Dostosuj preferencje dotyczące zgody

Używamy plików cookie, aby pomóc Ci w sprawnej nawigacji i realizacji określonych funkcji. Poniżej znajdziesz szczegółowe informacje o wszystkich plikach cookie w ramach każdej kategorii zgody.

Pliki cookie skategoryzowane jako "Niezbędne" są przechowywane w przeglądarce użytkownika, ponieważ są niezbędne do umożliwienia korzystania z podstawowych funkcji witryny.... 

Zawsze aktywne

Niezbędne pliki cookie są wymagane do umożliwienia korzystania z podstawowych funkcji tej witryny, takich jak zapewnienie bezpiecznego logowania lub dostosowanie preferencji zgody. Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych umożliwiających identyfikację użytkownika.

Funkcjonalne pliki cookie pomagają realizować określone funkcje, takie jak udostępnianie zawartości strony internetowej na platformach mediów społecznościowych, zbieranie opinii i inne funkcje stron trzecich.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Analityczne pliki cookie są wykorzystywane do zrozumienia, w jaki sposób odwiedzający wchodzą w interakcję z witryną. Te pliki cookie pomagają dostarczyć informacji na temat metryk, takich jak liczba odwiedzających, współczynnik odrzuceń, źródło ruchu itp.

Pliki cookie dotyczące wydajności są wykorzystywane do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności strony internetowej, co pomaga w dostarczaniu lepszych doświadczeń użytkownika dla odwiedzających.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Reklamowe pliki cookie są wykorzystywane do dostarczania odwiedzającym spersonalizowanych reklam w oparciu o strony odwiedzane wcześniej oraz do analizy skuteczności kampanii reklamowych.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

25 lat maratonu w Pradze. Jak bieg wspominają Polacy?

5 maja na ulice Pragi już po raz dwudziesty piąty wyruszą uczestnicy Volkswagen Prague Marathon. Przez te ćwierć wieku w maraton w stolicy Czech ukończyło ponad milion osób, a wśród nich tysiące Polaków. Zapytaliśmy kilku z nich, jak wspominają swoje starty w Pradze?

Marian Kosakowski to prawdziwy weteran praskiego maratonu. Po raz pierwszy w czeskiej stolicy wystartował ponad 15 lat temu. Od tamtego czasu powracał kilka razy na urokliwą trasę prowadzącą z Rynku wzdłuż Wełtawy. Do startu w Pradze skutecznie namawia również swoją rodzinę.

– Spośród sześćdziesięciu maratonów, które dotychczas przebiegłem, w Pradze wystartuję po raz szósty. To nie przypadek, że chętnie tu wracam, podoba mi się tu praktycznie wszystko, miejsce startu i mety, widok miasta z perspektywy biegacza po doping tysięcy mieszkańców. Do największych atutów imprezy należy fantastyczna organizacja, piękne miasto i szybka trasa  – podkreśla. – W Pradze przed kilkoma laty biegałem maraton z żoną, tym razem pobiegnę z synem, któremu mam nadzieję też spodoba się ten maraton. To przecież europejska złota liga – mówi z przekonaniem.

maraton w Pradze

Z kolei Adam Krzystolik z Katowic maraton w Pradze pokonał… 17 lat temu. Jednocześnie był to jego debiut na królewskim dystansie. Jak wspomina, w 2002 roku biegowy świat imprez wyglądał inaczej niż dzisiaj.

Wtedy w Polsce były rozgrywane może 2-3 maratony, ponieważ do startu, pomimo solidnych przygotowań, podchodziłem z niepokojem i oczekiwaniem dużych przeżyć – chciałem wybrać maraton rozgrywany na jednej pętli – wspomina Adam Krzystolik.  – W Polsce było to Dębno, rozgrywane przy ‘częściowym ruchu samochodowym’, za radą znajomego, który chwilę wcześniej biegł w Wiedniu, chciałem wybrać imprezę dużą i solidnie przygotowaną, a przy tym możliwie bliską. I tak trafiłem na Prague International Marathon, czyli pim.cz. Ta miła nazwa towarzyszyła mi już wszędzie w moich przygotowaniach. Gdzie tylko mogłem miałem wpisane ‘PIM!’ włącznie z budzikiem. Często biegałem o 4-5 rano – zaznacza biegacz ze stolicy Górnego Śląska.

maraton w Pradze

– Praga okazała się fantastycznie przygotowana, świetnie zorganizowana, nawet pogoda była na medal, o walorach widokowych trasy nie wspominając. W biegu GP na 10 k startował mój idol – Haile Gebrselassie. Mieszkałem u moich czeskich znajomych, na trasie i mecie kibicowała mi żona z córką, oraz pozostali ‘wspieracze’ tej dość egzotycznej wtedy pasji: ociec, wujek (trener lekkiej atletyki) i kuzyn.  Do dzisiaj wspomnienia tego startu budzą uśmiech zadowolenia i miłe wspomnienie – jakich emocji człowiek doświadcza na mecie maratonu, zwłaszcza pierwszego. Niezapomniane. Medal – choć znacznie mniej okazały niż te współczesne –pozostaje jednym z najważniejszych na mojej ‘ściance’ – podkreśla Adam.

W pakiecie startowym praskiego maratonu z 2002 roku biegacze otrzymywali ramkę z napisem „marathon runners have one less thing to do in life” (tłum. „Maratończycy mają w życiu jedną rzecz mniej do zrobienia”).  – Proste i prawdziwe. Do dzisiaj mam na ścianie zdjęcie z mety w tej ramce. Na ujęcia z tego biegu patrzę z wielką radością – mówi.

Dla Piotra Kotkowskiego z Warszawy,  Praga była jego trzecią maratońską próbą w życiu. Wcześniej biegał w Krakowie oraz w Berlinie. Do stolicy Czech przyjechał w 2016 roku.

– Już przed startem wiedziałem, że o dobry wynik będzie ciężko. Oczywiście chodziło o pogodę, było bardzo ciepło – wspomina. – Zapisując się na maraton odbywający się w maju brałem pod uwagę takie ryzyko. Organizatorzy jednak stanęli na wysokości zadania, nie brakowało punktów z napojami oraz dobrze zaopatrzonych bufetów. Trasa była bardzo widowiskowa i turystyczna, a Most Karola, który przecież zwykle pęka w szwach od turystów w ten niedzielny poranek należał tylko do nas. Fantastyczną oprawę miały zarówno start jak i finisz maratonu na praskim Rynku – ocenił.

W pamięci biegacza ze stolicy utkwił jeszcze moment z końcówki maratonu.

To było w okolicach 40 kilometra. Opadałem z sił i pojawił się moment zwątpienia. Wtedy jeden z kibiców podbiegł do mnie i zaczął motywować mnie krzykiem. Znam trochę czeski, dlatego zrozumiałem, że mam się nie poddawać, tylko biec dalej – relacjonuje. – Jeszcze inny obrazek, który zabrałem z trasy praskiego maratonu to…przelot myśliwców nisko nad rzeką. Ten niecodzienny widok dodał mi animuszu – wspomina Piotr Kotkowski, który bieg ukończył z wynikiem 3:14:45.

Wszystko zaczęło się od czeskiego piwa i…trasy naszkicowanej na serwetce

Twórcą największego czeskiego maratonu był Włoch, Carlo Capalbo, który spotkał się przy piwie z Gerindo Bordinem, mistrzem olimpijskim w maratonie. W ten sposób dwóch Włochów przy czeskim piwie stworzyło legendarny czeski maraton, szkicując jego trasę na zwykłej serwetce. Pomysł poparł Emil Zatopek a prezydent miasta odniósł się do niego z entuzjazmem.

W pierwszej edycji Prague Marathon w 1995 roku wzięło udział aż 15 tysięcy uczestników, ale należy pamiętać, że biegowi głównemu towarzyszyły zmagania na dystansach 9,2 km oraz 4,8 km, a także biegi dziecięce. Do mety maratonu dotarło dokładnie 985 osób.

Dzisiaj bieg na królewskim dystansie w stolicy Czech to jedna z największych imprez na świecie z frekwencją oscylującą w granicach 10 tysięcy osób. Chętnych na start w Pradze z pewnością znalazłoby się więcej, ale organizatorzy nie są w stanie wyobrazić sobie, aby bieg ruszał z innego miejsca niż praski Rynek. To właśnie miejsce startu  i finiszu stoi na przeszkodzi w zwiększeniu limitu uczestników.

Szybka, turystyczna trasa

Trasa praskiego maratonu jest płaska i dość szybka. Byłaby jedną z najszybszych, gdyby nie kostka brukowa, której nie brakuje na części ulic. Taki to już urok biegania w historycznym centrum miasta.

Trasa zaczyna się na Rynku i prowadzi wzdłuż Wełtawy. Jest bardzo turystyczna, biegnąc maraton można zobaczyć wiele charakterystycznych miejsc w Pradze. To gratka dla tych biegaczy, którzy lubią zwiedzać podczas startów. Trasa biegu prowadzi przez siedem mostów, w tym legendarny Most Karola.

Spośród wszystkich maratonów, które odbywają się w maju to właśnie Volkswagen Prague Marathon legitymuje się najlepszymi wynikami. W ubiegłym roku bieg wygrał Amerykanin Galen Rupp, który uzyskał rewelacyjny czas 02:06:07.

mat pras.

fot. Archiwum prywatne