do pomocy biegacze z całej Polski na forum Biegajznami.pl.
Pulsometry, czy zegarki z GPS, które wtedy przypominały spore klocki przypięte do nadgarstka, bądź posiadające dodatkowe elementy umieszczane na bucie do odbierania i nadawania sygnału (żeby nie było również klocuszki, nie jakieś płaskie chipy, co się teraz montuje w podeszwach butów), nie były zbyt popularne. Raz, że drogie… wtedy się takie wydawały, a dwa, że po prostu mało kto czuł potrzebę ich posiadania, bo przecież nie to w bieganiu było najistotniejsze.
Przez 9 lat, w treningach zawsze towarzyszył mi zwyczajny zegarek ze stoperem (nie lubię targać telefonu, więc też jakoś nie byłem fanem aplikacji biegowych) i jakoś zupełnie nie oglądałem się za tym, aby lecieć z duchem czasu. Zrobiła to za mnie moja Mama!
Był to Garmin Forerunner 620. Otrzymałem go na swoje 30. urodziny i wraz z jego przyjściem, kolejny rok obfitował w niezliczone życiówki na wszystkich dystansach (większość nie pobita do dzisiaj). Oczywiście nie będę snuł tutaj teorii, że jeżeli będziesz miał zegarek z GPS-em, to będziesz szybciej biegał, no ale pewne funkcje zdecydowanie ułatwiają drogę do coraz lepszych osiągów.
Wygląd
Garmin Forerunner 645 Music może się podobać, ale zapewne znajdą się tacy, którzy mają odmienne uczucia. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy. O kolorze nie ma co mówić, bo tyle jest dostępnych kolorów pasków, które możecie sobie zamontować do swoich zegarków, że każdy znajdzie coś dla siebie. Ja jestem fanem czarnych, czy popielatych, więc przy bazowym zostałem.
To co mi się podoba, to wielkość koperty. Nie jest ona zbyt duża, więc zegarek jest lekki, nie myśli się kompletnie, że coś ciąży podczas biegu, a ekran nadal jest bardzo czytelny i wszelkie dane widać już na pierwszy rzut oka. Wielkość może przeszkadzać szczególnie tym, którzy lubią czuć, że coś na tym ręku się znajduje, bądź po prostu mają szeroki nadgarstek i średnio by to u nich wyglądało. Na wygląd zegarka mogą mieć również wpływ różnego rodzaju tarcze, które możesz pobrać za darmo na Connect IQ™, dzięki czemu spersonalizujesz go w pełni pod siebie.
Wyświetlacz, wytrzymałość, przyciski
Jak już wspomniałem wyświetlacz jest bardzo czytelny. Bez względu na to czy świeci mocne słońce, czy pada deszcz, wszystkie dane są dobrze widoczne. Ramka koperty zrobiona jest ze stali nierdzewnej, a wyświetlacz pokryty jest szkłem Corning® Gorilla® Glass 3. Mocna konstrukcja, dzięki której po roku, zegarek nawet nie posiada żadnych specjalnych oznak użytkowania.
W swoim poprzednim Garminie miałem ekran dotykowy, na który co prawda zupełnie nie narzekałem, ale jednak chyba jestem staromodnym użytkownikiem, więc powrót do obsługi zegarka wyłącznie standardowymi przyciskami, usytuowanymi po bokach, uważam za duży plus.
GPS
Na początku każdej outdorowej aktywności, w której wykorzystujemy nadajnik, musimy chwilę poczekać, aż pasek stanu GPS zaświeci się na zielono, co będzie oznaczać, że jest w pełni gotowy do użytku. Czasami jest to krótsza chwila, kiedy łapie momentalnie, a czasami bywało, że i kilka minut czekałem, zanim mogłem pobiec.
Wszystko zależy od miejsca, w którym się znajdujemy. Oczywiście GPS będzie działał, nawet jak nie poczekamy na zielony sygnał, wystartujemy i polecimy, potem w trakcie aktywności poinformuje nas, że się skalibrował, ale do tego momentu musimy się liczyć z lekkimi przekłamaniami z jego strony.
Kiedyś zupełnie przypadkowo nie poczekałem, odpaliłem start i poleciałem. Mocno się zdziwiłem, gdy przez 4 kilometry, według tempa z zegarka, jedynie spokojnie truchtałem, a czułem, że już naprawdę osiągałem w miarę wymagające tempo. Po 4 kilometrach z kawałkiem zegarek piknął (mimo, że przecież przed chwilą sygnalizował przebyty kilometr) i zobaczyłem, że GPS się skalibrował.
Kolejne kilometry z kolei były już znacznie szybsze od tempa, którym leciałem. Zegarek zapewne starał się wykalkulować średnią od startu do aktualnego punktu, w którym się znajdowałem, aby finalnie podać dobry wynik. Tak więc trzeba pamiętać, aby przed naciśnięciem przycisku „Start”, poczekać aż GPS zaświeci się na zielono, aby nie psuć sobie zaplanowanej aktywności.
Pomiar GPS jest naprawdę dokładny. Trasa oznaczana na mapie raczej nie odbiega od rzeczywistości (wiadomo zdarzają się pojedyncze przypadki), dzięki temu możemy być pewni, że pokazywane tempo jest właściwe, a nie ukrywajmy, dla większości z nas, właśnie to ma największe znaczenie.
Ustawiając korzystanie z nadajników satelitarnych mamy kilka opcji do wyboru:
-GPS (United States)
-GPS (United States) + GLONASS (Russian Federation)
-GPS (United States) + GALILEO (European Union)
-UltraTrac (to ustawienie GPS umożliwia rejestrowanie punktów śladu i danych czujnika z mniejszą częstotliwością, dzięki czemu oszczędza baterię, ale jest mniej dokładny, więc najlepiej używać podczas spokojniejszych aktywności, pieszych wycieczek, itp.)
Pomiar pulsu
Forerunner 645 Music, jak i większość obecnie produkowanych zegarków, posiada pomiar tętna z nadgarstka. Trochę podchodziłem do tego, jak do bajeru, który fajnie, że jest, ale przecież ciężko liczyć na jego dokładność. Jak jest naprawdę? Prawda jest taka, że najlepiej podłączyć standardowo pasek, który da nam najpewniejszy odczyt. Ten z nadgarstka, w porównaniu do paska (co testowałem w różnych warunkach), u mnie osobiście zawyża wartości, nie jakoś znacznie, ale jeżeli ktoś lubi robić treningi na tętnie, to musi wziąć na to poprawkę i lekko edytować wartości, w których będzie się poruszać.
Mimo wszystko jest to jednak ułatwienie i odciążenie z kolejnego elementu, który trzeba by na siebie założyć. Ja już się przyzwyczaiłem to pomiaru z nadgarstka, po prostu kiedy trzeba, biorę ewentualną poprawkę na wartości.
Muzyka
No i wreszcie jestem przy temacie, który mnie osobiście najbardziej interesował w tym modelu. Jak już wspominałem powyżej, nie jestem biegaczem, który z chęcią zabiera ze sobą telefon na trening, stąd w moim przypadku odpadają różnego typu aplikacje biegowe oraz ewentualna muzyka, której smartfon mógłby mi dostarczyć. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem słuchania muzyki podczas starów, a także rezygnuję z niej przy mocnych, szybkich akcentach, jednak dłuższe wybiegania zdecydowanie milej wykonuje mi się kiedy muzyka gra nie tylko w sercu, ale i gdy słyszę ją w słuchawkach.
No to jak to jest z tą muzyką w Forerunner 645 Music? Możemy jej wgrać całkiem sporo, na tyle, żeby nawet przy najdłuższych treningach, żaden kawałek nam się nie powtórzył. Możemy tworzyć foldery z muzyką, na przykład na różny rodzaj treningu, odtwarzać losowo, ciszej, głośniej, no jak to w odtwarzaczach bywa, tak i tu mamy wszelkie standardowe opcje. Oczywiście trzeba się liczyć z tym, że włączenie muzyki znacznie przyspieszy zżeranie baterii. Ja odczułem mniej więcej dwukrotnie szybsze rozładowywanie zegarka, producent pisze, że może to być wręcz trzykrotnie szybsze.
Jest jedna bardzo ważna rzecz, o której trzeba wiedzieć, kiedy kupuje się zegarki z wbudowanym odtwarzaczem muzyki. Większość słuchawek, które połączymy z zegarkiem za pomocą Bluetooth, ma odbiornik w prawej słuchawce (w niektórych słuchawkach możemy ustalić, która będzie główną, traktowaną jako odbiornik), co za tym idzie, kiedy zakładamy zegarek na lewy nadgarstek, sygnał musi pokonać drogę, którą ciało może blokować.
Podczas chodu, niestety będziemy narażani na to, że muzyka będzie przerywać, natomiast podczas ciągłego biegu, kiedy ruch ręki jest w miarę jednostajny i wychodzi poza obręb ciała, kompletnie nie ma problemu, nic się nie zacina, sygnał płynnie przechodzi, pozwalając nam w pełni cieszyć się muzyką. Oczywiście możemy też totalnie wyeliminować ewentualne niedogodności, umieszczając zegarek na prawym nadgarstku.
Treningi i aktywności
Gdyby zegarek nie posiadał szeregu funkcji wspomagających nasze aktywności, to zapewne cieszyłby się znacznie mniejszym zainteresowaniem. Opisywany przeze mnie model ma ich mnóstwo, co dla użytkowników „start-stop” + jakaś muzyczka (czyli totalnie ja!) może być przytłaczająca. No ale najważniejsze, że są, w końcu w dzisiejszych czasach wymagamy coraz więcej.
Sporo informacji jest automatycznych, podawanych przez zegarek w trakcie lub po aktywności, a także w ciągu dnia, kiedy nie ściągamy go z ręki. Forerunner 645 Music będzie monitorować Twój trening, jego intensywność, szacowany czas odpoczynku, czy stan wytrenowania na bazie wskaźników wydolności. Podsumowując dostajesz pakiet informacji dotyczący efektywności i jakości Twojego treningu, dzięki czemu będziesz mógł lepiej ocenić swoją aktualną formę. Do zegarka możesz również wprowadzić treningi, które chciałbyś odbyć, a ten Cię już poprowadzi do celu.
Wśród przeróżnych alertów, które możesz sobie poustawiać, aby czuć, że aktywnie spędzasz każdy dzień, są kroki, alert ruchu, kiedy zbyt długo się obijasz i chcesz, żeby zegarek Cię o tym informował, alerty celów, czy tętna, które razem z tempem, możesz ustawić również podczas aktywności sportowej, jeżeli nie chcesz przekraczać lub wytracać danej wartości.
Dodatkowe funkcje
Warto wspomnieć o tym, że w zegarku można wyświetlić mapę trasy przebytej podczas aktywności lub korzystać z nawigacji chociażby za pomocą opcji „wróć do startu”, kiedy nieco zabłądzisz. W zegarku znajdziemy również kompas i wysokościomierz.
Zegarek można w pełni sparować z telefonem, wgrywać do niego różne aplikacje oraz darmowe widgety, a wszystko dostępne jest za pośrednictwem sklepu Connect IQ.
Oczywiście Garmin Forerunner 645 Music posiada również opcję dokonywania płatności za pomocą zegarka. Zapewne w dzisiejszych czasach dla wielu jest to must-have, ja osobiście jeszcze się nie przekonałem do tego typu zabaw, ale rozmawiałem z kilkoma użytkownikami i wiem, że ta opcja w pełni się sprawdza.
Bateria
– Tryb smartwatcha: do 7 dni
– Tryb GPS bez muzyki: do 14 godzin
– Tryb GPS z muzyką: do 5 godzin
Oczywiście większość z tych danych ciężko mi było zweryfikować, ale faktycznie zegarek w trybie smartwatcha potrafi wytrzymać tydzień czasu, a jak leży nieużywany, to i nawet dłużej.
Dane techniczne
Mam nadzieję, że to co najważniejsze udało mi się zawrzeć w recenzji, a jeżeli potrzebujecie jeszcze jakiś konkretnych danych, to znajdziecie je na tej stronie internetowej.
Autor tekstu: Piotr „Szycha” Mądrach