Garmin Forerunner 645 Music – w to mi graj!

Garmin Forerunner 645 Music to mój trzeci zegarek biegowy. Myślę, że nieprędko pojawi się kolejny, bo jest nam razem dobrze! Amerykańska marka zaskoczyła mnie kilka razy na plus, jak również uratowała z opałów dzięki kilku funkcjom dostępnym w tym urządzeniu.

Od jakiegoś czasu chciałem mieć zegarek, który pozwoli mi skupić się na treningu. Liczyłem, że pozwoli mi zostawić telefon w domu, a przy okazji będzie umilał czas i dobrze wyglądał zarówno do dresu jak i garnituru. Padło na Forerunner 645 Music! Padło dobrze! Czas na recenzję, w końcu pół roku bycia razem zasługuje na kilka zdań.

Z tym multisportowym zegarkiem przebiegłem dotychczas już dobre 1000 km. Pomimo pandemii trochę też popływaliśmy czy pojeździliśmy na rowerze, o czasie spędzonym wspólnie tak po prostu nawet nie wspomnę. W końcu śpimy razem! No dobra, on kontroluje ilość mojego snu, co pomogło mi walce z zaburzeniami spania.

Kilka słów o parametrach

Pudełeczko, w jakim trafił do mnie Garmin 645 Music jak na sprzęt elektroniczny było niewielkie. Musze jednak przyznać, że w środku zawierało wszystko, co trzeba. Zegarek, kabel do ładowania ze złączem USB oraz klamerką po drugiej stronie oraz dwie instrukcje. W pierwszej chwili oprócz eleganckiego wyglądu zwraca uwagę lekkość, jego masa to zaledwie 42,2g. Pierwszy raz mam zegarek z okrągłą tarczą, poprzednie były kwadratowe i przyznam, że dzięki temu prezentuje się dzięki temu lepiej na nadgarstku. Średnica wyświetlacza ma 30,4mm, pasek pasuje dla nadgarstków o obwodzie 127-204mm.

Wyświetlacz, pasek i bateria

Jeżeli chodzi o parametry techniczne to uważam, że nie jestem bardzo wymagającym użytkownikiem. Cenię sobie prostotę i łatwość w obsłudze, ale nie mam też za wiele czasu, aby dopieszczać sprzęt. Mogę śmiało powiedzieć, że silikonowy pasek nie ociera, nie przeszkadza, nie zostawia na skórze śladów, co niestety zdarzało mi się przy moich poprzednich zegarkach.

Bateria trzyma bardzo długo. Jeżeli korzystamy z trybu smartwatch to spokojnie przez tydzień nie trzeba ładować, co na roztrenowaniu było dla mnie idealne. Jak używamy GPS to wytrzymuje do 14 godzin, w moim wypadku to starcza na 3-4dni.  Jednak jak dodatkowo włączymy odtwarzacz muzyki czas pracy akumulatora niestety wystarczy tylko na 5 godzin. Jak to mówią, „coś za coś” i pełna zgoda, bo lepiej ładować częściej zegarek niż brać ze sobą dodatkowy sprzęt do muzyki.

Wodoszczelność i liczenie basenów

Aktualnie już większość zegarków z tej półki cenowej nadaje się do pływania. Nic w tym dziwnego, w końcu basen to świetna forma regeneracji czy treningu uzupełniającego. Dla mnie miłym zaskoczeniem było to, że na koniec treningu wiedziałem, ile przepłynąłem. Tak, to dla mnie nowość! Zawsze liczyłem te baseny w pamięci, a teraz mogę skupić się tylko na pływaniu i zostać z wolną głową. Bardzo mile mnie to zaskoczyło i się tym pływaniem mocno zajarałem, ale cóż…chwilę potem z powodu pandemii zamknęli baseny i z tą funkcją czekam na powrót do wody.

Pulsometr z nadgarstka

O pomiarze tętna jako lekarz mógłbym powiedzieć wiele, jednak zależy dużo od nas samych. Osobiście biegam na samopoczucie, na pomiary zerkam dopiero po treningu, ale wiem, że jestem w mniejszości.

Muszę przyznać, że zdarzyło mi się kilka razy skontrolować tętno na zegarku przy zwykłych czynnościach czy sytuacjach stresowych. Zrobiłem to jednak raczej z medycznej ciekawości. Funkcja działa, no bo czemu nie? To, że  ten pomiar jest obarczony błędem nie powinno dziwić, bo to nie jest wiedza tajemna. Osobiście chwalę sobie czujnik na nadgarstku, bo nie lubię mieć nadajnika na klatce piersiowej. Jak kiedyś z takim biegałem, to miałem wrażenie blokowania oddechu. Pomiar z nadgarstka może sprawiać problemy głównie zimą, bo często wtedy zakładamy zegarek na ubranie.

Dobra, czas napisać o najważniejszych moim zdaniem funkcjach, bo to dla nich zdecydowałem się na Garmin Forerrunner 645 Music i one zapewniają komfort treningu.

GPS i aplikacja

Mój poprzedni zegarek to również Garmin, dlatego już na starcie nie obca była mi dostępna na smartfony i laptopy aplikacja Garmin Connect. Należę raczej do „prostych” biegaczy. Nie kontroluję wielu parametrów, jednak nawet ja dostrzegam, jak ta platforma bardzo jest rozbudowana.

Możliwość podglądania wielu parametrów treningu oraz łączenia z popularnymi trackerami jest na pewno gratką dla technologicznych freaków. Ja skorzystałem bardzo na informacji odnośnie ilości i jakości snu. Dzięki zegarkowi poprawiłem ten aspekt w moim życiu, który nie raz powodował, że źle funkcjonowałem w ciągu dnia.

GPS to ważna sprawa, wręcz kluczowa. Tutaj nie ma żadnych zarzutów, łapie sygnał od razu i co najważniejsze nie gubi go w lesie czy miedzy budynkami. Zdarzyło się, że utraciłem go w tunelu, ale na to chyba nie ma rady.

Garmin Forerruner 645 Music bez problemu łączy się również z telefonem, może pełnić funkcję smartwatcha. To naprawdę ułatwia życie, bo można odczytywać powiadomienia, SMS-y czy zobaczyć kto dzwoni. Jest to komfortowe, nie trzeba zerkać na telefon, aby np. podczas jazdy samochodem jednym kliknięciem odesłać krótką wiadomość.

Podcasty prosto z zegarka

A teraz czas na dwa smaczki, dla których pokochałem ten model i dzięki czemu kilka razy wyszedłem z opresji. Jak sama nazwa modelu wskazuje – Music to zegarek muzyczny. Tę funkcję cenię sobie w nim bardzo, bo dzięki niej mogę zostawić telefon w domu. Nie o samą muzykę mi chodzi, ale o podcasty, których stałem się ogromnym fanem.

Mamy dwie opcje dostarczenia na zegarek muzyki. Pierwsza, tradycyjna to zgranie przez kabel USB utworów z komputera. Druga, z której korzystam to połączenie ze Spotify. Jedyny minus to posiadanie konta premium, chociaż przyznam, że ja specjalnie na te okazję takie konto założyłem. Cieszę się z tego zakupu, bo podczas treningów mogę słuchać moich ulubionych podcasterów czy utworów.

Połączenie ze słuchawkami bezprzewodowymi poprzez Bluetooth trwa chwilę. Odkąd używam zegarka nigdy nie było z tym problemu. Pamiętajcie, że aby przesłać ze Spotify utwory czy podcasty nasz smartfon oraz telefon muszą być połączone z aplikacją Garmin Connect oraz znajdować się w tej samej sieci WiFi. Na szczęście wystarczy raz wpisać hasło i zegarek podobnie jak smartfon zapamiętuje dane.

Zbliżone, zapłacone

Kolejną moją ulubioną funkcją w Garmin Forerunner 645 Music jest płatność zbliżeniowa dzięki usłudze Garmin Pay. Komu kiedyś nie zdarzyło się pobiec za daleko od domu? Albo stwierdzić, że dzisiaj to nie mój dzień i może wrócę autobusem? Jeszcze bardziej prawdopodobna jest opcja chęci napicia się wody w połowie trasy w upalny dzień. Kilka razy z takich właśnie opresji uratował mnie mój Garmin. Wystarczyło zbliżyć zegarek i po problemie. Nie trzeba brać ze sobą karty płatniczej, nie mówiąc już o portfelu.

To jest tak wygodne, że już przerzuciłem się na zakupach na tę płatność. Zanim znajdę portfel to rachunek jest już dawno uregulowany. I nie ma się co martwić, bo pieniądze są w pełni bezpieczne. Przed  dokonaniem płatności i uruchomieniem wirtualnej karty należy wpisać kod PIN.

Przyznam, że nie planowałem się tak rozpisywać, bo przecież to po prostu zegarek. Tylko czuję, że tworzymy zgrany duet na wielu płaszczyznach i warto o nim więcej powiedzieć. Wcześniej nie miałem dostępu do większości tych funkcji. Pewnie sami już zauważyliście, że trochę jaram się nimi jak dziecko, bo nieraz ułatwiły mi życie.

Jak się z nim trenuje?

Na koniec kilka słów jak zegarek sprawuje się na treningu, w końcu to główna rola Garmin Forerunner 645 Music.

O bezproblemowej łączności z satelitami i „śledzeniem” nas na każdym kroku już wspomniałem. Nie mamy tutaj opcji dotykowej, więc całość sterowana jest przyciskami. Osobiście nigdy nie miałem okazji testować ekranu dotykowego w zegarku, więc nie wiem, co jest bardziej komfortowe. W Garmin Forerunner 645 Music mamy 5 przycisków, odpowiedzialne za podświetlenie, zmianę ekranów w dół i górę oraz start/stop i cofniecie, bądź też „lapowanie”.

Jak już włączymy trening to ważne są ekrany główne, aby móc w trakcie monitorować naszą aktywność. Tutaj mamy pełną dowolność, to Wy decydujecie jakie parametry się tam znajdą. U mnie na pierwszym jest dystans, czas i aktualna prędkość. Jednym przyciskiem przechodzę na kolejne ekrany i wtedy pojawiają się dodatkowe informacje np. o średniej prędkości czy tętnie.

Miłym zaskoczeniem jest dla mnie intuicyjne działanie po zmroku. Kiedy podnoszę rękę i przechylam nadgarstek tarcza zegarka sama się podświetla. Ponieważ dużo biegam wieczorami to jest to dla mnie bardzo przydatna opcja. Fajną funkcją jest również asystent głosowy w języku polskim. Warto jednak pamiętać, że działa tylko przy połączeniu ze słuchawkami, bo zegarek sam w sobie nie ma głośnika. Urządzenie reaguje co najwyżej wibracją przy pokonaniu kolejnego kilometra czy 5, zależy jak ustawimy sobie powiadomienia.

W trakcie treningu zegarek gromadzi dużo informacji, które potem możemy przeanalizować w aplikacji Garmin Connect. Dla mnie nowością była informacja o aktualnej kondycji w stosunku do poprzedniego treningu, co pozwala mi czasem dopasować obciążenie treningowe, ale to już gratka dla ludzi lubiących takie bajery.

Po zakończonym biegu mamy na ekranie ogólne dane oraz wskaźniki efektu treningu aerobowego i beztlenowego, jak również rekomendowany czas odpoczynku, na który może raz w życiu zwróciłem większą uwagę.

Podsumowanie

Nie wiem czy ktoś dotrwał do tego momentu, bo trochę się dzisiaj rozpisałem. W końcu to sprzęt za prawie 1,5 tysiąca złotych, który ma zaspokoić nasze potrzeby treningowe i dodatkowo umilić nam czas. Zasługuje na bardziej obszerny tekst.

Na koniec pozwolę sobie określić, dla kogo będzie to idealne urządzenie. Tutaj nie będzie zaskoczenia, bo zegarek jest bardzo uniwersalny, wiec wpasuje się zarówno w oczekiwania amatorów jak i profesjonalistów. Jego sportowy, ale i elegancki wygląd sprawia, że będzie pasował i do dresu i do garnituru.

Multisportowy charakter przypasuje nie tylko biegaczom, dla mnie zdaje egzamin również na basenie czy rowerze, a także podczas treningu siłowego i kardio, bo ma kilka ciekawych funkcji, o których nie wspomniałem, bo wciąż je poznaje, a znamy się z FR 645 Music już dobre pół roku.

Reasumując: Gorąco polecam!

Autor: Kacper Kąkol