Janusz i Grażyna bawili się triathlonem
Gdzie w ten weekend zanotowano największe zagęszczenie Grażyn i Januszy na m2? Nad dolnośląskim Zalewem Sulistrowickim. Pływali, jeździli rowerami i biegali, a wszystko po to, by zdobyć zaszczytny tytuł Grażyny lub Janusza Triathlonu. I chociaż do pokonania był niebagatelny dystans, bo prawie 23 km, do tych zawodów należało podejść przede wszystkim z dystansem, na luzie i z poczuciem humoru.
Organizatorka triathlonu, Monika Jackowicz z Fundacji Aktywni Ślężanie tłumaczy, że liczył się nie tylko czas, ale też styl, czyli na przykład: – Skarpety, klapki i reklamówka z Biedronki. Mamy też w regulaminie, że można popłynąć z kółkiem oraz z rękawkami.
Zawodnicy chętnie korzystali z tych nietypowych możliwości. W tym roku na trasie sportowcom towarzyszyły m.in. dmuchana żyrafka i różowy flaming!
Po raz pierwszy własnych zawodników w sztafecie wystawiła Fundacja „Potrafię Pomóc”, która od początku istnienia partneruje imprezie. Łatwo nie było, ale cała ekipa dotarła do mety.
Charytatywność i integracja
Fundacja „Potrafię Pomóc” nie tylko startowała, ale również przygotowała imprezę towarzyszącą z atrakcjami dla dzieci. Ogromny entuzjazm dzieciaków budziły między innymi dmuchańce. Wydarzenie było również okazją do organizacji zbiórki charytatywnej na rzecz budowy pierwszego w Polsce Centrum Diagnostyczno-Terapeutycznego Chorób Rzadkich, które fundacja otworzy we Wrocławiu jesienią tego roku.
Wsparcie osób z niepełnosprawnościami to ważny aspekt triathlonowej imprezy. Co roku elementem organizowanych przez Fundację Aktywni Ślężanie nad Zalewem Sulistrowickim zawodów jest integracja zawodników z niepełnosprawnościami. W tym roku startowało pięć teamów łączących osobę z niepełnosprawnością i pełnosprawną. Wśród nich – ambasadorzy fundacji.
Jednym z nich jest Jacek Marciniak, wicemistrz Polski w triathlonie i uczestnik triathlonowych Mistrzostw Świata w RPA. W czasie zawodów nad Zalewem Sulistrowickim wcielił się w rolę przewodnika zawodnika z niepełnosprawnością wzroku – Andreya Tikhonova.
– Rower tandemowy to sama przyjemność, cztery nogi wiadomo, szybciej się jedzie, ale bieganie było dla nas wyzwaniem, dlatego że ta trasa nawet dla wytrawnego biegacza jest trudna, bo jest bardzo nierówna – szutrowa, dużo korzeni, parę podbiegów. Chociaż Andrzej biega – przebiegł już półmaraton – to było dla niego najtrudniejsze. Ciężko też było przy pływaniu, trudno się było zgrać, mało trenowaliśmy razem. Mieliśmy linkę, żeby Andrzej czuł kierunek, a ja starałem się nawigować. Łatwo nie było – opowiada Jacek Marciniak.
Ambasadorem Fundacji „Potrafię Pomóc” jest również Kuba Jurczak. Osiemnastolatek, który choruje na czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce, zainicjował wspólne starty z tatą, Przemkiem.
– Kiedy brakuje siły wystarczy popatrzeć na uśmiech Kuby. Kuba zawsze chce szybciej, ale dziś widział, że teren jest trudny i powiedział – tato dziś możesz jechać wolniej! – relacjonuje Przemysław Jurczak.
Misją Kuby i Przemka jest pokazanie rodzinom, w których jest osoba z niepełnosprawnością, że nie muszą zamykać się w czterech ścianach, mogą razem spędzać czas, a sport nie zna barier. Ich kolejne wspólne wyzwanie już za trzy tygodnie. W Malborku spróbują pokonać pełen dystans Ironman.
mat pras.