32. PZLA MP w Półmaratonie. Złoto dla Adama Głogowskiego i Aleksandry Brzezińskiej
W iście tropikalnej pogodzie odbyły się wczoraj w Grudziądzu 32. Mistrzostwa Polski w Półmaratonie. Z mocno świecącym słońcem i pofałdowaną trasą najlepiej poradzili sobie Adam Głogowski i Aleksandra Brzezińska, która tym samym obroniła tytuł wywalczony przed rokiem w Iławie.
Głogowski wygrał półmaraton w Grudziądzu z czasem 1:07:10 i zdecydowanie wyprzedził drugiego na mecie Patryka Kozłowskiego, który finiszował z wynikiem 1:08:33. Po biegu okazało się, że zawodnik RLTL Radom już od 7 km trasy zmagał się z problemami żołądkowymi. Na trzecim miejscu uplasował się Przemysław Dąbrowski (1:08:36), który euforycznie cieszył się z tego sukcesu podkreślając, że czekał na niego 16 lat.
Mógł pobiec szybciej
Zwycięzców oczywiście się nie sądzi, ale z czysto kronikarskiego obowiązku odnotujmy, że wynik osiągnięty przez Głogowskiego to najsłabszy czas w całej historii mistrzostw Polski w półmaratonie. Od 1992 roku ich zwycięzcy tylko sześć razy wpadali na metę z rezultatem gorszym niż 1:04:59. W 2014 roku Adam Nowicki wywalczył mistrzostwo kraju z czasem 1:06:17. Rekordzistą czempionatu jest Marcin Chabowski, który w 2011 roku pokonał trasę w Pile w 1:02:26.
– Czy mogłem dziś pobiec szybciej? Mogłem. Dlaczego nie pobiegłem? Nikt mi nie zapłaci za 64:30 / 65:30 / 66:00. W 32. PZLA Mistrzostwa Polski w Półmaratonie „zarobiłem” 900 zł (z regulaminu wynika, że nagroda za I miejsce to 1000 zł – przyp. red). Najważniejsze, że nie zostawiłem w tych warunkach dużo zdrowia, a w 26-29 stopniach o to bardzo łatwo – skomentował swój bieg Adam Głogowski w mediach społecznościowych.
Świeżo upieczony mistrz Polski miał nadzieję, że start w Grudziądzu otworzy mu drogę do polskiej kadry na Mistrzostwa Świata w Biegach Ulicznych, które odbędą się 1 października w Rydze. W piątek Polski Związek Lekkiej Atletyki ogłosił 7-osobową reprezentację na te zawody. Polacy wystartują w biegach na 1 milę i na 5 km, ale w półmaratonie nie zobaczymy nikogo z orzełkiem na piersi.
Jak tłumaczył Zbigniew Rolbiecki, szef bloku wytrzymałości w PZLA spowodowane jest to długim sezonem i rezygnacją ze startu w stolicy Łotwy wielu zawodników. Wymienił siostry Konieczek, Sofię Ennaoui, Aleksandrę Lisowską, Adama Nowickiego, Michała Rozmysa i Mateusza Gosa.
– Jestem idealistą, trochę marzycielem. Liczyłem, że Szef Bloku Wytrzymałościowego PZLA przed startem powie „1:04:30-1:05:00 i mistrz Polski jedzie do Rygi na MŚ”. Po starcie chyba zawinął się do domu, nie udało się porozmawiać, szkoda – zauważył Głogowski.
Warto podkreślić, że zawodnik UKS Ekonomik-Maratończyk Lębork wywalczył medal na czwartych kolejnych mistrzostwach kraju w półmaratonie. Pierwszy raz na mecie cieszył się ze złota, wcześniej dwa razy był drugi (2020 i 2021) a ubiegłym roku w Iławie zajął trzecie miejsce.
Bezkonkurencyjna Brzezińska
W rywalizacji kobiet poza zasięgiem była Aleksandra Brzezińska, która w Grudziądzu broniła tytułu wywalczonego przed rokiem na trasie półmaratonu w Iławie. Mimo bardzo trudnych warunków pogodowych, do mety dotarła z wynikiem 1:13:52, lepszym o 4 sekundy niż rok temu. Drugie miejsce zajęła Angelika Mach (1:17:10) a trzecie Beata Niemyjska (1:19:43).
Brzezińska obroniła tytuł jako trzecia w 32-letniej historii mistrzostw Polski w półmaratonie. Wcześniej dokonały tego Dorota Gruca (2000 i 2001) oraz Agnieszka Gortel, która wygrała krajowy czempionat cztery razy z rzędu (2008-2011).
Do mety wczorajszego półmaratonu w Grudziądzu dotarło łącznie 293 amatorów oraz 18 zawodników elity (6 kobiet i 12 mężczyzn).
Quo vadis PZLA? Komentarz redakcji
Słaby poziom sportowy mistrzostw każe zastanowić się nad sensem rozgrywania zawodów w takiej formule. Grudziądz otrzymał od Polskiego Związku Lekkiej Atletyki prawa do organizacji MP w półmaratonie na zupełnie nowy bieg będący częścią obchodów 100-lecia miejscowej Olimpii. Rozumiemy wspaniały jubileusz i potrzebę jego uczczenia, ale czy koniecznie należało lokować tam mistrzostwa kraju?
W Grudziądzu otrzymaliśmy niszowy bieg, bez własnej strony internetowej i nagrodami w wysokości 1000 zł za złoty medal. Rok temu w Iławie ich suma wynosiła 20 tysięcy zł, a zwycięzcy za pierwsze miejsce zainkasowali po 5 tysięcy zł.
Wysokość finansowych premii nie pozostała bez wpływu na nikłe zainteresowanie zawodami w Grudziądzu wśród biegaczy elity, którzy chętniej wybierają zawody, gdzie można wygrać znacznie większe pieniądze. Nie należy im się dziwić, to jedno z ich źródeł utrzymania.
Poza tym, sporo do życzenia pozostawiała promocja wydarzenia w mediach i oprawa na miejscu. Przyznajmy uczciwie, że takie mistrzostwa to kiepska wizytówka biegów długodystansowych.
Nie chcemy pastwić się nad wczorajszymi wynikami, bowiem rozumiemy zawodników. Wypowiedź Adama Głogowskiego jest logiczna. Po co w upale żyłować się i nadwerężać ryzykując kontuzję, jeśli za lepszym wynikiem nie stoi kompletnie żadna gratyfikacja? Nie miał z kim rywalizować o złoty medal, to naturalne, że chciał wywalczyć go jak najmniejszym nakładem sił. Zresztą umówmy się, że dzisiaj ma on znaczenie głównie prestiżowe.
Nie rozumiemy natomiast PZLA. Dlaczego proces wyłaniania gospodarzy mistrzostw Polski w biegach ulicznych nie jest transparentny? Rozmawialiśmy z kilkoma organizatorami dużych biegów ulicznych i okazuje się, że nie otrzymują żadnych oficjalnych informacji o tym, że związek poszukuje gospodarza czempionatu.
Nie są znane zasady, jakie trzeba spełnić, żeby nim zostać. Tak na marginesie, to nie mogą być one zbyt wygórowane, skoro prawa przyznano organizatorom biegu, który w przeszłości nie odbył się ani razu.
Mamy w Polsce masę imprez biegowych, które poziomem organizacyjnym i sportowym nie odstają od tych zagranicznych. Dlaczego PZLA nie szuka możliwości, aby ulokować MP właśnie przy takich biegach? To większa szansa na zgromadzenie krajowej czołówki, więcej kibiców, mediów, sponsorów. Wyższy poziom pod każdym względem.
Organizowanie zawodów w randze MP w takich ośrodkach jak Iława czy Grudziądz, to właściwie droga donikąd. PZLA, nie idźcie tą drogą.
red
fot. w nagłówku Depositphotos.com