Biegałem w butach Salomon Speedcross 6. „Idealne na bezdroża Mazowsza” [TEST]

Na wstępie zaznaczę, że był to mój pierwszy kontakt z butami marki Salomon, więc mogłem podejść do modelu Speedcross 6 bez żadnych uprzedzeń czy też oczekiwań. Według producenta buty te są przeznaczone na teren mieszany oraz na warunki błotniste i grząskie. Ważą 298 g, drop to 10 mm. Są przeznaczone do biegania regularnego – nawet 4 dni w tygodniu i więcej.

O sobie samym

Przygodę z bieganiem rozpocząłem w 2014 roku i od tej pory pokonałem już ponad 19 tysięcy kilometrów. Preferuję biegi długie w terenie (im dłużej tym lepiej), ale nie stronię od asfaltu. Za sobą mam już 13 maratonów (w tym 3 razy najbliższy sercu Maraton Warszawski, przygotowuję się do czwartego) oraz 7 biegów ultra (w październiku będzie ósmy ultra). Życiówki: 5km – 18:36; 10 km – 38:36; 21,1 km – 1:27:35; maraton – 3:07:34.

Pierwszy kontakt

Buty Salomon Speedcross 6 na pierwszy rzut oka sprawiają pozytywne wrażenie. Fajne, dynamiczne malowanie (wersja White/Black/Empire Yellow), solidna, wysoka cholewka. Zwraca uwagę agresywny bieżnik, zwłaszcza kostki na czubie buta (mi osobiście kojarzą się z zębami atakującymi w rakach). Podeszwa na pierwszy rzut oka wygląda „plastikowo”, ale to tylko wrażenie, o czym będzie w dalszej części.

Buty nie mają tradycyjnego sznurowania tylko system Quicklace – sposób wiązania do, którego trzeba przywyknąć ale ma on swoje zalety (zwłaszcza dla osoby, która przez 40 lat swojego życia nie nauczyła się porządnie wiązać butów). Zawiązany but trzyma się nogi, pięta nie „lata”, całość można zawiązać jedną ręką. Dodatkowo but ma kieszonkę na sznurówki, więc praktycznie nie ma szans na rozwiązanie buta w trakcie biegu. Wierzch buta jest zabezpieczony dodatkową warstwą tkaniny (język buta z wierzchu jest niewidoczny), ma to swoje zalety ale i wady.

Pierwszy taniec

Buty Salomon Speedcross 6 po założeniu dobrze leżą na nodze, miejsca w środku jest wystraczająco, choć raczej nie polecam tego modelu dla osób z szerszą stopą. Cholewka odpowiednia, nie za twarda, ani też nie za miękka. Z wiązaniem buta nie ma większych problemów – jak się załapie o co chodzi to idzie to szybko i sprawnie. But łatwo się rozwiązuje i szeroko „otwiera”, co bardzo ułatwia zakładanie i zdejmowanie.

Podczas biegu but dobrze pracuje. Pięta fajnie oddaje energię z odbicia. Podeszwa sprawdziła się w każdym terenie, w którym biegałem. Niestety nie miałem możliwości przetestowania butów na grząskiej czy mokrej nawierzchni, bo akurat w okresie testów nie padało. Palce dobrze czują teren, pod piętą jest odpowiednio miękko. „Plastikowość” podeszwy, o której wspomniałem wcześniej, okazała się jej plusem. Dzięki temu, że jest odpowiednio twarda, dobrze izoluje stopę od podłoża. Korzenie i kamienie spotkane na trasie są praktycznie niewyczuwalne. Klocki mają odpowiednią wysokość, dobrze pracują w prawie każdym rodzaju nawierzchni.

Na twardych ścieżkach Salomon Speedcross 6 ma właściwą dynamikę, niezbyt mocno zapada się w piasku (sprawdzone na podbiegu pod mocno piaszczystą wydmę). Nawet na asfalcie nie miałem wrażenia „pływania” buta na klockach, co zdarza się u innych „terenowców” z tak agresywnym bieżnikiem. Stopa czuje się komfortowo, a but odpowiednio oddycha. Podczas testów temperatura przekraczała 30 stopni, a mimo to stopa po wyjęciu z buta nie była przepocona. But czuć na nodze, ale nie ciąży, nawet w kilkugodzinnej perspektywie biegania.

Długodystansowiec

Po przebiegnięciu w modelu Salomon Speedcross 6 ponad 137 km nie stwierdziłem większej różnicy w pierwszej ocenie. But dalej spisywał się świetnie. Przyzwyczajenie nóg do butów odbyło się bezproblemowo (żadnych obtarć, odcisków itp.). W dłuższej perspektywie czasu bardziej doceniłem jego uniwersalność i możliwość używania w każdym terenie. Zużycie spodu buta minimalne i prawie nie widoczne.

Jedyna wada, jaką zauważyłem wiąże się w moim przypadku z jego kolorem (ach ta biel!). Materiał chroniący wierzch buta łatwo chłonie wszelkie zabrudzenia, zwłaszcza gdy jest mokry (poranne rosy). W związku z tym buty szybko zmieniły u mnie kolor, a biel stała się bardziej szara. Ale podobno buty się myje i wtedy ten problem znika. Na szczęście producent oferuje pięć wersji kolorystycznych poza tą, którą otrzymałem do testów. W tych modelach wierzch buta jest w ciemniejszych kolorach, co powinno ograniczyć wrażenie „brudzenia się” buta.

Wisienka na torcie

W Salomonach startowałem w biegu Cross Kampinos na dystansie 42 km. Buty spisały się bardzo dobrze. Trasa w 95% prowadziła przez tereny leśne po piachu, wydmach i korzeniach. Podczas ponad 4 godzin biegu (wspierałem żonę, która biegła swój pierwszy maraton) nie było żadnych obtarć, żadnych odcisków, buty pracowały tak jak powinny. Jedyne co zauważyłem to, że nie nadają się na dłuższe odcinki mocno kamieniste (było kilkaset metrów bruku). Ale producent o tym wspomina w specyfikacji, więc pretensji mieć nie można. Na bezdroża Mazowsza buty nadają się idealnie.

Ocena końcowa

Do tej pory wybierałem buty innych marek, więc możliwość przetestowania Salomonów pozwoliła mi trochę wybiec poza schemat. Buty wywarły na mnie pozytywne wrażenie i mogę je polecić wszystkim, którzy szukają butów w teren.

But Salomon Speedcross 6 sprawdził się podczas krótszych, szybszych treningów (podbiegi, bnp) i jak dla mnie miał odpowiednią dynamikę. Na dłuższych dystansach też nie ma się do czego przyczepić – but nie był „wyczuwalny” i nie przeszkadzał nawet po kilku godzinach biegania.

Buty Salomon Speedcross 6 można kupić na stronie salomon.com.pl. Kosztują 629 złotych.

Autor tekstu i zdjęć: Krzysztof Jagiełło

materiał powstał przy współpracy z marką Salomon