PUMA Deviate NITRO 2. Treningówka czy startówka? [TEST]

Z zaciekawieniem obserwuję, że ostatnio w „stajni” marki PUMA pojawia się coraz więcej zawodowych biegaczy ze światowego TOP-u. Są wśród nich m.in. wybitna sprinterka Ewa Swoboda, nadzieja polskich biegów średnich Kornelia Lesiewicz czy najlepsza polska wieloboistka Adrianna Sułek, a także mistrzyni Europy w maratonie Aleksandra Lisowska. Dlatego z niemałą ekscytacją oczekiwałem przesyłki z modelem PUMA Deviate NITRO 2. Po zapoznaniu się z krótkim opisem pomyślałem, że świetnie uzupełnią moją półkę ze „startówkami”.

PUMA tu, PUMA tam

Marki PUMA nie trzeba chyba przedstawiać żadnemu z czytelników. Niezależnie czy ten tekst czyta kibic piłki nożnej, rugby, skoków narciarskich czy currlingu. To marka znana od wielu lat na całym świecie. Osobiście z butami PUMA miałem do czynienia grając w piłkę nożną w latach 90-tych oraz na początku XXI wieku. Wśród biegaczy buty z logo z drapieżnym kotem również nie są niczym nowym. Aktualny rekord świata na 100 m wciąż należy do Usaina Bolta biegnącego wówczas w kolcach PUMA.

fot. Depositphotos.com

Próżno jednak było szukać butów niemieckiej marki na pułkach biegowych sklepów specjalistycznych, które wyrastały jak grzyby po deszczu w czasie boomu biegowego w latach 2009 – 2014. Nawet wówczas na stopach biegaczy królowały inne popularne na marki sportowe. Widać to było m.in. w wynikach ankiet, a także na zdjęciach i nagraniach z mety największych biegów na świecie.

Nie dziwi mnie wcale, że marka tego formatu sięga po lekkoatletów z takimi osiągnięciami. Wiem natomiast, że tacy zawodnicy nie zdecydowaliby się na współpracę, gdyby nie mieli pewności, że produkty dostarczane przez PUMA nie gwarantują równej rywalizacji lub przewagi nad konkurencją.

Dlatego z niemałą ekscytacją oczekiwałem przesyłki z modelem PUMA Deviate NITRO 2. Po krótkim zapoznaniu się opisem pomyślałem, że świetnie uzupełnią moją półkę ze „startówkami”.

Pierwsze wrażenia

Pierwsza myśl po wyjęciu PUMA Deviate NITRO 2 z pudełka? „Bardzo ładne i fajne treningówki”. Nie ukrywam, że byłem lekko zawiedziony, bo dotychczas fraza w opisie producenta „płytka karbonowa” kojarzyła mi się jednoznacznie ze „ścigaczami”. Spodziewałem się zatem modelu o nieco bardziej minimalistycznym i agresywnym wyglądzie. Przy moim rozmiarze 42,5 EU (27,5cm wkładka) but waży 250 gramów, czyli tyle co chudy twaróg, który wcinam na śniadanie. Jednak cały czas jest to dużo więcej niż płaskie i twarde buty startowe, których używam od lat.

fot. Kuba Pawlak/ 42,195 FM – Podcasty o bieganiu

Pierwszy, krótki trening i pierwsze wrażenia: Niesamowicie wygodne, miękkie, lekkie…. i szybkie. To był piątkowy wieczór 26 marca. Ostatni rozruch przed zaplanowanym na niedzielę 17. Nationale-Nederlanden Półmaratonem Warszawskim. W sobotę długo biłem się z myślami wystartować w sprawdzonych butach, czy zaryzykować, a planowana zmiana czasu z zimowego na letni zabrała mi dodatkową godzinę do namysłu. W niedzielę rano zdecydowałem. „To będzie najlepszy sprawdzian butów. Jedziemy!”.

Race mode on!

I tak po zaledwie pięciu kilometrach truchtu w piątek oraz krótkiej rozgrzewce przed biegiem stanąłem na starcie w całkowicie nowych butach PUMA Deviate NITRO 2. Bieg chciałem rozpocząć w miarę spokojnie, ale okazało się, że te buty, jak na PUMĘ przystało, mają „pazura”. Pomimo wygody i dużej amortyzacji pod piętą, potrafią przejść w tryb race! Różnica wysokości pomiędzy piętami (drop 6 mm), a palcami spowodowała, że zacząłem biec z bardziej ze śródstopia całkowicie pomijając miękką piętę, a wykorzystując responsywną płytkę węglową oraz elastyczną piankę, w której zatopiona jest wspomniana płytka karbonowa. Efekt… cały bieg w tempie poniżej 4 min/km. Na mecie Półmaratonu Warszawskiego zameldowałem się z czasem 1:23:24, co jest moim TOP 3 na dystansie 21,097 km. Co jeszcze bardziej zaskakujące, po biegu nie miałem absolutnie żadnego odcisku, zadrapania, czy fioletowego paznokcia.

Cholewka w PUMA Deviate NITRO 2 jest niesamowicie elastyczna, wygodna, idealnie dopasowuje się do stopy. Zapiętek również jest aksamitny. Początkowo obawiałem się, czy te buty nie są zbyt wygodne i miękkie, ale przy tym całym komforcie są bardzo stabilne. Do tych elementów dochodzi jeszcze bardzo dobra przyczepność. Pomimo opadów deszcze w czasie biegu, buty zupełnie nie ślizgały się na asfalcie dzięki zastosowaniu gumy Puma Grip. Co ciekawe, są również bardzo ciche, nie słychać głośnych uderzeń podeszw o asfalt, chociaż to oczywiście kwestia techniki biegu i wagi zawodnika. Po starcie i kilku treningach pomyślałem… „bardzo fajne te startówki”.

fot. Kuba Pawlak/ 42,195 FM – Podcasty o bieganiu

Treningówka czy startówka?

No właśnie, czy PUMA Deviate NITRO 2 to but startowy, czy raczej treningowy? Bardzo nie lubię słowa uniwersalny, bo kojarzy się z czymś co nie jest dostatecznie dobre w konkretnej dziedzinie, a po trochu nadaje się do wszystkiego. W przypadku Deviate Nitro Elite 2 najlepszym określeniem jest właśnie wszechstronność. Przez trzy tygodnie przebiegłem w nich ponad 300 kilometrów na różnych jednostkach treningowych. Na długich ponad 30 kilometrowych wybieganiach znakomicie amortyzowała pianka NITRO Foam, która nasycona jest azotem. Dzięki temu rozwiązaniu, nie czułem takiego zmęczenia w mięśniach, jak w przypadku klasycznych butów treningowych. Szybciej i sprawniej przebiegała również regeneracja.

W PUMA Deviate NITRO 2 wybierałem się też na treningi tempowe na stadionie lekkoatletycznym. Odcinki 1 km swobodnie biegałem w tempie 3:30 – 3:40 min/km ze świadomością, że jeszcze mógłbym przyspieszyć. Początkowo obawiałem się dużych prędkości szczególnie na łukach, ale jak się okazało zupełnie niepotrzebnie. Tak jak wspominałem wcześniej, testowany model jest bardzo wygodny, a stopa (czego nie widać gołym okiem z zewnątrz) jest w butach nieco niżej niż okalająca piętę pianka amortyzująca. Dzięki temu rozwiązaniu buty są stabilne również na ostrych zakrętach.

Po dokładny opis zastosowanych technologii odsyłam do producenta.

fot. Kuba Pawlak/ 42,195 FM – Podcasty o bieganiu

Podsumowanie

Podsumowując uważam, że PUMA Deviate NITRO 2 to but bardzo wszechstronny, który spełni oczekiwania biegaczy o różnym poziomie zaawansowania oraz różnych celach sportowych. Osobiście nie opisywałbym ich jako buty startowe, bo jest to znaczące ograniczenie ich przeznaczenia. Jest to model uniwersalny, który sprawdza się zarówno na zawodach, jak i podczas codziennego treningu. Mnie osobiście ten model bardzo przypadł do gustu. Na pewno jeszcze nie raz wybiorę go na start w biegu ulicznym.

Sugerowana cena detaliczna PUMA Deviate NITRO 2 to 849 zł. Czy to dużo? Każdy odpowie na to pytanie inaczej. Topowe buty startowe innych marek przekraczają dziś 1 000 zł. Butelka popularnego czeskiego piwa w dyskoncie to 7,5 zł, a litr paliwa 95 PB to prawie 7 zł. Uważam, że za produkt tej jakości za 850 zł nie jest aż tak wygórowaną ceną.

Ciężko pisać, że marka z ponad stuletnią tradycją wchodzi na rynek. Ale możemy uznać, że PUMA z pewnością wraca do lekkoatletycznego świata biegów długodystansowych. Najlepszy dowód tego mieliśmy w minioną niedzielę, 16 kwietnia. Pierwszą polską maratonką z osiągniętym minimum na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu 2024 została Aleksandra Lisowska w butach… PUMA, a konkretnie w modelu Deviate NITRO Elite 2 Fireglow. Uzyskała wynik 2:26:44 i zajęła piąte miejsce w mocno obsadzonym maratonie w Rotterdamie.

Autor: Jan Szczepłek

fot. w nagłówku Kuba Pawlak/ 42,195 FM – Podcasty o bieganiu

Partnerem publikacji jest marka PUMA, która przekazała buty do testów redakcyjnych.