Chudy Wawrzyniec w prawdziwie zimowej scenerii
Pierwsza edycja Zimowego Chudego Wawrzyńca już za nami. 147 biegaczek i biegaczy, którzy dotarli do mety zlokalizowanej w Sopotni Wielkiej zmierzyło się z blisko 18-kilometrową trasą, która w zimowej aurze była nie lada wyzwaniem. Ze względów bezpieczeństwa organizatorzy zrezygnowali z fragmentu trasy prowadzącego na drugi co do wysokości szczyt Beskidu Żywieckiego – Pilsko (1534 m n.p.m.). Zwycięzcami biegu zostali Marcin Kubica i Anna Halska.
– Gdy w naszych głowach pojawił się pomysł zimowego Chudego, wiedzieliśmy, że będzie to wyzwanie. Pytanie brzmiało: jak duże? W ubiegłym roku ze względu na obostrzenia musieliśmy odwołać zawody. W tym roku doszły one do skutku, a matka natura pomogła nam w zorganizowaniu prawdziwie zimowego biegu – mówi Piotr Książkiewicz, organizator Chudego Wawrzyńca.
W tym roku wyzwaniem dla organizatorów były intensywne opady śniegu, który przysypał sporą część trasy zawodów.
– Prognozy mówiły o kilkunastu centymetrach świeżego puchu. Tymczasem od czwartku do sobotniego poranka śniegu spadło kilka razy więcej. Dodatkowo w wielu miejscach na trasie tworzyły się zaspy, a wiejący w wyższych partiach gór wiatr potęgował odczucie chłodu. To właśnie były przyczyny skrócenia trasy i pominięcia wbiegu na Pilsko. Po wielu rozmowach z zawodnikami wiemy, że była to dobra decyzja – podkreśla organizator Chudego Wawrzyńca.
Zawody organizowane w niezwykle trudnych, zimowych warunkach odbyły się bez żadnego wypadku i wszyscy biegacze dotarli do mety w założonym limicie czasu, który wynosił 5,5 godziny. Pierwszy na mecie był jeden z czołowych biegaczy górskich w Polsce – Marcin Kubica. Zawodnik z Bielska-Białej pokonał blisko 18-kilometrową pętlę z przewyższeniem 1070 m, w czasie 2:15:22.
– Jeszcze przedwczoraj miałem nadzieję, że warunki pozwolą na walkę o jakiś konkretny wynik. Jednak wczorajszy dzień, a szczególnie dzisiejszy poranek i podróż na start biegu diametralnie zmieniły moje nastawienie. Już na pierwszych kilometrach wiedziałem, że będzie ciężko i że trzeba myśleć przede wszystkim o bezpiecznym dotarciu do mety, bez szaleństw. Na Rysiance, czyli pierwszym punkcie kontrolnym, mówiłem chłopakom z ekipy organizacyjnej, że trzeba skrócić trasę, bo miałem przeświadczenie, że szczególnie niebezpiecznie może być dla najwolniejszych zawodników, którzy spędza na trasie najwięcej czasu – relacjonuje Marcin Kubica.
Drugie miejsce w pierwszej edycji Zimowego Chudego Wawrzyńca zajął Szymon Biel z Żywca (czas 2:17:27), a trzeci był Grzegorz Szczechla z Ustronia (2:22:20). Najszybszą z kobiet okazała się triathlonistka – Anna Halska z Cieszyna. Jej wynik to 2:44:47.
– Nie spodziewałam się łatwych zawodów. Bieganie zimą w górach jest wymagające i z takim nastawieniem zapisałam się na ten bieg. Jak się okazało najwięcej kłopotu przysporzył mi dzisiaj ostatni, długi i stromy zbieg do mety – mówi Anna Halska. – Nie jestem biegaczką górską, ale w tym sezonie planuję pojawić się na kilku imprezach, bo bardzo lubię atmosferę towarzyszącą imprezom biegowym – dodaje.
Drugie miejsce wywalczyła Beata Boruszewska z Siemianowic Śląskich (3:05:14), a trzecia była Renata Szwed z Czechowic-Dziedzic (3:07:24).
Źródło: Fundacja Krok do Natury
fot. Andrzej Olszanowski