Porywisty 6. Gdańsk Maraton dla Rogiewicza i Długosz
Po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią blisko 2,5 tysiąca osób znów wystartowało w stacjonarnej wersji Gdańsk Maratonu. Nawet mocny wiatr nie był przeszkodą większą, niż głód biegania i chęć rywalizacji ramię w ramię z innymi zawodnikami. Najszybszy na dystansie 42,195 km był Andrzej Rogiewicz z wynikiem 2 godziny 25 minut i 26 sekund, który wygrał 26. edycję biegu.
Zwycięzcy zabrakło niewiele do rekordu trasy 2:23:14 ustanowionego przez Rafała Czarneckiego, który zwyciężał tutaj trzy razy z rzędu. Można śmiało założyć, że gdyby nie warunki na trasie w postaci silnego wiatru, czas dominatora gdańskiej imprezy zostałby złamany.
Samotny bieg zwycięzcy
Tryumfator już po starcie zdecydował się na samotny bieg i szybko odskoczył mocnemu rywalowi w osobie Grzegorza Kujawskiego, nad którym przez cały czas utrzymywał bezpieczną przewagę. Linię mety przekroczył w czasie 2:25:26. Grzegorz Kujawski w końcówce biegu zdołał podgonić rywala i zameldował się na mecie z czasem 2:25:49. Trzecie miejsce wywalczył Andrzej Witek w Wrocławia z czasem 2:29:18.
– Taktyka na pewno zakładała walkę o zwycięstwo. Miałem nadzieję, że będzie możliwość rywalizowania na poziomie czasu 3:22-3:23 na kilometr. Pierwsze dwa kilometry były bardzo wolne, więc postanowiłem pobiec to, co sobie założyłem, mając nadzieję, że ktoś podejmie rękawicę. Wyszło inaczej. Z wiatrem biegło się fajnie, lekko, pod wiatr trzeba było popracować, bo utrudniał bieganie poniżej tempa 4 minut na minutę. Na wiadukcie strasznie mną miotało. Na 32-35 kilometrze miałem już przewagę półtorej minuty, potem minutkę, więc ostatnie kilka kilometrów odpuściłem już sobie zwalniając, aż do samej mety. Cieszę się, że wróciło wspólne bieganie. Każdy w swoim tempie, każdy jest zwycięzcą – podsumował Andrzej Rogiewicz.
Złamała trójkę i wygrała
W rywalizacji pań również samotnie pobiegła Agata Długosz. Zawodniczka z Tychów zameldowała się na mecie z wynikiem 2:58:22 i ponad pięciominutową przewagą nad Agatą Tomczyk z Bydgoszczy – 3:03:38. Trzecia finiszowała Małgorzata Drzycimska z Gdańska z czasem 3:04:07.
– Moja życiówka to 2:57 „z hakiem” i idealnie byłoby złamać tą życiówkę. Wzięłam jednak poprawkę na panujące warunki i stwierdziłam, że jeśli złamię „trójkę” to będę z siebie zadowolona. A jak się jeszcze okazało, że jestem pierwsza, to już w ogóle wielkie wow! Nigdy nie biegnę po zwycięstwo, zawsze wyznaczam sobie konkretny cel, nie chodzi o miejsce, chodzi o czas, a ja zmieściłam się w widełkach. Do połowy było idealne tempo na 2:55, później niestety musiałam trochę zwolnić. Trasa? Tunel był masakryczny, szczególnie pod górę, kiedy dodatkowo wiało w twarz. Znajomi pomogli mi na trasie, bo biegliśmy razem, utrzymywaliśmy równe tempo, motywowaliśmy się nawzajem, to też na pewno pomogło. Jestem bardzo zadowolona – podsumowała swój wynik Agata Długosz.
Gdańsk Maraton to również rywalizacja sztafet. Ponad pięćset zawodniczek i zawodników zdecydowało się wystartować i zespołowo pokonać królewski dystans. Dzień przed głównym startem w Biega dla dzieci rywalizowali najmłodsi.
Źródło: Gdański Ośrodek Sportu