To jest Spartanin! Dla dzieci pokonał 100 km na 20 metrowej pętli w mieszkaniu
Wczoraj salon jednego z warszawskich mieszkań zamienił się w trasę biegu ultra. W tych wyjątkowych zawodach rozegranych zgodnie z rządowymi zasadami koronawirusowej kwarantanny wzięła udział rodzina Pietrulińskich. Mateusz i Wiktoria z synami 7-letnim Tymonem i 10-letnim Leonem biegali po 20 metrowej pętli. Najwięcej kilometrów, bo aż 100, pokonał Mateusz, który przez 14 godzin i 20 minut wykręcił aż 5 tysięcy okrążeń! Dzisiaj opowiedział nam, dlaczego zdobył się na podjęcie takiego wyzwania.
Skąd pomysł na bieg na 100km w salonie?
Tęskniłem za długim wybieganiem. Dodatkowo mój przyjaciel z Rumunii, którego poznałem na biegu 48h na bieżni ReShape Fitness w zeszłym roku – Cristi Borcan niedawno przebiegł 100km w swoim mieszkaniu. Przesłał mi informację o swoim wyczynie. To w zasadzie najbardziej zmotywowało mnie do podjęcia wyzwania.
Biegłeś w słusznej sprawie. Jaki był charytatywny cel Twojego wyzwania?
Od kilku tygodni w naszej fundacji Spartanie Dzieciom zastanawialiśmy się, jak najlepiej pomóc naszym podopiecznym, skoro nasze standardowe formy zbierania środków (zbiórki podczas biegów) zostały „wyłączone”. Postanowiliśmy uruchomić zbiórkę na wsparcie naszych dzieciaków – rehabilitację on-line i zakup drobnego sprzętu. Oczywiście teraz jest bardzo dużo różnych potrzeb, dlatego aby się wyróżnić postanowiłem zrobić coś nieszablonowego. Chciałem w ten sposób podkreślić, jak ważne jest wsparcie rodziców, którzy zostali obecnie bez możliwości przeprowadzania normalnych zajęć rehabilitacyjnych niezbędnych dla dzieci z niepełnosprawnościami.
Co było w tym wyzwaniu najtrudniejsze? Po drodze były jakieś kryzysy?
Najtrudniejsze było to, że od miesiąca moja forma totalnie spadała. Nie byłem pewny, czy jestem w stanie przebiec 100 km w takich warunkach. Kryzysów o dziwo nie było, a co najgorsze… ten bieg mi się naprawdę podobał. Masz wszystko na miejscu, do kuchni (5m) do garderoby (8m) nie musisz tak jak zawsze zastanawiać się, czy czegoś nie zabrałeś. (śmiech) Masz swoją muzykę i to nie na uszach tylko leci na ekranie. Było epicko!
Wciąż kręci Ci się w głowie? Co na to wszystko Twoi sąsiedzi?
Mieszkam w starej kamienicy z 1939 roku, strop ma tu 60 cm grubości. To lokal na ostatnim piętrze, moje mieszkanie jest narożne, przez ścianę nie mam żadnego sąsiada, tylko suszarnię. Dokładnie o 22:00 ściszyłem muzykę na poziom bardzo delikatny. Z racji tego, że kiedyś biegałem ważąc 102kg mam zamiłowanie do butów z dużą amortyzacją, więc w porównaniu do wielu imprez po biegach moi sąsiedzi wczoraj mieli bardzo spokojny sen (śmiech). W głowie o dziwo mi się nie kręci, chociaż sam nie wiem dlaczego.
Ile metrów miała pętla? Co ile okrążeń zmieniałeś kierunek biegu?
Pętla miała dokładnie 20 metrów. Niestety zegarek w budynku nie radził sobie z tym pomiarem i zaniżał liczbę metrów, szczególnie jak biegłem przeciwnie do ruchu wskazówek zegara (zegarek miałem od wewnętrznej strony). Na początku zmieniałem kierunek co godzinę, ale po 4 godzinach przeszedłem w tryb zmiany kierunku co 30 minut, bo czułem że to bezpieczniejsze rozwiązanie.
Dosłownie „pod ręką” miałeś bufet. Co jadłeś i piłeś podczas tego biegu? Ile tego poszło?
Ze słonych rzeczy: paluszki chipsy, orzeszki solone prażone. Ze słodkich: cukierki kawowe, z galaretką, żelki, kandyzowane owoce. Były też w moim menu pozycje „wytrawne”: tosty szynka ser z majonezem! Barszcz czerwony, szynka + ser, do tego oczywiście owoce: jabłka, banan no i wiadomo napoje: izotoniki, BCCA, energetyk, woda, cola. A rano żona zrobiła mi jajecznica na maśle i boczku + espresso, mniam!
Jak się dzisiaj czujesz? Bolą mięśnie? Pokonałeś sporo zakrętów, Twoje stawy i ścięgna dostały mocny wycisk.
Czuję się rewelacyjnie! Nie spałem od 28 godzin i pewnie nie zasnę do wieczora, bo endorfiny buzują we krwi. Właśnie zakręty były tym, czego się najbardziej obawiałem. Chciałem zrealizować to wyzwanie, ale obawa o staw skokowy, kolana w szczególności po tym, co usłyszałem od Pawła Żuka, gdy przez 3 dni miałem przyjemność go wspierać w Atenach na pętli 1km, było czymś co siedziało mi mocno w głowie. Niestety, aby było bezpiecznie musiałem 15 tysięcy zakrętów pokonać stosunkowo wolno, a w związku z tym również bieg po tej „prostej” liczącej 6-7m musiał być spokojny i to było najbardziej nużącym elementem wyzwania. Każdy biegacz jest „przyzwyczajony”, że kilometry lecą w pewnym tempie a tu 1km zajmował średnio 9 minut! Mięśnie w przeszłości miały dużo większe wyzwania, stawy kiedyś dźwigały 102kg grubaska, więc też nie narzekały.
Na Facebooku widziałem, że wyzwanie podjęła cała Twoja rodzina. Jak im poszło?
Rewelacyjnie! 7-letni Tymon i 10-letni Leo przebiegli półmaraton! Ich bieg był podzielony na kilka części rozłożonych w czasie, oboje chodzą do sekcji piłkarskich UKS 141 i w przeszłości robili bardzo zbliżone kilometraże, ale tym razem lecieli na mocno ograniczonej powierzchni i to bez piłki. Moja kochana żona tego dnia miała najpierw godzinę treningu aerobowego (łydki uda pośladki) i po tym ruszyła na trasę pokonując półmaraton!
Czy to najbardziej szalona rzecz, jaką zrobiłeś dotychczas w swoim biegowym życiu?
Absolutnie nie! Przebiegłem w trzydziestokilogramowej zbroi średniowiecznego rycerza półmaraton i maraton, ukończyłem HardąSukę, Łemkowynę 150km, dwukrotnego i pięciokrotnego IronMan-a, pływałem po 30km bez pianki i w tym roku szykuję się na dziesięciokrotnego IronMan-a (38km pływania, 1800km roweru i 422km biegu). Zabawa w chomika w salonie to tylko kolejny test psychiki, który wypadł pomyślnie.
Wiem, że biegasz ultra, startujesz w triathlonach, biegach ulicznych, należysz do drużyny Spartan. W 2018 roku na Litwie pokonałeś podwójnego Ironmana. A jak zaczęła się Twoja przygoda z bieganiem? Co bieganie zmieniło w Twoim życiu?
Odpowiem jednym słowem – WSZYSTKO. Rozpocząłem swoją walkę o dawno utraconą formę, gdy ważyłem 118kg. Zaczęło się od jednego okrążenia w Parku Znicza (400m) później biegłem 2 okrążenia, trzy…Gdy po roku „człapania” ważyłem 102kg przebiegłem jednorazowo 17km i stwierdziłem, że jak tyle pokonałem, to czas się zapisać na maraton, aby zobaczyć ile mogę przebiec. W 2013 roku podczas Maratonu Warszawskiego okazało się, że da się doczłapać do mety w czasie 5:30 (wczoraj w salonie miałem lepszy wynik). Gdy okazało się, że można przebiec maraton to powstał pomysł zrobienia IronMan-a, który ukończyłem w 2015 roku. W 2016 roku ukończyłem HardąSukę, 2017 i 2018 był już double IRONMAN, w 2019 quanipla (5x) IRONMAN.
Dziękuję za rozmowę.
Marcin Dulnik