Zwycięzcą 39. PZU Maratonu Warszawskiego został Błażej Brzeziński, który dystans 42 km 195 m pokonał w czasie 02:11:27. Wśród kobiet triumfowała Beji Geletu Bekelu z Etiopii, która na metę dotarła w czasie 02:35:09.
Zgodnie z oczekiwaniami od samego początku biegu ton rywalizacji nadawała grupa 10 zawodników Elity. Sytuacja taka trwała do 21 kilometra, gdzie na podbiegu nastąpiło pierwsze rozerwanie stawki. W czołówce została czwórka zawodników z Kenii: Paul Kios Kangogo, Sang Silas Kipngetich, Justus Kiprotich, Japhet Kosgei oraz Polak – Błażej Brzeziński. Za nimi ze stratą 19 sekund biegł Mariusz Giżyński oraz Arkadiusz Gardzielewski ze stratą 30 sekund. Wraz z upływem kolejnych kilometrów od stawki odpadł Paul Kios Kangogo. Na 32 kilometrze prowadzili Sang Silas Kipngetich i Justus Kiprotich, do których dystans zaczął tracić Błażej Brzeziński. Polak biegł ok. 13 sekund za Kenijczykami. Strata Mariusza Giżyńskiego i Arkadiusza Gardzielewskiego wynosiła w tym momencie odpowiednio 2,5 i 3 minuty.
Między 35 a 40 kilometrem biegu nastąpił atak Błażeja Brzezińskiego, który dołączył do prowadzącego Justusa Kiproticha a kryzys przeżywał z kolei Sang Silas Kipngetich. Kenijczyk wyraźnie zwolnił, tracąc już 50 sekund do prowadzącej dwójki. Przez kolejne 1,5 kilometra biegu Błażej Brzeziński szachował Kiproticha, biegnąc tuż za nim. Sfrustrowany Kenijczyk mocno gestykulował, dając do zrozumienia Polakowi, by ten wyszedł na prowadzenie. Widać było, że Brzeziński w końcówce biegu jest w wyraźnie lepszej formie niż rywal i Polak z łatwością wyminął Kiproticha. Kenijczyk nie miał już sił, aby odpowiedzieć na atak Polaka. Tym samym niezagrożenie, na pierwszym miejscu linię mety minął Błażej Brzeziński, uzyskując czas 02:11:27. Oprócz zwycięstwa w 39. PZU Maratonie Warszawskim Brzeziński wywalczył także nowy rekord życiowy, poprawiając poprzedni o 50 sekund. Na drugim miejscu finiszował Justus Kiprotich (KEN) z czasem 02:11:52, a trzecie miejsce zajął Sang Silas Kipngetich (KEN) z czasem 02:13:32.
– Dziś wszystko było dla mnie perfekcyjne: trasa, kibice, deszczowa pogoda i co najważniejsze forma. Wykonałem plan w 110 procentach: zwycięstwo, rekord życiowy i minimum na mistrzostwa Europy, czego chcieć więcej?! – powiedział na mecie Błażej Brzeziński
Niesamowity przebieg z dramatyczną końcówką miała rywalizacja wśród pań. Od samego początku na czele biegła koalicja kenijsko-etiopska. 3 zawodniczki z Kenii: Beatrice Cherop, Recho Kosgei, Risper Kimayo oraz 2 zawodniczki z Etiopii: Etalemahu Habtewold i Beji Geletu Bekelu. Za nimi ze spora strata biegła pierwsza z Polek – Ewa Jagielska. Od 10 kilometra na prowadzeniu zostały już tylko Recho Kosgei z Kenii oraz etiopki Etalemahu Habtewold i Beji Geletu Bekelu. Prowadząca trójka systematycznie powiększała swoją przewagę nad pozostałymi zawodniczkami. Na półmetku biegnąca na czwartej pozycji Beatrice Cherop miała już 2:30 min straty, a piąta Ewa Jagielska 5:30 min. Od 30 kilometra na prowadzeniu zostały już tylko Recho Kosgei i Beji Geletu Bekelu. Ewa Jagielska wciąż biegła na 5 pozycji, jednak jej strata wynosiła już 7:40 min.
Między 30 a 35 kilometrem biegu nastąpił atak Kenijki Recho Kosgei, która wypracowała blisko 2-minutową przewagę nad Etiopką Bekelu. Na 3 miejscu biegła Etalemahu Habtewold ze stratą 4:17 min. do prowadzącej Kosgei. Czwartą pozycję ze stratą 4:39 min. zajmowała Beatrice Cherop. Na piątym miejscu wciąż utrzymywała się Ewa Jagielska, której strata do Kosgei wynosiła aż 9:21 min.
Mimo wyraźnego prowadzenia, na 40 kilometrze Recho Kosgei wyglądała na bardzo cierpiącą i przeżywającą mocny kryzys. Stało się jasne, że w tym momencie Kenijka nie walczy już z rywalkami, a z samą sobą, by w ogóle dobiec do mety. Pewne wydawałoby się zwycięstwo, wyraźnie się oddalało. Na ok. kilometr przed metą Kosgei stanęła i osunęła się na asfalt. Ciało Kenijki zupełnie odmawiało współpracy, a zawodniczka bezskutecznie próbowała wstać. Czas mijał, wypracowany zapas nad rywalkami szybko się kurczył. Kosgei wciąż nie potrafiła nawet usiąść na jezdni, gdy na horyzoncie pojawiła biegnąca na drugiej pozycji – Bekelu. Stało się jasne, że Kosgei nie tylko nie wygra 39. PZU Maratonu Warszawskiego, ale nawet nie będzie w stanie dotrzeć do mety. Spore problemy miała także biegnąca dotychczas na 3 miejscu Etalemahu Habtewold.
Ostatecznie jako pierwsza linię mety minęła Beji Geletu Bekelu. Etiopka uzyskała czas 02:35:09. Zaraz za nią, z czasem 02:36:13 finiszowała Beatrice Cherop z Kenii. Na trzecim miejscu przybiegła Ewa Jagielska (02:41:51), która w końcówce zdołała wyprzedzić Etalemahu Habtewold (02:42:27). Ewa Jagielska, podobnie jak Błażej Brzeziński, z Warszawy wraca z nowym rekordem życiowym.
Pierwsza szóstka zawodników na mecie 39. PZU Maratonu Warszawskiego:
Błażej Brzeziński (POL) – 02:11:27
Justus Kiprotich (KEN) – 02:11:52
Sang Silas Kipngetich (KEN) – 02:13:32
Paul Kios Kangogo (KEN) – 02:14:37
Arkadiusz Gardzielewski (POL) – 02:15:16
Mariusz Giżyński (POL) – 02:16:53
Pierwsza szóstka zawodniczek na mecie 39. PZU Maratonu Warszawskiego
Beji Geletu Bekelu (ETH) 0 02:35:09
Beatrce Cherop (KEN) – 02:36:13
Ewa Jagielska (POL) – 02:41:51
Etalemahu Habtewold (KEN) – 02:42:27
Risper Kimayo (KEN) – 02:43:34
Tünde Szabo (HUN) – 02:46:27