W niedzielę w TVP Sport film dokumentalny o 40 latach historii Maratonu Warszawskiego

„Dzisiaj, za półtorej godziny, rozpoczyna się wielkie święto polskiej lekkoatletyki. Po raz pierwszy w Warszawie ruszy Maraton Pokoju na trasie 42 kilometrów i 195 metrów” – to słowa, które zapoczątkowały ponad 40 lat historii najsłynniejszego warszawskiego biegu. Ten, jak i wiele innych wiekopomnych momentów, będzie można ujrzeć na własne oczy w niezwykłym filmie dokumentalnym: „42,195. Maraton Warszawski – historia, która trwa”, już w najbliższą niedzielę o godzinie 11:00 w TVP Sport.

Film dokumentalny o Maratonie Warszawskim jako pierwsi zobaczyli wczoraj dziennikarze na ekskluzywnym pokazie połączonym z konferencją prasową w stołecznej Kinotece.

W trakcie pokazu największe poruszenie na widowni budziły wspomnienia o Tomaszu Hopferze i jego pamiętnej audycji „Bieg po zdrowie”. To dzięki jego wysiłkom Maraton Pokoju ściągał do stolicy biegaczy z całej Polski i Hopfer w pełni zasłużył na miano jednego z ojców maratonu.

W filmie wspominają go wybitny fotograf Leszek Fidusiewicz i były dyrektor stołecznego biegu Janusz Kalinowski, a ich słowa ściskają za gardło.

I chociaż na trasie nie spotkamy już ręcznie pieczonych ciast czy napojów z wytwórni „Syrena”, to wszystkie pokolenia biegaczy bez problemu znajdują wspólny język, co doskonale było widać w trakcie pokazu dokumentu.

Reżyserka filmu, Agnieszka Niedojad, w niezwykły sposób uchwyciła ponad cztery dekady rozwoju biegania w Polsce. 30 września 1979 roku, na płycie Stadionu Dziesięciolecia, skąd ruszał historyczny, pierwszy Maraton Pokoju, zebrała się grupa wąsatych zapaleńców w kultowych „Wałbrzychach” na stopach, którzy – nie bacząc na podejrzliwe spojrzenia większości społeczeństwa – postanowili powalczyć o swoja pasję.

– Długie godziny spędzone w archiwum Telewizji Polskiej, z którego korzystałam selekcjonując materiał, to był bardzo inspirujący czas. Przeniosłam się na chwilę do lat 80, 90, żeby poczuć klimat epoki, poobserwować, posłuchać ludzi, zobaczyć co dla nich wtedy znaczyło bieganie i jak się właściwie rodził ten sport. A rodził się we wstydzie, bo w tamtych czasach na biegaczy patrzono jak na przybyszów z innej planety – mówi Agnieszka Niedojad.

Wycieczka w przeszłość

Dokument o historii Maratonu Warszawskiego umożliwia widzom powrót do dawnych lat, nie tylko pokazując jak zmieniał się świat sportu, ale przede wszystkim jak zmienialiśmy się my sami i świat wokół nas.

Oczywiście, gdyby na trasie pierwszej edycji biegu pojawił się dzisiejszy biegacz – wyposażony w smartfona, słuchawki, czy kolorowe buty – byłby traktowany jak przybysz z odległej galaktyki.

Jest jednak coś, co łączy wszystkich biegaczy niezależnie od upływającego czasu: to ogromna pasja i dążenie do ciągłego rozwoju. Chęć osiągania coraz lepszych wyników łączy zawodników, którzy z Maratonem Warszawskim są od pierwszej edycji, z tymi, którzy dopiero w następną niedzielę zadebiutują na królewskim dystansie.

Nie można również zapomnieć o najważniejszych twórcach Maratonu Warszawskiego, bez których ta impreza nie miałaby racji bytu, czyli samych biegaczach. To właśnie wszechobecna ludzka życzliwość, zaangażowanie i niezmywalny uśmiech sprawiły, że impreza ta z powodzeniem gości na ulicach Warszawy kolejny rok.

– Chcieliśmy, aby Ci, którzy startowali w latach 70. i 80., mogli ze wzruszeniem wrócić do tamtych czasów, a współcześni biegacze poczuli siłę historii. Chcieliśmy też pokazać szerszemu gronu odbiorców, na czym tak naprawdę polega piękno maratonu – mówi Magda Skrocka z Fundacji „Maraton Warszawski”.

Brakujące 1500 metrów

Tytuł dokumentu, chociaż wydaje się oczywisty, tak naprawdę jest nieco przewrotny. W dzisiejszych czasach wiemy już przecież, że w rzeczywistości trasa pierwszego Maratonu Pokoju była o blisko 1,5 kilometra krótsza, niż wymaga tego królewski dystans. To, choć przy dzisiejszym poziomie profesjonalizmu niewyobrażalne, pokazuje jednak jak niezwykłe historie działy się wokół samego biegu.

Jedną z najtrudniejszych był upadek imprezy i jej późniejsze zmartwychwstanie, między innymi dzięki determinacji obecnego dyrektora Maratonu Warszawskiego – Marka Troniny. W ciągu 25 minut filmu płynnie przechodzimy przez 40 lat triumfów i porażek, radości i smutków, sukcesów i wpadek.

Przede wszystkim jednak widzimy nieskończoną determinację do walki z przeciwnościami losu, która jest podstawową cechą uczestników i organizatorów Maratonu Warszawskiego.

Pierwsi bez niej nigdy nie byliby w stanie przebiec 42195 metrów, nawet gdyby część dystansu przy wytyczaniu trasy gdzieś zaginęła, jak w 1979 roku. Drudzy nie daliby rady przywrócić do życia nieboszczyka, który po upadku imprezy nie dawał nadziei na cudowne zmartwychwstanie. A ono jednak nastąpiło i dziś, mimo 41 lat na karku, Maraton Warszawski przeżywa kolejną młodość.

Telewizyjna premiera filmu odbędzie się już w najbliższą niedzielę, 22 września o godzinie 11:00 w TVP Sport.

Kolejna dekada Maratonu Warszawskiego

W swoją piątą dekadę Maraton Warszawski wchodzi pełen energii i doświadczenia, łącząc tradycję z nowoczesnością. Na konferencji prasowej w Kinotece organizatorzy biegu podkreślili chęć wspólnego działania z biegaczami na rzecz środowiska.

– To jest pewien proces, który musimy i chcemy wspólnie przejść. Stawiamy na ekologiczne rozwiązania. Staramy się zrobić wszystko co w naszej mocy dla dobra planety. Do tego samego zachęcamy uczestników 41. PZU Maratonu Warszawskiego i biegów towarzyszących, bo wspólnie możemy zrobić wiele – mówił Marek Tronina, dyrektor biegu.

Przez Warszawę do Tokio

Pod względem sportowym 41. PZU Maraton Warszawski zapowiada się niezwykle ciekawie. Faworytami biegu będą Anna Łapińska i Artur Kozłowski, którzy na konferencji prasowej opowiedzieli dziennikarzom o swoich przygotowaniach i planach.

– W zeszłym roku zajęłam drugie miejsce, ale moim marzeniem jest wygranie Maratonu Warszawskiego. Jestem w naprawdę dobrej formie, ciężko pracowałam na sukces i wierzę, że ta ciężka praca się opłaci. Wszystko okaże się 29 września, ale jestem pełna optymizmu – podkreślała Anna Łapińska.

Dla Artura Kozłowskiego celem startu będzie nie tylko zajęcie wysokiego miejsca, ale również zapewnienie sobie kwalifikacji do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Tokio.

– Chcemy przygotować mu jak najlepsze warunki do startu, żeby jego droga do Tokio prowadziła właśnie przez Warszawę. Wiemy, jak ważne dla Artura jest złamanie granicy 2:11:30, czyli minimum olimpijskiego – mówił Marek Tronina.

41. PZU Maraton Warszawski to nie tylko rywalizacja na królewskim dystansie, ale również niezwykle atrakcyjne biegi towarzyszące: Bridgestone Sztafeta Maratońska oraz Bieg na Piątkę. To idealne rozwiązanie dla tych, którzy chcą poczuć atmosferę wielkiego biegowego święta, a jeszcze nie są gotowi do przebiegnięcia maratonu.

– W mojej opinii Bridgestone Sztafeta Maratońska to bardzo ciekawa impreza, sama bym w niej chętnie pobiegła. Trzyosobowe zespoły przebiegną cały królewski dystans, co pozwoli każdemu uczestnikowi poczuć się tak, jak maratończyk. Będą cały czas towarzyszyć tym, którzy startują w PZU Maratonie Warszawskim, więc wrażenia będą niezapomniane – zachęcała Joanna Jóźwik, brązowa medalistka Mistrzostw Europy w biegu na 800 metrów.

1 na 100 tysięcy

W tym roku podczas 41. PZU Maratonu Warszawskiego przywitamy 100-tysięcznego finishera. Na mecie otrzyma ufundowany przez agencję Patrners of Promotion najnowszy iPhone 11.

– Chcemy tym samym dać wyraz idei łączenia historii z nowoczesnością, która przyświeca Fundacji Maraton Warszawski i wprowadzić do rywalizacji wśród biegaczy dodatkowy dreszcz emocji, bo 100.000 finiszerem na mecie może być każdy z uczestników – mówił Paweł Trochimiuk, prezes agencji Partner of Promotion, która już od 9 lat współpracuje z Fundacją Maraton Warszawski.

mat. pras.

fot. Leszek Fidusiewicz, Sportografia.pl