Jepchirchir i Korir wygrali jubileuszowy 50. Maraton Nowojorski

Trwa znakomita passa Kenijki Peres Jepchirchir, która do wywalczonego w 2020 roku w Gdyni drugiego w karierze tytułu mistrzyni świata w półmaratonie oraz złotego medalu w maratonie w Tokio dołożyła dzisiaj zwycięstwo w prestiżowym Maratonie Nowojorskim. W kategorii mężczyzn tryumfował jej rodak Albert Korir.

Po rocznej przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa na ulice Nowego Jorku znów wybiegli maratończycy. Jubileuszowa edycja maratonu zgromadziła nieco mniej uczestników niż wcześniejsze, które gromadziły nawet ponad 50 tysięcy zawodników. Dzisiaj na starcie stanęło około 30 tysięcy osób.

Faworytka nie była zmęczona

Peres Jepchirchir była murowaną kandydatką do zwycięstwa, chociaż nie brakowało pytań o jej dyspozycję po superciężkim sierpniowym maratonie w Sapporo, na mecie którego czekał na nią złoty medal. 28-letnia Kenijka jednak szybko rozwiała te obawy i od początku dominowała na trasie w Nowym Jorku.

Nie był to jednak teatr jednej aktorki, bo Jepchirchir biegła w grupie. Tworzyły ją dwie Etiopki – Ababel Yeshaneh i Ruti Aga, a także reprezentantka gospodarzy Molly Seidel, która z igrzysk w Tokio również przywiozła medal, tylko w kolorze brązowym.

Po 30 kilometrze tempa dyktowanego przez liderki nie utrzymały jednak Seidel i Aga. Do prowadzącej grupy dołączyła za to Kenijka Violah Cheptoo, która poczynała sobie bardzo dzielnie w swoim maratońskim debiucie. W końcówce Jepchirchir pilnowała zwycięstwa i jako pierwsza przecięła linię mety ze znakomitym czasem 2:22:39, jedynie o 8 sekund gorszym od rekordu trasy ustanowionym przez jej rodaczkę Margaret Okayo w 2003 roku.

Druga finiszowała Cheptoo z wynikiem 2:22:43, a trzecia była Yeshaneh (2:22.52).

Odwaga się opłaciła

W rywalizacji mężczyzn niespodziewanie na trasie pod początku harcowali zawodnicy, którzy nie byli uważani za faworytów imprezy. Włoch Eyob Faniel i Marokańczyk Mohamed El Aaraby od początku ruszyli mocno do przodu i zgubili stawkę, w której było wielu mocnych biegaczy. Wśród nich m.in. debiutujący w maratonie rekordzista świata w półmaratonie Kenijczyk Kibiwott Kandie, jego rodak Albert Korir, który w 2019 roku w Nowym Jorku był drugi oraz Etiopczyk Kenenisa Bekele legitymujący się drugim najlepszym wynikiem w maratonie w historii (2:01:41).

Wydawało się, że mocne tempo biegu Faniela i El Araby odbije im się czkawką i w drugiej części dystansu zostaną „połknięci” przez tak utytułowanych rywali. Jednak obaj wytrzymywali trudy biegu do końca zmagań. Dali się wyprzedzić tylko Korirowi, który w końcówce mocno podkręcił tempo. Kenijczyk finiszował z czasem 2:08:22 i zdecydowanie wyprzedził drugiego na mecie El Araby (2:09:06) i trzeciego Faniela (2:09:56). Marokańczyk na trudnej trasie w Nowym Jorku wykręcił rekord życiowy, ale Włoch w karierze już biegał szybciej. W lutym ubiegłego roku w Sewilli ustanowił rekord kraju – 2:07:19.

Kenenisa Bekele widać jeszcze nie zregenerował się po wrześniowym starcie w Maratonie Berlińskim, bo dzisiaj uzyskał przeciętny czas 2:12:52. W debiucie nie zachwycił Kandie, który finiszował z rezultatem 2:13:43.

red

fot. Steven Pisano from Brooklyn, NY, USA, CC BY 2.0, via Wikimedia Commons (cropped)