Rząd wprowadził zakaz wstępu do lasów. Biegać wolno, ale gdzie?

W walce z epidemią koronawirusa rząd wytoczył kolejne działa. Wczoraj zakazał wstępu do wszystkich lasów oraz parków narodowych. Wcześniej zabronił poruszania się po bulwarach, deptakach i plażach. Z jednej strony oficjalnie bieganie nie jest zakazane, władze zaapelowały jedynie, żeby ograniczyć aktywność fizyczną do niezbędnego minimum. Z drugiej zaś, wprowadzone obostrzenia dramatycznie skurczyły przestrzeń nawet dla takich krótkich przebieżek. Pytanie zatem, gdzie biegać?

Intencje rządu są jasne, chce maksymalnie ograniczyć liczbę ludzi, którzy wychodzą z domu. I to się dzieje, ulice miast i miasteczek faktycznie się wyludniły, nie odbywają się biegowe imprezy, treningi. Od kilku tygodni przebywamy w totalnej izolacji.

Ponieważ bieganie to dla mnie styl życia, raz na jakiś czas staram się wybrać na parę kilometrów, aby przewietrzyć głowę. Zawsze z zachowaniem zasad ostrożności, bez kontaktu z innymi osobami, tylko ja i biegowa ścieżka.

Mam to szczęście, że w pobliżu jest trasa szybkiego ruchu, wzdłuż której poprowadzony jest chodnik. Tuż obok niego jest las. Na szczęście za siatką, na wypadek gdyby coś podkusiło mnie, żeby tam zajrzeć. Od wczoraj do 11 kwietnia jest to oficjalnie zakazane. Nie wolno wchodzić również na teren parków narodowych.

– Niestety ostatnie dni pokazują, że mimo próśb i apeli, wciąż dużo osób wykorzystuje czas odizolowania na pikniki i towarzyskie spotkania, m.in. na terenach zarządzanych przez Lasy Państwowe. Dlatego na podstawie art. 11 ust. 2 i 7 ustawy z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych i w związku z § 17 ust. 1 rozporządzenia Rady Ministrów z 31 marca 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii, dyrektor generalny Lasów Państwowych polecił wprowadzić okresowy zakaz wstępu – do 11 kwietnia br. włącznie. Straż Leśna będzie egzekwowała przestrzeganie tego zakazu – czytamy w komunikacie.

Rozumiem doskonale, że naszą jedyną nadzieją na powrót do funkcjonowania jest odpowiedzialne zachowanie i ograniczenie kontaktów z innymi ludźmi. Popieram akcję #zostańwdomu, do wszystkich zakazów i nakazów podchodzę bardzo poważnie.

Nie mogę jednak zrozumieć niekonsekwencji. Bieganie niby jest dozwolone, w żadnym z rządowych rozporządzeń nie znalazłem przepisów, które zakazywałyby takiej aktywności. Co prawda po sieci krążą różne zdjęcia mandatów, które podobno policja wlepiła za uprawianie biegania, ale nie wierzę w ich autentyczność.

Jednocześnie dramatycznie skurczyła się przestrzeń, na jakiej można wykonać nawet najkrótsze przebieżki. Jeśli problemem były pikniki i towarzyskie spotkania, może wystarczyło uważniej patrolować popularne miejsca?

Poza tym wydaje mi się, że my jako społeczeństwo już jesteśmy w innym miejscu, niż jeszcze 2-3 tygodnie temu. Jesteśmy zmęczeni przymusową izolacją, ale przecież mamy dostęp do Internetu, TV. Widzimy relacje ze szpitali, śledzimy kolejne komunikaty dotyczące liczby osób zarażonych i ofiar epidemii. To wszystko działa na wyobraźnię i przekłada się na społeczne poparcie dla zakazów. Ba, nie brakuje również przykładów samokontroli, ludzie pilnują się nawzajem.

Czy rząd naprawdę musi traktować nas wszystkich jak dzieci?

Marcin Dulnik

fot. Andrew Charney