Natalia Tomasiak tuż za podium Mistrzostw Świata Skyrunning
W miniony weekend w szkockim Kinlochleven odbyły się Mistrzostwa Świata Skyrunning na dystansach Vertical, Classic oraz Ultra. Do Szkocji wybrali się najlepsi skyrunnerzy na świecie, w tym jak zwykle spora liczba Polaków. Występ naszych reprezentantów przysporzył nam wiele radości. O krok od medalu była Natalia Tomasiak, która na dystansie Ultra przegrała pudło o niecałe 2 minuty. Świetnie spisali się Bartłomiej Przedwojewski – szósty na dystansie klasycznym i Iwona Januszyk – szósta w Verticalu.
Wszystko zaczęło się w czwartek po południu, kiedy to na start wyruszyli specjaliści od Verticala. Na pięciokilometrowej trasie zawodnicy mieli do pokonania 1000 metrów przewyższenia w bardzo ciężkim, niewdzięcznym terenie. Zawodom towarzyszyły fatalnie warunki pogodowe, a warto nadmienić, że zawodnicy po osiągnieciu mety byli skazani na powrót do miejsca startu we własnym zakresie.
Mistrzami świata w Verticalu zostali Szwajcar Rémi Bonnet (39:23) i Hiszpanka Laura Orgué (51:35). Podium uzupełnili Norwegowie Thorbjørn Ludvigsen (41:49) i Stian Angermund-Vik (41:50) oraz Lina El Kott Helander ze Szwecji (52:34) i Hillary Gerardi z USA (52:53).
Świetnie spisali się nasi zawodnicy. Obok wspomnianej, szóstej Iwony Januszyk (54:44), bardzo dobre – dziesiąte miejsce zajęła Mirosława Witowska (55:31). Jedenasty wśród panów był Krzysztof Bodurka (44:29). Czternaste miejsce zajęła Dominika Wiśniewska-Ulfik.
Podium było blisko
Piątek należał do zawodników specjalizujących się na dystansie Ultra. Tutaj największe nadzieje pokładaliśmy w Natalii Tomasiak, która miała okazję biegać już na szkockich trasach przed dwoma laty, kiedy to zajęła siódme miejsce w Pucharze Świata Skyrunning Extreme. Olbrzymie kłopoty organizatorom sprawiała pogoda. Szalejący wiatr, dochodzący na grani do 100 km/h oraz silne opady deszczu spowodowały, że organizatorzy zdecydowali się w ostatniej chwili zmienić trasę. Podjęto decyzję o skróceniu zawodów o kilka kilometrów, a także zrezygnowano z najbardziej technicznych i niebezpiecznych odcinków. Z pewnością była to właściwa decyzja, ale nie dla wszystkich była ona korzystna.
– Kiedy tuż przed snem, już po odebraniu pakietów startowych pojawiła się informacja o zmianie trasy zawodów, nieco zwątpiłam. Trasa miała być skrócona o kilka km, ale przede wszystkim zabierali ponad 2000 metrów w pionie z najtrudniejszymi odcinkami trasy. Z jednej strony się nieco zirytowałam, z drugiej strony odetchnęłam. Pogoda w Glen Coe była naprawdę bardzo zła, deszcz, silny wiatr i temperatura w okolicach 5-8 stopni. Nie trudno było sobie wyobrazić co może być na grani. Decyzja organizatorów była słuszna. – uważa Natalia Tomasiak. – Przyjeżdżając do Szkocji wiedziałam, że jestem w miarę dobrej kondycji, wiedziałam, że trasa jest trudna i techniczna, marzyłam o tym, żeby znaleźć się w pierwszej „dziesiątce”. Widziałam jakie są listy startowe, ale mimo to nie chciałam rezygnować ze swojego celu i mocno w niego wierzyłam. W pierwszej chwili nieco żałowałam, to miała być moja docelowa impreza w drugiej części sezonu, a tu klops. Zaczęłam nawet myśleć, że na Festiwalu Biegowym w Krynicy mogłam pobiec jednak coś dłuższego. Szybko jednak przerwałam te wywody i stwierdziłam, że co będzie to będzie – dodaje.
A było kapitalnie. Polka bardzo dobrze rozpoczęła zawody będąc na początkowych kilometrach w granicach dziesiątego miejsca. Od początku biegła bardzo rozważnie, trzymając się blisko faworytek. Na półmetku zawodów przybiegła na szóstym miejscu, ale miejsce na podium ciągle wydawało się w zasięgu ręki. Ostatnie kilometry trasy były jednak stosunkowo płaskie i wydawało się, że Natalia Tomasiak będzie raczej starać się bronić swojej pozycji. Tymczasem biegła jak natchniona i na kilka kilometrów przed metą doszła dziewczyny biegnące na drugim i trzecim miejscu. Prowadząca Ragna Debats (aktualna Mistrzyni Świta w Trailu) była już poza zasięgiem.
Kiedy na kilkanaście minut przed finiszem, spiker prowadzący zawody dostał informację, że o drugie miejsce rywalizują cztery zawodniczki, polscy kibice na mecie zamarli. Niestety, mimo, że Natalia przez chwilę wyszła na drugą pozycję, Hiszpanka Gema Arenas i Wenezuelka Maria Mercedes Pila zdołały odeprzeć atak Polki. Dziewczyny wpadły na metę w odstępie sekundy, a Natalia przybiegła na metę ze stratą niespełna dwóch minut (1:40). Polka zajęła miejsce tuż za podium, ale mimo tego jest to jej największy sukces w krótkiej, biegowej karierze.
– Zajęłam 4. miejsce, a do medalu zabrakło tak niewiele. 1 minuta 40 sekund – o tyle lepsze okazały się druga i trzecia zawodniczka. Dokładnie tyle zajęła mi zmiana butów na 29 km. Oczywiście to nie jest powód przegranego medalu. Na kilka kilometrów przed metą wyszłam nawet na drugą pozycję, ale dziewczyny okazały się jeszcze silniejsze. Ogromnie się cieszę z tego wyniku, ale przede wszystkim z tego, że udało mi się rywalizować jak równa z równym z najlepszymi zawodniczkami na świecie. Dziękuje wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki oraz sponsorom i ludziom dobrej woli, bez których by mnie tutaj nie było – podkreśliła zawodniczka.
Mistrzynią świata w skyrunningu ultra została Holenderka Ragna Dabats (4:36:20), wyprzedzając Hiszpankę Gemę Arenas Alcazar (4:50:32) i Marię Mercedes Pila Viracocha z Ekwadoru (4:50:36). Dobrze zaprezentowała się również Kinga Kwiatkowska, która zajęła 23. miejsce (5:33:49). Wyniki poniżej.
Jonathan Albon poza konkurencją
W rywalizacji mężczyzn pewnie zwyciężył znany z biegów przeszkodowych Jonathan Albon (3:48:02). Pozostałe medalowe miejsca wśród panów zajęli André Jonsson ze Szwecji (4:00:35) i Luis Alberto Hernando z Hiszpanii (4:01:21). Najlepszym z Polaków był Piotr Gutt (4:40:20), który zajął 34. pozycję.
Sobota była dniem rywalizacji na dystansie klasycznym. Bieg Ring of Steall o długości 29 km /+2382 miał rangę nie tylko Mistrzostw Świata, ale był także piątą odsłoną Golden Trail Series, swoistej Ligi Mistrzów wśród biegaczy górskich. Do Szkocji zjechali najlepsi specjaliści biegania po górach po badzo technicznym terenie, a wśród nich między innymi: Bartłomiej Przedwojewski i Marcin Rzeszótko. Bieg stał na niesłychanym poziomie. Aż 11 pierwszych zawodników pobiło rekord trasy nalężacy do świetnego przecież Norwega Stian Angermund-Vik. Rekord przed przed biegiem wynosił 3:24:51.
Mistrzami świata na klasycznym dystansie zostali: główny faworyt Kilian Jornet z Hiszpanii (3:04:34) i Szwedka Tove Alexandersson (3:46:28), poprawiając rekordy trasy odpowiednio aż o 20 i 19 minut! Podium dopełnili Włoch Nadir Maguet (3:06:05) i Norweg Stian Angermund-Vik (3:09:05) oraz Brytyjki Victoria Wilkinson (3:54:01) i Holly Page (3:57:57).
Kapitalnie pobiegł Bartłomiej Przedwojewski, który zajął szóste miejsce z czasem 3:14:41. Bartek, który w połowie zawodów był nawet na medalowej pozycji, w drugiej częśći dystansu nieco opadł z sił i spadł na 7 .pozycję. Jednak jego brawurowy atak na ostanim zbiegu i świetna walka z Remi Bonnetem spowodowała, że dosłownie rzutem na taśmę, zawodnik Salomon Suunto Team zakwalifikował się do czołowej dziesiątki cyklu Golden Trai Series i w nagrodę pojedzie na finałowe zawody do RPA. Dla Bartka, który miał małe problemy zdrowotne przez ostatnie tygodnie, sobotni występ to kolejny dowód na to, że stać go na rywalizację z najszybszymi biegaczami górskimi na świecie. Z pewnością warto śledzić jego poczynania. Bardzo dobre 17. miejsce zajął Marcin Rzeszótko (3:31:32)
A na deser…
W niedzielę, w ostatnim dniu zawodów w Szkocji, już poza Mistrzostwami Świata rozgrywany był bieg Glen Coe Skyline, który wchodził w skład Pucharu Świata Skyrunning. Ku zdziwieniu kibiców w biegu wziął udział…Kilian Jornet, zwyciężając z czasem 3:37:17, przed Szwedem André Jonssonem (3:40:33) i Włochem Danielem Jungiem (3:42:33). Wśród pań najszybsza była Amerykanka Hillary Gerardi (4:17:48), wyprzedzając Brytyjkę Jasmin Paris zaledwie o kilka sekund (4:17:55) oraz ze znaczniejszą przewagą swoją rodaczkę Brittany Peterson (4:25:44). Z naszych reprezentantek najwyżej sklasyfikowana była Iwona Kik, zajmując ósme miejsce z czasem 5:14:35, dwunasta z pań dobiegła Olga Łyjak (5:37:51).
Tekst: Przemysław Ząbecki
Foto: Przemysław Zabecki / Jacek Deneka/ materiały organizatora