Maraton w Walencji dla Kenijczyków. Jepkosgei z najlepszym wynikiem na świecie
Kenijczycy John Korir i Joyciline Jepkosgei pewnie wygrali rozegraną dzisiaj (7 grudnia) 45. edycję maratonu w Walencji. Szczególne powody do radości miała zwyciężczyni w kategorii kobiet, bowiem pobiła rekord trasy, a jej wynik 2:14:00 otwiera tegoroczne tabele na królewskim dystansie. Adam Nowicki walczył dzielnie i do półmetka biegł na rekord Polski, ale w drugiej części opadł z sił i dotarł do mety z trzecim najlepszym wynikiem w karierze.
Dzisiejszy maraton w Walencji tradycyjnie odbywał się na superszybkiej trasie (różnica wysokości zaledwie 1,8–18 m) prowadzącej ulicami miasta aż do mety położonej na terenie kompleksu City of Arts and Sciences. Pogoda postawiła wymagające warunki, bowiem już w momencie startu termometry pokazywały 14 stopni Celsjusza, a gdy najlepsi zawodnicy dobiegali do mety słupek rtęci dobił do około 17 kresek.
Pod dyktando Kenijczyków
Przed startem ostrzyliśmy sobie zęby na pojedynek kenijsko-etiopski, bo listy startowe otwierały nazwiska rekordzistów trasy z Etiopii – Sisaya Lemmy i Amane Beriso, a Kenię reprezentowali m.in. tacy biegacze jak John Korrir, Joyciline Jepkosgei i Peres Jepchirchir. Jednak już na początku rywalizacji widać było, że faworyzowani Etiopczycy nie będą w stanie nawiązać walki z rywalami. Beriso zeszła z trasy po 25 km, a Lemma dobiegł do mety dopiero 25. z przeciętnym wynikiem 2:08:58.
W tej sytuacji byliśmy świadkami biegu pod dyktando Kenijczyków. W rywalizacji mężczyzn na trasie przez większą część dystansu niewiele się działo. Mimo wysiłków pacemakerów maraton toczył się w wolniejszym tempie niż planowane i dopiero zryw Korira w okolicach 30 km był jakimś wydarzeniem. Niestety w stawce nie było już nikogo, kto Kenijczykowi mógłby dotrzymać kroku, dlatego przed 12 km z okładem obserwowaliśmy, jak powiększa swoją przewagę nad resztą zawodników.
Do elity biegu w Walencji zwycięzca tegorocznego Maratonu Bostońskiego i ubiegłorocznego maratonu w Chicago wskoczył w ostatniej chwili. Przed startem zapowiadał, że przyjechał do Hiszpanii pobić rekord życiowy i słowa dotrzymał. Na mecie zlokalizowanej na efektownej estakadzie położonej w na terenie futurystycznych obiektów Ciudad de las Artes y las Ciencia zameldował się z rezultatem 2:02:24. To wynik o 20 sekund lepszy od jego dotychczasowej życiówki.
Korir jest jednym z trzech zawodników, którzy w tym roku złamali w maratonie barierę 2:03 – pozostali to lider tabel, jego rodak Sabastian Sawe (2:02:16) i Ugandyjczyk Jacob Kiplimo (2:02:23). Wynik zwycięzcy dzisiejszego maratonu w Walencji to ósmy rezultat na światowych tabelach wszech czasów.
Organizatorzy mogą trochę narzekać, że Kenijczykowi zabrakło 9 sekund, aby objąć prowadzenie na tegorocznych listach, ale zważywszy na przebieg rywalizacji i tak powinni być zadowoleni, że w tym roku obok Berlina i Chicago, jeszcze tylko w Walencji padł wynik lepszy niż 2:03.
Szczęśliwy Petros z rekordem Niemiec
Jako drugi dość niespodziewanie finiszował urodzony w Erytrei, ale od dziecka reprezentujący Niemcy Amanal Petros. Na ostatniej prostej 30-latek szalał z radości, bo w bardzo efektowny sposób poprawił rekord kraju i to aż o 53 sekundy. Od dzisiaj wynosi on fantastyczne 2:04:03. Swój najlepszy wynik w maratonie Petros poprawił o 55 sekund.
– Wreszcie mogę powiedzieć, że jestem z siebie dumny. Sezon był bardzo długi, zacząłem przygotowania już 3 grudnia ubiegłego roku do wszystkich startów. Jestem ogromnie szczęśliwy, że mi się udało. Moim głównym celem było pobicie rekordu kraju i to osiągnąłem – mówił na mecie Amanal Petros cytowany przez stronę olympics.com.
Ten sezon w ogóle należy do Petrosa, bo przecież w Tokio sięgnął po srebrny medal mistrzostw świata, a mało brakło, a wywalczyłby złoto. Medal o takim kruszcu sprzed nosa sprzątnął mu Tanzańczyk Alfonse Felix Simbu na bieżni stadionu olimpijskiego w Tokio.
Dotychczasowy rekordzista Niemiec Samuel Fitwi biegu w Walencji nie zaliczy do udanych, ponieważ finiszował dopiero dwunasty z czasem 2:07:01. Oczko wyżej uplasował się jego rodak Hendrik Pfeiffer z rekordem życiowym 2:06:46.
Na trzecim miejscu z czasem 2:04:24 maraton w Walencji ukończył bieg reprezentujący Norwegię Awet Kibrab. Podobnie jak Petros, on też urodził się w Erytrei. Wicemistrz Europy w półmaratonie z Brukseli w swoim debiucie na królewskim dystansie ustanowił nowy rekord kraju. Tuż za podium finiszował Osako Suguru, który rekord Japonii wyśrubował do 2:04:55.
Wspaniały bieg zaliczył mistrz olimpijski w triathlonie Alex Yee, który z czasem 2:06:38 został drugim najszybszym Brytyjczykiem w historii. Ustępuje już tylko Mo Farahowi (2:05:11).
Nowicki: nie zawsze bije się rekordy
Jak chodzi o starty Polaków, to największe nadzieje na sukces wiązaliśmy z udziałem Adama Nowickiego, który sam podkreślał, że biorąc pod uwagę to, jak wyglądał na treningach, był lepiej przygotowany do maratonu niż kiedykolwiek. Do półmetka faktycznie na trasie w Walencji spisywał się znakomicie, trzymał się trzeciej grupy i kolejne kilometry pokonywał w tempie 3:00-3:01 min/km. Na półmetku zameldował się z wynikiem 1:03:38, który wskazywał, że biegacz z Gostynia ma szansę pobić należący od 2012 roku do Henryka Szosta rekord Polski (2:07:39).
Niestety w drugiej części dystansu Nowicki znacząco zwolnił, być może za sprawą coraz wyższej temperatury i mocno operującego słońca. Ostatecznie na mecie zameldował się z wynikiem 2:10:02, który jest jego trzecim najlepszym maratońskim czasem w karierze.
– Czegoś dzisiaj zabrakło, byłem trochę zmęczony. Może zmobilizuje mnie to do jakiejś lekkiej zmiany w treningu i śmigam dalej. Poza tym i tak jest dobry wynik, nie zawsze biega się rekordy życiowe czy kraju. Trzeba delikatnie coś zmienić, myślę, że na pewno tu wrócę – podsumował swój start na Facebooku Adam Nowicki.
Jepkosgei najszybszą maratonką 2025 roku
W biegu kobiet Kenijki Joyciline Jepkosgei i Peres Jepchirchir zabrały się do roboty od pierwszego kilometra i szybko wyszły na prowadzenie zostawiając daleko w tyle m.in. rekordzistkę trasy Amane Beriso z Etiopii. Przez większość dystansu biegły ramię w ramię, ale była to tylko kwestią czasu, kiedy któraś z nich podejmie próbę ucieczki. Tak też się stało i na kilka kilometrów przed metą na prowadzenie wyszła Jepkosgei.
Zwyciężczyni prestiżowych maratonów w Nowym Jorku i Londynie odstawiła swoją rodaczkę i nie dała się dogonić. Na metę wpadła z czasem 2:14:00, który jest rekordem trasy maratonu w Walencji, najlepszym wynikiem maratońskim w tym roku i oczywiście rekordem życiowym Kenijki lepszym od poprzedniego o 2 minuty i 24 sekundy. To czwarty najlepszy rezultat na światowych listach all-time. Szybsze od niej w historii były jedynie jej rodaczka Ruth Chepngetich (2:09:56), Etiopka Tigst Assefa (2:11:53) i Holenderka Sifan Hassan (2:13:44).
Dzisiejszy wysiłek opłacił się z nawiązką, za zwycięstwo i wynik poniżej 2:19 oraz za pobicie rekordu trasy organizatorzy wypłacą Jepkosgei ponad 100 tys. euro. Druga na mecie zameldowała się Peres Jepchirchir. Mistrzyni olimpijska i świata również cieszyła się z rekordu życiowego 2:14:43 i z pozycji numer dwa na tegorocznych listach światowych. Jej dzisiejszy wynik to szósty najlepszy czas w historii maratonu.
Trzecie miejsce zajęła Chloé Herbiet, która do Walencji przyjechała z rekordem życiowym 2:24:56, a finiszowała z niesamowitym wynikiem 2:20:38. Belgijka rozniosła w pył 23-letni rekord kraju należący do Marleen Renders (2:23:05). Fantastyczne wyniki odniosły również kolejne na mecie Alisa Vainio z Finlandii (2:20:48) i Australijka Jessica Stenson (2:21:24). Obie również pobiły rekordy krajowe.
Ponad tysiąc Polaków na mecie
Tegoroczny maraton w Walencji ukończyło 30 569 zawodników, w tym 23 245 mężczyzn, 7 301 kobiet i 23 osoby niebinarne. O tym, jak szybka jest trasa tego biegu najlepiej świadczą wyniki. Poniżej 2:10 uzyskało 32 biegaczy, poniżej 2:30 aż 514 maratończyków, a z barierą 3 godzin uporało się aż… 5677 osób!
Na mecie zameldowało się łącznie 1005 Polaków. Bardzo udany występ w zanotował Patryk Pawłowski, który z rekordem życiowym 2:19:39 ukończył maraton na 159. miejscu. Pozostali najszybsi Polacy to Mateusz Baran (2:21:48), Maciej Miereczko (2:23:41), Ernest Żwirecki (2:26:02) i Paweł Młodzikowski (2:26:21).
W rywalizacji kobiet najlepszą Polką była Magdalena Patas, finiszowała jako 64. z czasem 2:38:30. Tuż za nią na metę wpadła Joanna Konopko (2:38:45), a kolejne miejsca zajęły Justyna Karolczak (2:41:12), Gabriela Czarska (2:45:24) i Beata Popadiak (2:47:39).
Szczęśliwa po biegu była Joanna Jóźwik, która z czasem 2:57:33 spokojnie zmieściła się poniżej trzech godzin. Jak sama napisała w mediach społecznościowych mało brakowało, a w ogóle nie wystartowałaby w Walencji z powodu kontuzji odniesionej na ostatniej prostej przygotowań do tego biegu.
red





