Kobieca sztafeta 4x100m ze srebrem Mistrzostw Europy i rekordem Polski! Pokerowa zagrywka trenera
Trener Jacek Lewandowski zaskoczył wszystkich składem polskiej kobiecej sztafety na finał biegu 4×100 m w ostatnim dniu lekkoatletycznych mistrzostw Europy w Monachium. Desygnował do startu Pię Skrzyszowską, Annę Kiełbasińską, Marikę Popowicz-Drapałę i Ewę Swobodę, które w tym zestawieniu nigdy wcześniej nie biegały. Odwaga się opłaciła, bo Polki wyszarpały srebrne medale i pobiły rekord kraju!
Jest ryzyko, jest zabawa
– Ten pomysł urodził się w mojej głowie po eliminacjach. Wtedy dziewczyny uzyskał czas 43 sekundy z hakiem. Ponownie. Pomyślałam, że trzeba coś wymyślić, żeby powalczyć o medal. Po finale 4 x 400 metrów rozmawiałem z Anią i powiedziała, że jest gotowa biegać. Zresztą już w Eugene była gotowa, ale tam uniemożliwił to program zawodów. Z tatą i trenerem Pii ustaliliśmy, że będzie biegać. Jedynym problemem było 38 minut przerwy między finałami. Na szczęście udało się wszystko załatwić od strony logistycznej, bo przy takich dystansach to jest wystarczająca przerwa – mówił trener Jacek Lewandowski.
O pokerowej zagrywce trenera zawodniczki dowiedziały się w dniu startu. Trudne zadanie otrzymała zwłaszcza Pia Skrzyszowska, bo musiała przygotować się do dwóch biegów finałowych. Najpierw w biegu indywidualnym na 100 m przez płotki, a potem na rywalizację sztafet. Jak mówiła na antenie TVP Sport najpierw skupiła się na pierwszym zadaniu, a gdy już zdobyła w tym biegu złoto, wtedy przyszedł czas na przygotowania do startu drużynowego.
Okazało się, że złoty medal podziałał na Skrzyszowską bardzo mobilizująco, bo na pierwszej zmianie pobiegła znakomicie. Sprawnie przekazała pałeczkę Annie Kiełbasińskiej, mimo że jak sama podkreślała potem w wywiadach ostatni raz zmieniała na igrzyskach olimpijskich w Tokio.
Będąca w znakomitej dyspozycji Kiełbasińska wystrzeliła jak z procy, uruchomiła etatową członkinię sztafety Marikę Popowicz-Drapałę, którą z kolei na ostatnią prostą zmieniła Ewa Swoboda. Sześciokrotna mistrzyni kraju w biegu na 100 m pobiegła wspaniale i finiszowała jako druga z wynikiem 42,61. To nowy rekord Polski lepszy od poprzedniego o 11 sekund. Złote medale wywalczyły Niemki (42.34), a brązowe Włoszki (42.84).
W tym szaleństwie była metoda
Skrzyszowska w jeden wieczór zdobyła dwa krążki mistrzostw Europy – niczym Justyna Święty-Ersetic, która cztery lata temu w Berlinie święciła triumf w biegu na 400 metrów oraz sztafecie.
– Justyna miała wtedy do przebiegnięcia 800 metrów, a ja tylko 200. To co innego. Natomiast te pół godziny czekania spędziłam w call roomie. Musiałam się szybko przygotować do sztafety. Cieszę się, że dziewczyny mi zaufały, naprawdę wiedziałam, że to był szalony pomysł – cieszyła się Pia Skrzyszowska.
Polską multimedalistką mistrzostw w Monachium została natomiast odbierająca od Skrzyszowskie pałeczkę Anna Kiełbasińska. Po zdobyciu brązu na 400 metrów i srebra w biegu rozstawnym 4 x 400 metrów w niedzielę wywalczyła trzeci medal.
– Kocham sport i kocham te wszystkie emocje więc jeśli tylko mogę to zawsze chcę pomóc. Gdy z Pią dostałyśmy tę spontaniczną propozycję to nasza odpowiedź była natychmiastowa. W tym szaleństwie po prostu jest metoda. Byłyśmy obie szybkie w tym roku. Oczywiście było ryzyko, ale powiedziałyśmy sobie: wszystko albo nic. I mamy wszystko! Jest rekord Polski. 12 lat temu w Barcelonie byłam rezerwową gdy Marika, której tutaj przekazałam pałeczkę, razem z Martą Jeschke, Weroniką Wedler i Darią Korczyńską, ustanawiała poprzedni rekord. Wtedy było mi przykro, a dziś po tylu latach mam tyle sukcesów na jednych zawodach, że nie wiem co mam ze sobą zrobić – radowała się po zejściu z płyty Olympiastadion Anna Kiełbasińska.
fot. Daniel Kopatsch / Munich2022
Wiara i duma
Anna Kiełbasińska dołączyła do sław polskiej lekkoatletyki – trzy medale na jednych mistrzostwach Europy zdobyły wcześniej Irena Szewinska, Ewa Kłobukowska czy Teresa Ciepły.
– Jestem z siebie dumna! Ale to co dziś zrobiłyśmy wszystko, to w jaki stan mentalny się wprowadziłyśmy jest niesamowite. Przecież z Mariką zrobiłam pierwsze zmiany na treningu, a z Pią żadnej! Po prostu powiedziałyśmy, że sobie ufamy i to zaprocentowało – podkreśliła Kiełbasińska.
Najbardziej doświadczoną zawodniczka w naszej sztafecie była biegnąca na trzeciej zmianie Marika Popowicz-Drapała, która w Monachium zdobyła trzeci w karierze medal mistrzostw Europy w biegu rozstawnym.
– Wierzyłam w tą ekipę. Wiadomo, że pierwszy moment był dla nas szokujący. Musiałam to przetrawić. Natomiast jestem taką dziewczyną, która po prostu działa. Jeśli dostaję szansę to chcę ją wykorzystać. Nigdy nie zwątpiłam w tą drużynę. Po to wróciłam do sportu najpierw po zerwaniu więzadeł, a później po urodzeniu dziecka. Wciąż wierzyłam, że jesteśmy w stanie zdobywać medale i bić rekordy Polski. Nie pomyliłam się! – cieszyła się zawodniczka bydgoskiego Zawiszy.
Na czwartej zmianie zobaczyliśmy Ewę Swobodę.
– Podawałyśmy z Mariką kilka razy, ale to chyba był pierwszy w którym uwierzyłyśmy, że możemy. Udało się! Zmieniałyśmy na 28 stóp i myślę, że to była dobra decyzja. Jesteśmy wicemistrzyniami Europy! – mówiła uradowana Ewa Swoboda.
Liderka polskiej ekipy sprinterek przyznała, że teraz mogą z większą pewnością walczyć o jeszcze wyższe cele, chociaż przed biegiem nie brakowało stresu.
– Nie spodziewałam się, że możemy zdobyć medal. Stresowałam się tym, jak usłyszałam w jakim składzie biegniemy. Ale zamknęłyśmy niektórym usta. Teraz mamy srebro i czekamy na złoto! Nic nie jest dla nas niemożliwe – zapewniła Ewa Swoboda.
Biało-Czerwoni z rekordem
Sprinterska sztafeta zakończyła mistrzostwa Europy w Monachium. Polska w lekkoatletycznych konkurencjach zdobyła 14 medali (3 złote, 6 srebrnych, 5 brązowych), o dwa krążki więcej niż w Zurychu (2014), Amsterdamie (2016) i Berlinie (2018).
red, pzla.pl/ Maciej Jałoszyński
fot. w nagłówku: Daniel Kopatsch / Munich2022