Tomasiak i Januszyk najlepsze w letniej odsłonie Pierra-Menta

3 dni rywalizacji w dwuosobowych zespołach, 70 km trasy, 7 tysięcy metrów w górę, liczne trudności w postaci via-ferrat i ekspozycji to wszystko czekało na zawodników startujących w 5. edycji letniej Pierra-Menta.W tym roku jedną z głównych ról w imprezie odegrały Polki: Natalia Tomasiak i Iwona Januszyk, które w imponującym stylu wygrały klasyfikację kobiet.

Zimowa Pierra-Menta to jedne z najbardziej prestiżowych zawodów skitourowych na świecie rozgrywanych od 34 lat. Od pięciu lat rozgrywana jest jej letnia edycja, która sporwadza do urokliwego francuskiego miesteczka Arêches-Beaufort najlepszych specjalistów od skyrunningu i skialpinizmu.  

Kiedy apostrof robi różnicę

Wszystko zaczęło sie nieco frasobliwie i śmiesznie. Dziewczyny pojawiły sie we Francji w środę, dzień przed zawodami. Dwugodzinna trasa z Genewy do Areches przebiegła sprawie. Niestety na miejscu okazało się, że w tym górskim, urokliwym miasteczku nie planowano w najbliższy weekend rozgrywać żadnych zawodów.

A to wszystko dlatego, że biegi Perra-Menta odbywają się w Arêches, nie Areches. Na szczęście apostrof oznaczał w tym przypadku dodatkowe 70 km i nasze zawodniczki zdążyły na kolację.

Organizacja zarówno letniej jak i zimowej Pierra-Menta jest bardzo sprawna. Uczestnicy zakwaterowani są w kilku hotelach, razem jedzą, mają wspólnie zagospodarowany czas, a wszystko przypomina niewielką wioskę olimpijską.

Impreza zaczęła się w czwartek po południu, kiedy to zorganizowany został briefing, a potem koncert. Poszczególne etapy zawodów, z racji panujących upałów startowały o 6.15 rano, tylko niedzielny, krótszy etap zdecydowano się przesunąć na godzinę 7:00

Pierra Menta to unikalny bieg w swoim formacie. W letniej koncepcji, ma jak najwierniej odzwierciedlać duch rywalizacji podczas zimowych edycji. Wystartowało około 300 wyselekcjonowanych zespołów z 14 krajów, do pokonania było 70 km i 7 tysięcy metrów w górę.

Na trasie liczne ekspozycje, łańcuchy, konieczność wykorzystywania uprzęży i lonży, wreszcie dwuosobowe zespoły, odpowiedzialność za drugą osobę i duch wzajemnej pomocy. Co ciekawe drużyny o ostatecznym przebiegu szlaku dowiadywały się w przeddzień rywalizacji, chociaż idea jest taka, że trasa ma być jak najbardziej zbliżona do swojej starszej, zimowej siostry.

Trzy dni pełne biegania

Pierwszy dzień imprezy rozpoczął się w piątek o godzinie 6:30. Uczestnicy mieli do pokonania dystans 26 km z przewyższeniami rzędu 2600m.  Czekały ich długie wspinaczki, techniczne przejścia, a także techniczne zbiegi.

Na drugi dzień zawodów zaplanowano najdłuższy, najtrudniejszy i najbardziej techniczny etap ze wspinaczką na Grand Mont 2686, kultowy szczyt zimowej Pierra Menta. Trasa wymagała naprawdę sporej ostrożności i uwagi ze strony biegaczy. Dystans zamknął się w 27 km, a suma przewyższeń wyniosła 2800m.

W niedzielę odbył się ostatni, najkrótszy etap zawodów. Najmniej techniczny, ale najbardziej różnorodny, zespoły wbiegały na Roche Parstire. 17-kilometrowa trasa poza trudnościami technicznymi wymaga również bardzo precyzyjnej taktyki. Niemal od samego startu trasa bardzo szybko przechodzi w wąskie singiel tracki, na których łatwo tworzą się zatory, skutecznie blokując szybszych zawodników.

Bardzo mocni są na podejściach skiapliniści, którzy już jednak niezbyt dobrze radzą sobie na zbiegach. Ważne jest, żeby pamiętać, że rywalizacja trwa trzy dni, dlatego bardzo wiele zależy od skutecznej regeneracji po każdym etapie.

Jedynymi Polakami, którzy startowali do tej pory w letniej edycji Pierra Menta byli Jakub Brzeczkowski i Seweryn Socha, którzy w 2016 roku zajęli 167. pozycję na 270 zespołów.

Polki górą!

W tegorocznej edycji Pierra-Menta Natalia Tomasiak i Iwona Januszyk  spisały się znakomicie i zdecydowanie wygrały każdy z trzech etapów. Polki uzyskały łączny czas 11:40:19 i wypzedziły drugie w klasyfikacji Francuzki Emily Harrop i Lena Bonel o prawie 24 minuty.

Tekst Przemysław Ząbecki

Foto materiały organizatora / materiały własne zawodniczek