Testy porównawcze butów Nike Alphafly vs Vaporfly

Bieganie w butach Nike Alphafly i Vaporfly już od początku kieruje uwagę na aspekt dotyczący sprężynowania. Zawodnik praktycznie od samego początku skupiony jest jedynie na poszukiwaniu tej magicznej sprężyny w bucie, która oddaje energię i dzięki której biegnie szybciej. Podczas testów mieliśmy sporo wątpliwości, co tak naprawdę dzieje się z nami, jak interpretować nowe doznania i czemu je przypisywać. Sprężynowaniu czy amortyzowaniu? – pisze Jacek Ksiąszkiewicz, współautor bloga parawruch.pl poświęconego m.in. technice biegu.

Największe wrażenie daje pierwsze założenie butów i pochodzenie w nich. Oba wywołują poczucie chodzenia po sprężystym podłożu lub wręcz po trampolinie. Oba „spychają” w kierunku nasady dużego palca. Przy czym model Alphafly robi to znacznie wyraźniej. Fragment filmu gdzie widać, jak Sebastian dociska stół, który aż ugina się pod ciężarem ciała sugeruje, że buty oddają energię. W moim odczuciu tak właśnie się dzieje. But oddaje energię, ale stół również, co potęguje wrażenie sprężynowania.

Co się dzieje podczas szybkiego biegu?

To co wydaje się klarowne i dość łatwe do zinterpretowania w statycznych próbach, zamienia się w nie lada zagwozdkę podczas biegu, a zwłaszcza bardzo szybkiego biegu w tempach znacznie poniżej trzech minut na kilometr. Przeciążenia jakie generuje zawodnik podczas takich prędkości sięgają dwustu lub nawet więcej kilogramów. Wydaje się wysoce nieprawdopodobne, żeby elementy sprężynujące w bucie, czyli płytka karbonowa, pianka oraz dodatkowo poduszka powietrzna w przypadku modelu Alphafly, były w stanie zakumulować tak ogromną ilość energii w tak małych gabarytach i przy stosunkowo niewielkich odkształceniach sprężystych tych elementów.

Dla zwizualizowania zagadnienia warto przywołać przykład protez biegowych Oscara Pistoriusa. Tam był zarówno gabaryt oraz słuszne dla niego ugięcie, czyli taki akumulator miał wystarczającą pojemność, żeby gromadzić energię potencjalną sprężystości i potem ją oddawać podczas wybicia. Skoro z inżynierskiego punktu widzenia ilość energii podczas szybkiego biegu jest za duża, żeby ją zgromadzić, zagospodarować i wykorzystać przy odbiciu, to co z nią się dzieje? Energia musi być rozpraszana. I tu wkracza ten przytłumiony aspekt butów sprężynujących, a więc ich fenomenalna zdolność właśnie do tłumienia nadmiaru energii. Tyle, że jest to bardzo nieintuicyjne i stąd te wszystkie kłopoty z interpretowaniem własnych odczuć podczas biegu.

Karbon zmienił reguły gry

Amortyzacja w klasycznych butach sprowadza się do przejmowania największego piku przeciążenia. Wtedy dochodzi do największych odkształceń pianki i kompresji wszystkich elementów buta biegowego. Te odkształcenia są zazwyczaj lokalne. Jeśli ktoś ląduje na pięcie, to tam właśnie dojdzie do największego odkształcenia. Jeśli ktoś ląduje na śródstopiu, to pianka pod śródstopiem będzie najbardziej kompresowana. Karbon zmienił reguły gry. Sprawił, że lokalne kompresje i odkształcenia stały się bardziej globalne, czyli w amortyzowaniu i rozpraszaniu nadmiaru energii zaczęły brać udział większe części podeszwy, które do tej pory nie miały wiele do roboty. Stąd biegając w Vaporach, a zwłaszcza Alphach ma się wrażenia biegania po miękkiej ścieżce leśnej.

Gdzie więc jest ta cała sprężyna, którą czujemy w trakcie biegu w Vaporach i Alphach?

W nodze. Noga ma zarówno gabaryt jak i wystarczające ugięcie, aby spełniać wymogi akumulatora o dużej pojemności, wystarczającej do ładowania i rozładowania energii na wybiciu. Jeżeli taki akumulator częściowo zwolni się z funkcji rozpraszania nadmiaru energii dzięki zastosowaniu globalnej amortyzacji w podeszwie buta, to wówczas będzie działał sprawniej, a my odczujemy to jako zwiększenie wrażenia sprężynowania oraz „odpoczywania” nogi, o czym wspomniał w filmie Sebastian Nowicki. 

Jakie wrażenia z biegania w Alphafly?

– Pierwsze założenie Nike Alphafly na nogę i od razu poczułem, że będzie to zupełnie inny test odbiegający od tego, który wykonałem podczas testowania modelu Vaporfly. Wagowo różnią się niewiele. Alphy dobrze trzymają stopę, ich cholewka jest zdecydowanie bardziej przewiewna. Jednak są to subtelne drobiazgi, na których z reguły mi nie zależy – zaczyna Sebastian Nowicki. – Parę razy konieczne było poprawić wiązanie podczas treningu, ponieważ wewnątrz buta w rozgrzanym materiale, stopa zaczęła przesuwać się do przodu. Parę poprawek i było OK. Na plus jest to, czego byłem bardzo ciekaw od samego początku, czyli w jakim stopniu but pomoże mi w pracy nad ruchem. Wystarczyło kilka kilometrów i już miałem odpowiedź. Podczas załadowania nogi podporowej w biegu, but sprzyja ryglowaniu się stopy w kierunku silnej pronacji i przeniesieniu największego nacisku w stronę nasady dużego palucha. Pozwala na dobrą pracę w kostce, co widać dobrze na nagraniach. But zgrywa się z pracą ciała w biegu. Ciało zaczyna dobrze oscylować. Pojawia się uczucie biegu po leśnej ścieżce mimo ciągłego biegu po asfalcie. To duży plus dla buta startowego, który głównie ma służyć do biegów ulicznych. Gruba amortyzacja przede wszystkim będzie sprzyjać prewencji – ocenia biegacz OKL Oborniki.

 Sebastian Nowicki uważa, że Alphafly to zdecydowanie nie jest but dla amatorów wolnego biegania.

Nie wykorzystają w pełni jego potencjału. Na asfalcie, przy szybszym bieganiu jest odczuwalne oddanie energii, szczególnie podczas biegania poniżej 3 min/km. Podczas biegu tempo wzrasta automatyczne, przy zachowaniu tego samego progu wysiłkowego. Trudno powiedzieć czego to jest zasługą. Czy sztywnej płytki karbonowej, a może czegoś innego? – zastanawia się Nowicki.

Już pierwszych kilka jednostek pokazało, że trwałość nie jest mocną stroną modelu Nike Alphafly.

– Po paru treningowych testach było jasne, że chciałbym w tym bucie robić każdy trening, ale wiem już, że trwałość i cena na to nie pozwoli. To są minusy tych butów. Po pierwszej jednostce bieżnik zaczął się ścierać. Bieganie w alphach po lesie daje znacznie gorsze odczucia niż bieganie po asfalcie. Krótko mówiąc, pojawia się irytacja spowodowana niestabilnością stopy, na takim podłożu po prostu wykręca się noga. To kolejny minus – wylicza Nowicki. – But sprzyja dobrej technice biegu, obszerniejszej pracy nogi w wahadle tylnym i w utrzymaniu kadencji. Jestem typem biegacza, który ląduje na przodostopiu. Alphafly wymusza taką pracę. Miałem również wrażenie braku kontaktu pięty z podłożem. Pozostaje teraz sprawdzić ten model podczas testu lub startu na biegu ulicznym – podsumowuje zawodnik. 

Autor: Jacek Ksiąszkiewicz