Saucony Kinvara 13. Ten but to samo złoto [TEST]

Miałem przyjemność testować buty Saucony Kinvara 13 w kolorze żółtym, chociaż jak dla mnie bardziej przypomina on złoty. Pokonałem w nich już ponad 200 kilometrów biegając po rozmaitych nawierzchniach i w różnych warunkach atmosferycznych. Dzisiaj chciałbym podzielić się z Wami swoimi wrażeniami z użytkowania tego modelu.

Na początek może kilka zdań o mnie. Biegam od ponad 11 lat, najczęściej na długich dystansach, do półmaratonu włącznie. Jestem biegaczem, który lubi szybko biegać. Na dystansie 10km legitymuję się rekordem 35:24, a w półmaratonie moja życiówka to 01:19:24. Oba najlepsze wyniki uzyskałem w 2019 roku. Jestem instruktorem lekkiej atletyki oraz trenerem dzieci w klubie LKS Atleta Gniezno.

Złote, a.. lekkie

W połowie marca dostałem paczkę, w której znajdowały się buty Saucony Kinvara 13. Gdy otworzyłem pudełko od razu bardzo spodobała mi się wersja kolorystyczna tego modelu. Mówią, że kolor się nie liczy, że przecież nie biega… Ale ja zawsze lubiłem buty w ciekawym kolorze. Oficjalnie moje Saucony Kinvara 13 są żółte, ale ja nazywam je złotymi. Energetyczna barwa nie pozostaje bez wpływu na moje nastawienie do biegania. Śmieję się czasami, że taki mocny kolor pomaga mi urwać co najmniej 30 sekund z końcowego wyniku na zawodach.

Saucony Kinvara 13 to model treningowo-startowy, co oznacza, że dobrze sprawdza się zarówno podczas szybkich biegów tempowych, interwałów jak i na zawodach. Ta uniwersalność to bez wątpienia atut modelu, który jest jednym z flagowych produktów amerykańskiej marki. To buty dla przeznaczone do biegania po nawierzchniach utwardzonych. Najlepiej spisują się na asfalcie i betonie, ale na potrzeby testu sprawdziłem je również w terenie. O efektach tej próby przeczytacie w dalszej części tekstu.

Nowy Saucony Kinvara waży tylko 204 g (męska „9”). W porównaniu z poprzednią odsłoną butów schudł 9 g. To najlżejsza edycja modelu Kinvara w historii! Muszę przyznać, że na pierwszy rzut oka wygląda na cięższy, ale po wzięciu do ręki od razu czuć, że mamy do czynienia z modelem przeznaczonym do szybszego biegania. Niższą wagę projektanci uzyskali dzięki zmianom cholewki, która jest mniej wyściełana. Być może jest teraz trochę mniej komfortowa niż wcześniej, ale z pewnością siateczkowy materiał dużo lepiej przepuszcza powietrze. Poza tym nie zgłaszam żadnych zastrzeżeń do kwestii dopasowania butów do stopy. Saucony Kinvara 13 dobrze leżą, nigdzie nie uwierają, są po prostu wygodne. Odpowiada za to znajdująca się w cholewce technologia FORMFIT 360. Materiały, z których została wyprodukowana są bardzo wysokiej jakości.

Jeśli chodzi o podeszwę środkową, to została ona wykonana z materiału Saucony PWRRUN, który zapewnia dobrą responsywność i amortyzację. Dodatkowo w bucie znajdujemy wkładkę z pianki PWRRUN+, która ma zadanie tłumić wstrząsy i zapewniać komfort użytkowania butów. Zwraca uwagę minimalistyczny kształt podeszwy. Została uformowana w taki sposób, że wzmocnione zostały tylko te części, które mają największy kontakt z nawierzchnią. To sprytne rozwiązanie, bo pozwala minimalizować wagę buta.

Saucony Kinvara 13 to but o niskim, zaledwie 4mm dropie. Jego przednia część ma wysokość 24,5mm a tylna w okolicy pięty mierzy 28,5mm. W podeszwie nie ma żadnych elementów stabilizujących, to model dla biegaczy neutralnych. Cholewka zapewnia jednak dobre trzymanie stopy.

No to biegamy!

Na pierwszy trening w Saucony Kinvara 13 wybrałem się na asfalt. Od razu zwróciłem uwagę na wysoką sprężystość podeszwy, którą najbardziej odczułem wykonując rytmy. Delikatna i lekka podeszwa sprawiała, że po każdym mocniejszym kroku chciało się frunąć.

Na jeden z treningów wyszedłem przy deszczowej pogodzie. Od razu zauważyłem bardzo pozytywną cechę tego modelu – w porównaniu do niektórych moich biegowych butów przyczepność do mokrego asfaltu w nowych treningówkach Saucony jest po prostu świetna. Nie ślizgałem się jak na łyżwach. But bardzo dobrze trzymał się nawierzchni, nawet przy wysokich prędkościach.

Po trzech tygodniach biegania w modelu Saucony Kinvara 13 zdecydowałem, że wystartuję w tych butach w 14. PKO Poznań Półmaratonie. Do mety dotarłem z wynikiem 1:29 i muszę przyznać, że biegło mi się naprawdę komfortowo. Na stopach nie miałem żadnych obtarć i podrażnień. Wysoko oceniam przewiewność cholewki, dobra wentylacja również pozytywnie wpływała na jakość biegu.

W Saucony Kinvara 13 wybrałem się na trening w terenie. Dopóki biegłem po twardych leśnych duktach wszystko było w porządku. Jednak na drodze szutrowej i piaszczystej testowany model spisywał się o wiele gorzej. Delikatna podeszwa nie nadaje się do takich nawierzchni. Czasami kamyczki potrafią się zagnieździć pod śródstopiem i mocno irytują. Poza tym w leśnym terenie łatwo uszkodzić delikatną cholewkę. Bolesne mogą się okazać uderzenia palcami o kamienie lub korzenie, bo but nie posiada wzmocnień na czubkach.

Wniosek? Lepiej nie zabierajcie Saucony Kinvara 13 w teren! Jego naturalnym środowiskiem jest ulica. Szybsze rozbiegania, rytmy, interwały, zabawy biegowe i oczywiście zawody – możliwości wykorzystania tego buta są naprawdę duże.

Podsumowanie

Mimo, że Saucony Kinvara 13 nie posiada w podeszwie karbonowej płytki, to delikatna i sprężysta amortyzacja materiałem Saucony PWRRUN naprawdę robi świetną robotę. Niska waga buta to też duży plus, bo podczas szybkiego biegania praktycznie nie czułem go na stopie. Wysoka oddychalność cholewki i dobre dopasowanie to kolejne plusy dla projektantów z Saucony. No i wreszcie przyczepność podeszwy zewnętrznej – bez zarzutu. W butach treningow-startowych to rzecz absolutnie kluczowa, która ma wpływ nie tylko na wyniki, ale również bezpieczeństwo biegacza.

Pod kątem startu w Saucony Kinvara 13 w zawodach w skali 1-10 temu modelowi daję 8. Trudno uzyskać w tym modelu takie same parametry jak w modelach karbonowych, ale ta „ósemka” to też bardzo solidna ocena. Warto w tym momencie przypomnieć, że to model treningowo-startowy, a zatem jego użyteczność na treningach będzie wyższa niż klasycznych startówek.

Buty Saucony Kinvara 13 są dostępne stronie studio-sport.pl. Kosztują 569 złotych.

Tekst i zdjęcia: Leszek Hęś