Robert Karaś przyznał się do dopingu. Ma plan B na wypadek pozytywnej próbki B

Oskarżony o doping ultratriathlonista Robert Karaś w poniedziałek był gościem „Hejt Parku” na „Kanale Sportowym”. W emocjonalnej rozmowie przyznał, że świadomie przyjmował zabronione substancje – meldonium (środek zwiększający wydolność) i drostanolon, steryd anaboliczno-androgenny, działający podobnie do testosteronu. Zaatakował jednocześnie Michała Rynkowskiego, szefa Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA), że przez jego wypowiedzi przestali wspierać go sponsorzy. 

Szef POLADA wystraszył sponsorów?

Rynkowski napisał na Twitterze, że dopingowa wpadka Karasia to „jedna z najpoważniejszych spraw w historii polskiego sportu”. Poinformował, że Polakowi grożą 4 lata dyskwalifikacji i unieważnienie wyniku sportowego osiągniętego podczas zawodów Brasil Ultra Tri w maju. Mowa o jego rekordzie świata w 10-krotnym Ironmanie.

Karaś zdradził, że komentarz Rynkowskiego o potencjalnej długoletniej dyskwalifikacji spowodował wycofanie się sponsorów. Podkreślił, że jeśli sytuacja z dopingiem zakończy się po jego myśli, nie będzie zainteresowany powrotem do współpracy z tymi partnerami. Swoje straty oskarżony o doping ultratriathlonista wycenił na 600 tysięcy złotych.

– To nie jest tak, że ja jestem zablokowany i sponsorzy, którzy mają ze mną kontrakty na 2-3 lata pomyślą: „Po co nam Karaś, skoro ma nie startować”. Taką głupią decyzją się wycofali, choć do wczoraj mi wierzyli. Nawet jak ta karta się odwróci, to ja w taką współpracę nie wejdę, bo pokazali, kim są. W każdym razie przez tego pana moje życie trochę się zmieniło, ale on nie ma racji. Ja dalej będę trenował, będę się ścigał. Kończę walkę, jadę na obóz, w lutym robię swoje – podkreślił.

„Wiem, że tam wystartuję”

Okazuje się, że Karaś już ma pomysł co zrobi, jeśli próbka B potwierdzi stosowanie przez niego dopingu. Zdradził, że zamierza w dalszym ciągu startować, tylko pod szyldem innej federacji ultratriathlonu.

–  Jeżeli będę zdyskwalifikowany, a pewnie będę, to będzie to w ramach jednej z federacji (IUTA – International Ultra Triathlon Association – przyp. red.) – powiedział Robert Karaś. – Rozmawiałem z prezesem drugiej federacji ultratriathlonu. Zaprosił mnie na wyścig w lutym. Będę się tam próbował oczyścić. Wiem, że tam wystartuję. Wiem, że pobiję rekord. Wiem, że zrobię to na czysto, jak zawsze to robiłem. Mogą mi tę karę skrócić – dodał.

Karaś gubi się w wyjaśnieniach

Robert Karaś jeszcze w niedzielę twierdził, że „nigdy nie stosował żadnej formy dopingu”, a w swojej karierze zawsze był ”czysty”. Podawał, że zabronione substancje przyjął nieświadomie w ramach leczenia, któremu poddał się po złamaniach ręki, żeber i stopy. Dzień później zmienił front i w rozmowie z Tomaszem Smokowskim w „Kanale Sportowym” przyznał, że wiedział, że bierze coś nielegalnego.

– Przygotowując się do walki MMA, wiedziałem, że to biorę. Nie zagłębiałem się, co to jest, bo miałem to w d***e. Wiedziałem zatem, że zażywam coś nielegalnego. Zapytałem też, czy będzie miało to jakiś wpływ na moje przygotowania do 10-krotnego Ironmana. Michał odpowiedział: Nie, to środek na teraz, żeby cię podleczyć. Miałem więc świadomość w tej sprawie – mętnie wyjaśniał.

red

fot. materiały prasowe Fame MMA