Chomiczówka: „Szóstka” Gardzielewskiego i hattrick Głowali. 12-latka na podium Biegu o Puchar Bielan!

– Może uda się dobić do 10? To dopiero byłaby seria! – zastanawiał się Arkadiusz Gardzielewski, który właśnie skompletował swoje szóste kolejne zwycięstwo w Biegu o Puchar Bielan na dystansie 5km. W 36. Biegu Chomiczówki natomiast po raz trzeci pod rząd triumfował Robert Głowala. W niedzielę na Bielanach było mroźno, ale bez śniegu i lodu, co wykorzystali biegacze uzyskując rekordowe wyniki. Oba biegi ukończyło łącznie ponad 2 tysiące zawodników.

Gardzielewski w gazie

Arkadiusz Gardzielewski ma patent na zwyciężanie w Pucharze Bielan. Zawodnik WKS Wrocław wygrywa na Bielanach nieprzerwanie od 2014 roku. W ubiegłym roku pokonał 5km w czasie 14:39, co było jego najlepszym osiągnięciem na tej imprezie. Dzisiaj udało mu się pobiec jeszcze o 2 sekundy szybciej. Gardzielewski prowadził przez cały dystans i do mety dotarł niezagrożony z dużą przewagą nad kolejnymi zawodnikami.

– Start w 14. Biegu o Puchar Bielan oceniam bardzo pozytywnie. Nie chodzi tylko o to, że udało się pobić rekord trasy ale o to, jak czułem się w trakcie biegu. Przez cały dystans miałem energię oraz parcie do przodu, dużo swobody i pełną kontrolę. Gdyby znalazł się jakiś rywal to wynik na mecie na pewno byłby jeszcze lepszy – deklaruje Arkadiusz Gardzielewski. – Wynik na Chomiczówce jest dla mnie pewnym wyznacznikiem. Dzisiaj wiem, że jeżeli nic mi nie przeszkodzi to za miesiąc powinienem być już gotowy na bardzo szybkie bieganie. Zobaczymy jednak, jak wszystko się potoczy, w ubiegłych latach prześladował mnie trochę pech… to trafił się skwar na maratonie, to zatrułem się itp. Teraz mam nadzieję, że ten niezbędny pierwiastek szczęścia będzie mi towarzyszył aż do głównego startu – liczy jeden z czołowych polskich maratończyków. 

Drugi na mecie z wynikiem 15:04 zameldował się Mateusz Kondej, a sześć sekund później finiszował Mateusz Kaczor. Wśród kobiet wygrała Mariola Ślusarczyk z czasem 17:24  przed Iwoną Wichą (17:43) oraz zaledwie 12 letnią (!) Elizą Galińską, która uzyskała wynik 18:07.

Głowala z hattrickiem, chociaż nie bez problemów

36. Bieg Chomiczówki był bardzo mocno obsadzony. Na starcie zobaczyliśmy takich zawodników jak Błażej Brzeziński, Emil Dobrowolski, Kamil Jastrzębski oraz Robert Głowala, który podobnie jak Arkadiusz Gardzielewski wyspecjalizował się w wygrywaniu styczniowych zawodów w Warszawie. W stawce kobiet znalazła się silna grupa biegaczek z Izabelą Trzaskalską, Aleksandrą Lisowską i Dominiką Stelmach na czele.

Rywalizacja miała zacięty przebieg. Głowala od początku mocno ruszył do przodu, a kroku dotrzymywali mu trzej inni biegacze – Ukrainiec Andrzej Starzyński, Kamil Jastrzębski oraz Emil Dobrowolski. 10 km pokonali wspólnie w czasie 31:02, rozstrzygnięcia przyniosła ostatnia „piątka”. W końcówce z sił opadł Jastrzębski i Dobrowolski, a o zwycięstwo walczył już tylko Głowala i zawodnik z Ukrainy.

Jako pierwszy na ostatnią prostą wbiegł Polak i samotnie zmierzał do mety. Widać było jednak, że pokonywanie ostatnich metrów biegu przychodzi mu z wielkim trudem. Tuż po przekroczeniu bramy z metą, jeszcze przed taśmą, updał trzymając się z brzuch. Taśmę ostatecznie przeciął Ukrainiec, który finiszował 2 sekundy po Głowali. Zwycięstwo w zawodach przypadło jednak Polakowi, ponieważ taśma była trzymana kilka metrów z punktem pomiaru czasu. Trzecie miejsce zajął Kamil Jastrzębski z czasem 46:33.

Oj smakuje ten hattrick wyjątkowo, chociaż to nie jest mój start docelowy, traktuję go co roku jako start kontrolny, który ma na celu sprawdzić, czy trening idzie w dobrym kierunku. Szczerze mówić nawet nie myślałem o tym, że uda się tu znów wygrać – powiedział Robert Głowala. – W tym roku była bardzo dobra obsada biegu i na pewno nie łatwo było zwyciężcyć ale się udało. Końcówka była bardzo słaba w moim wykonaniu, bo dokuczała mi kolka, jeszcze na 10 km nie wiedziałem, czy stać mnie na mocny finisz. Wygrana cieszy szczególnie, że to trzeci raz z rzędu, ale to nie był ten najważniejszy start – podkreślił biegacz, który jak nam powiedział, będzie starał się trafić z formą w kwietniowe Mistrzostwa Polski na dystansie 10 000m na bieżni. 

Błażej Brzeziński na Bielanach pobiegł treningowo. Biegacz z Bydgoszczy przygotowuje się do maratonu w Wiedniu, który odbędzie się 7 kwietnia.

–  Ze startu w tym okresie jestem zadowolony. Trener Ryszard Marczak zaproponował mocny trening lub start. Wybrałem start. Przebiegłem 15 km ze średnią prędkością po 3:08/km chociaż z przeszkodami, ponieważ jeden z uczestników przewrócił barierkę na skutek czego się przewróciłem. Na szczęście obyło się bez kontuzji – opisuje Błażej Brzeziński, który na mecie Biegu Chomiczówki zameldował się jako piąty z czasem 47:06. –  Jestem już doświadczonym zawodnikiem i potrafię odróżniać starty kontrolne od docelowych. Do maratonu w Wiedniu pozostało 11 tygodni. Jest to bardzo dużo czasu. Jestem przekonany, że z tygodnia na tydzień forma powoli będzie rosła – dodał.

U kobiet też sypnęło rekordami

Ton rywalizacji kobiet nadawała Izabela Trzaskalska, która również doskonale zna trasę Biegu Chomiczówki, ponieważ wygrywała tutaj już w latach 2014, 2015 i 2016. Dzisiaj również nie miała sobie równych i wygrała poprawiając własny rekord imprezy z czasem 51:31. Jednak jak nam powiedziała to zwycięstwo kosztowało ją sporo sił. 

– Narzucilam sobie na początku trochę za szybkie tempo i ostatnie 5 km nie ukrywam były ciężkie. Bieglo mi się dzisiaj jakoś nijak, dziwnie jakoś.  Może to kwestia pogody, może zmęczenia obozem.  Jednak generalnie jestem zadowolona. Pierwsze około 8 km bieglam sama, w drgiej części pomógł mi kolega i odrazu bieglo się lepiej.  Trudne dla mnie były też nawrotki, na których tracilam dużo siły. Praktycznie musiałam się zatrzymać i gubiłam rytm – wspomina Izabela Trzaskalska. – Niemniej jednak jest to mój nowy rekord życiowy, a mamy dopiero styczeń. Cały ubiegły rok borykałam się z kontuzją. Przez to nie był taki, jak bym chciała. Mimo tego nie był aż taki zły. Oby dopisywało mi zdrowie a na resztę zapracuję. Teraz czas na chwilę odpoczynku i za tydzień mamy obóz w Spale  – podsumowała zawodniczka z Terespola, którą za miesiąc zobaczymy na trasie Półmaratonu Wiązowskiego.

Jako druga, ze sporą stratą do liderki finiszowała Aleksandra Lisowska, która jednak swój start oceniła pozytywnie. – Ta minusowa temperatura nie była tak bardzo odczuwalna przy tak pozytywnej atmosferze. Mimo, że było bardzo dużo zakrętów, to trasę była szybka – oceniła. – Mimo niesprzyjającej pogody na trasie było sporo kibiców, na każdym kilometrze słyszałam ich doping. To dodawało sił – dodała Lisowska, dla której wynik 52:15 to nowy rekord życiowy na 15 km.

Jako trzecia do mety dotarła Dominika Stelmach z czasem 52:52.

Premierowa edycja bielańskiego biegu odbyła się 22 stycznia 1984 roku. Na ulice Chomiczówki wyruszyło 156 zawodników. Pokonywali dystans nieco krótszy niż dzisiaj – 14,2km. Pierwszym zwycięzcą był Ryszard Dryps z Sosnowca, który uzyskał czas 45:01.

Z czasem organizatorzy ustalili zasadę, że Bieg Chomiczówki odbywa się zawsze w trzecią niedzielę stycznia. W 2005 roku w programie imprezy pojawił się Puchar Bielan.

red

fot. facebook.com/bielanskibiegchomiczowki