Kosztowna radość zwycięzcy na ostatniej prostej Maratonu Londyńskiego

Wczorajszy Maraton Londyński wygrał Sisay Lemma. Na ostatnich metrach zwolnił tempo biegu i świętował zwycięstwo razem z kibicami. The Guardian zwraca jednak uwagę, że ta radość może kosztować Etiopczyka aż 25 tysięcy dolarów, czyli równowartość 100 tysięcy złotych. Taką premię otrzymałby, gdyby przekroczył linię mety z czasem lepszym niż 2 godziny i 4 minuty. Tymczasem zegar zatrzymał się na wyniku 2:04:01.

Nie oznacza to oczywiście, że Sisay Lemma wyjechał z Londynu z pustymi rękami. Zgarnął wynoszącą 55 tysięcy dolarów premię za zwycięstwo, a także kolejne 50 tysięcy dolarów za uzyskanie wyniku poniżej 2 godzin i 5 minut.

Znacznie mniejsze pieniądze 30-letni Etiopczyk z pewnością zarobił w 2013 roku, gdy z wynikiem 2:09:02 wygrał premierową edycję ORLEN Warsaw Marathon.

Podium nie dla zwycięzcy

Co ciekawe, Lemma nie mógł świętować swojego zwycięstwa na podium. Wcześniej miał bliski kontakt ze swoim rodakiem Kinde Atanawem, który nie przeszedł testu COVID-19. Atanaw został jeszcze w sobotę wykluczony ze startu w maratonie. Organizatorzy zezwolili Lemmie na udział w zawodach, ponieważ wynik jego tekstu był negatywny. Po biegu jednak uznali, że nie ma co narażać innych zawodników na zakażenie i Etiopczyk po przekroczeniu linii mety został natychmiast odwieziony do hotelu. Kwiaty na podium w jego imieniu odebrał agent Gianni Demadonna.

– Oczywiście bardzo bym chciał uczcić moje zwycięstwo stając na szczycie podium, ale całkowicie rozumiem, dlaczego nie było to możliwe. Żyjemy w czasach pełnych wyzwań i jestem po prostu wdzięczny, że mogłem dziś pobiec i przeżyć najwspanialszy moment w mojej karierze – powiedział po biegu Sisay Lemma.

Jako drugi do mety London Marathon dotarł Vincent Kipchumba z wynikiem 2:04:28. Kenijczyk tym samym powtórzył ubiegłoroczny sukces, gdy finiszował za plecami zwycięzcy Shury Kitaty z Etiopii. Trzecie miejsce z czasem 2:04:41 zajął faworyzowany Etiopczyk Mosinet Geremew.

Udany atak Jepkosgei

W rywalizacji kobiet czołowa grupa licząca 11 zawodniczek na półmetku zameldowała się z czasem 1:08:51. Później oderwało się od niej pięć biegaczek – dwie Kenijki, rekordzistka świata Brigid Kosgei i Joyciline Jepkosgei, Izraelka Lonah Chemtai Salpeter, a także Etiopki Ashete Bekere oraz Degitu Azimeraw.

Do 35 kilometra biegły razem, ale wtedy atak przypuściła Jepkosgei. Kenijka miała świeższe nogi niż rywalki, bo w przeciwieństwie do nich nie startowała w maratonie na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Wysunęła się na prowadzenie i wygrała w czasie 2:17:43. 15 sekund później finiszowała Azimeraw. Wynik uzyskany przez Jepkosgei to siódmy najlepszy rezultat w historii maratonu w Londynie.

fot Luzifiga, CC BY-SA 4.0, Wikipedia

– To najlepszy maratoński wynik w mojej karierze – powiedziała na mecie Joycilline Jepkosgei reporterowi The Guardian. – Wiem, że Londyn jest ważnym maratonem na świecie, więc jestem bardzo szczęśliwa. Dedykuję to zwycięstwo mojemu dziecku i mojemu trenerowi – dodała biegaczka, która ma na rozkładzie również zwycięstwo w Maratonie Nowojorskim w 2019 roku.

Dotychczasowy rekord życiowy w maratonie wynoszący 2:18:40 Jepkosgei uzyskała w ubiegłym roku na trasie maratonu w Walencji.

Zemsta Purdue

Świetny występ w Londynie zaliczyła Brytyjka Charlotte Purdue, która z czasem 2:23:26 zajęła dziesiąte miejsce. To trzeci najlepszy wynik na brytyjskich listach wszech czasów. Na mecie w geście tryumfu uniosła palec do góry, ale równie dobrze mógł to być palec wskazujący wycelowany w kierunku selekcjonerów British Athletics, którzy niespodziewanie nie wybrali jej do drużyny olimpijskiej na Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Uznali, że jest zbyt podatna na kontuzje.

– Zdecydowanie czułam chęć zemsty – powiedziała Charlotte Purdue na mecie. – Zasługiwałam na to, by być w Tokio. Nie zostałam wybrana, dlatego skoncentrowałam całą swoją uwagę na tym maratonie. To były moje Igrzyska Olimpijskie – podkreśliła.

W stacjonarnej wersji maratonu w Londynie wzięło udział 40 tysięcy biegaczy. Drugie tyle zmierzyło się z królewskim dystansem w formule biegu wirtualnego.

Źródło: The Guardian, red

foto w nagłówku: Thomas Ledl, CC BY-SA 4.0, Wikipedia