„Biegowe Podcasty” z Michałem Drelichem. „Nikt nigdy się nie dowie, jaki bieg by się odbył w Gdyni”

– Przez dwa lata z fajnym zespołem super ludzi przygotowywałem półmaraton, który byłby wyjątkowy. Jestem przekonany, że byłby to event, który wszyscy porównywaliby z tymi największymi na świecie i nie mogłem tego nikomu pokazać. Narobiłem się jak wół i nikt nigdy się nie dowie, jaki bieg by się odbył w Gdyni – mówił w studiu „Biegowych Podcastów” Michał Drelich. Szef agencji marketingu sportowego Sport Evolution był gościem Damiana Bąbola w siódmym odcinku podcastu biegowe.pl. Mówił m.in. o kulisach organizacji mistrzostw świata w półmaratonie, hejcie w sieci oraz perspektywach, jakie rysują się przed organizatorami imprez biegowych. 

Słuchaj podcastu

Michał Drelich to jedna z najbardziej wpływowych i kontrowersyjnych osób w branży. Organizator imprez spod szyldu Ironman, a także Gdynia Półmaratonu, który w ubiegłym roku odbył się w randze mistrzostw świata. Ze względu na pandemię koronawirusa w wydarzeniu wzięli udział jedynie zawodnicy elity, a amatorzy musieli zadowolić się biegiem wirtualnym.

– Szacowaliśmy, że na starcie stanie 30 tysięcy biegaczy. Gdynia była gotowa na taką frekwencję zarówno w marcu, jak i w październiku. Byliśmy dwa razy przygotowani do tego, żeby sobie z tym zadaniem poradzić. Pamiętajmy, że były to dwie zupełnie inne imprezy, bo musieliśmy przebudować cały setup eventu, zaplanować nowe trasy, które spełniały wymagania związane z limitem uczestników, z reżimem sanitarnym. Przedstawiliśmy bardzo kompleksowy plan – do Głównego Inspektora Sanitarnego, do ówczesnego Ministerstwa Sportu. Nad czym najbardziej ubolewam, nikt nigdy merytorycznie się do niego nie odniósł – mówił w studiu „Biegowych Podcastów” Michał Drelich.Myśmy wykonali gigantyczną pracę, aby doprowadzić ten projekt do szczęśliwego końca i udało się to tylko połowicznie. Zorganizowaliśmy ostatecznie tylko mistrzostwa świata dla elity, natomiast nie powiodła się organizacja biegu masowego – zaznaczył.

Dlaczego bieg odbył się w 2020 roku?

Gość „Biegowych Podcastów” tłumaczył, dlaczego nie było możliwe przesunięcie mistrzostw świata na późniejszy termin. Zwrócił uwagę, że nawet dzisiaj zgodnie z przepisami zawodnicy mogą startować w grupach po 500 osób niezaszczepionych plus niedookreślona grupa zaszczepionych.

– Trochę poruszamy się w fikcji prawnej, a wyczekiwanie czy przedłużanie przygotowań kosztuje. Utrzymanie gotowości „bycia pod parą” do robienia tak dużej imprezy wymaga ogromnych nakładów finansowych i organizacyjnych. Jeśli się nie wie, jaki jest horyzont czasowy, to uznaliśmy, że jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest zaproponowanie alternatywnej wersji mistrzostw świata, czyli biegu wirtualnego. Zresztą tak samo zrobiło większość innych organizatorów, którzy stanęli przed podobnym wyborem – mówił Drelich.

Szef agencji Sport Evolution w chwili wybuchu pandemii w marcu 2020 roku wierzył, że obostrzenia z nią związane ustąpią najpóźniej do wakacji. Wspólnie z World Athletics rozważał różne warianty nowego terminu i wybór padł na październik, który wydawał się bezpieczny w kontekście warunków do przeprowadzenia imprezy.

–  O ile sytuacja w marcu nas zaskoczyła,  bo byliśmy dosłownie o krok od rozstawiania infrastruktury, dokładnie 2 tygodnie, o tyle decyzja o organizacji biegu w październiku była przemyślana. Terminami nie można szafować, że można sobie zrobić mistrzostwa za rok, za dwa lub za pięć lat. Nie tylko ze względów finansowych, ale również dlatego, że World Athletics ma swój kalendarz, a impreza odbywa się co dwa lata. To nie jest tak, że wszyscy się przed nami rozsuną i zgodzą się, żeby zorganizować kolejne mistrzostwa świata nie w 2023 roku, ale dwa lata później bo jest pandemia. To tak nie działa – podkreślił Michał Drelich.

Gość podcastu biegowe.pl stanowczo odrzuca zarzuty niektórych biegaczy, że jego firma wykorzystała sytuację, aby się wzbogacić.

– Nic takiego nie miało miejsca. Trzeba być strasznie nie fair, aby twierdzić, że naszym dążeniem było, aby nie zrobić tej imprezy. Wszystko, co zrobiliśmy w tej sprawie temu przeczy – wskazał Drelich. – Pojawiają się roszczenia, które są składane są indywidualnie. Ale kwestie związane z pozwem grupowym szczęśliwie dla nas się nie ziściły. Rozumiem pretensje tych ludzi, że czują się pokrzywdzeni. Natomiast nie do końca rozumiem, dlaczego całą swoją złość adresują do nas, dlaczego uważają, że jesteśmy sprawcami tego kryzysu – dodał.

Oko w oko z hejterem

Jednocześnie Michał Drelich odniósł się do hejtu, który spadł na niego i jego firmę, gdy odwołał bieg masowy w Gdyni.

Stałem się popularny – zaczął swoją wypowiedź w tym wątku i zauważył, że osoby najbardziej zajadłe w hejcie są bardzo zajadłe i konsekwentne. – Jeśli prześledzisz ich aktywność w Internecie to widzisz, że one w zasadzie hejtują wszystko i wszystkich. Ja mam nawet takich swoich ulubieńców, w przypadku których zadałem sobie taki trud, aby sprawdzić, z czego wynika ich zajadłość – tłumaczył.

Gość podcastu biegowe.pl opowiedział o spotkaniu z jedną z osób, która w sieci nie szczędziła mu obelg.

– Te osoby pojawiają się na naszych imprezach. To jest dla mnie fascynujące. Mamy jednego pana, który od dawna prowadzi w Internecie przeciwko nam krucjatę i nazywa nas piramidą finansową. Zestawia nazwę naszej firmy z Amber Gold i zaciekle namawia wszystkich, aby nie uczestniczyli w naszych imprezach. Tym większe było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem go na Ironmanie w biurze zawodów. Ponieważ wiedzieliśmy, że była to osoba na top liście hejterów, to pozwoliłem sobie przytrzymać go w tym miejscu, żeby zobaczyć, jak się zachowa, jak będzie musiał powiedzieć mi to twarzą w twarz. Przyznam szczerze, że ani odwagi ani rezonu tam nie było. Nie słyszałem już jakichkolwiek obelg, widziałem za to człowieka, który ma roztrzęsione ręce. Niesamowite było to, że aby wziąć udział w Ironmanie z jakichś powodów on musiał zapłacić pieniądze. Czyli dodatkowe pieniądze ponad te, które już rzekomo ukradliśmy. Nie był w stanie wytłumaczyć, jak to jest, że nie bał się powierzyć swoich pieniędzy komuś kogo uważa za złodzieja? – zastanawiał się Drelich.

– Jeśli się robi imprezę na 30 tysięcy osób, to na dwa tygodnie przed dopracowuje się szczegóły. Główne rzeczy są już wszystkie wypracowane, wszystko jest pozamawiane itd.  Jak jesteś tak blisko, to właśnie to boli najbardziej. Nawet nie ten hejt, bo ja to rozumiem, jako pewien wyraz frustracji. Jednak ludzie zapominają, że ona jest też moim udziałem. Przez dwa lata z fajnym zespołem super ludzi przygotowywałem półmaraton, który byłby wyjątkowy. Jestem przekonany, że byłby to event, który wszyscy porównywaliby z tymi największymi na świecie i nie mogłem tego nikomu pokazać. Narobiłem się jak wół i nikt nigdy się nie dowie, jaki bieg by się odbył w Gdyni  – podkreślił gość „Biegowych Podcastów”.

Będzie oferta dla uczestników

Michał Drelich poinformował, że z zespołem pracuje nad kolejnymi projektami biegowymi, również Gdynia Półmaratonem, którego ostatnia edycja w wydaniu masowym miała miejsce w 2019 roku.

– Dla mnie szczególnie niezałatwionym tematem jest Gdynia Półmaraton. Chciałbym, żeby wrócił. Mam poczucie, że wiele osób oczekuje od nas, że domkniemy kwestię mistrzostw świata. Dlatego przygotowujemy taką ofertę dla uczestników, która mam nadzieję, że jeśli nie większość to przynajmniej część biegaczy zadowoli i ta grupa ostatecznie uzna, że ta sprawa jest ostatecznie załatwiona i zamknięta – zakończył.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy, podczas której Michał Drelich mówił m.in. o reakcji organizatorów imprez biegowych na jego pesymistyczną prognozę rozwoju rynku przedstawioną na konferencji w Poznaniu.

Od biegaczy dla biegaczy

„Biegowe Podcasty” to cykl rozmów z ciekawymi gośćmi – ekspertami, sportowcami, organizatorami imprez biegowych.  Rozmawiamy z nimi na tematy, które interesują biegową społeczność – o wydarzeniach, produktach, sprzęcie i trendach. Zachęcamy do słuchania naszych audycji, które będą przygotowywane przez biegaczy dla biegaczy.

Gospodarzem „Biegowych Podcastów” jest Damian Bąbol, dziennikarz sportowy, prezenter. Był korespondentem Sport.pl m.in. podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata, mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym, Turnieju Czterech Skoczni. Współautor książki z Władysławem Kozakiewiczem „Bądź Kozakiem i dbaj o siebie”.  Współtworzył portal i akcję społeczną Polska Biega.

Specjalizuje się w prowadzeniu sportowych  imprez m.in. Enea Ironman Gdynia Poland, Red Bull 400 Zakopane, Maraton Warszawski, Piknik Olimpijski – Strefa Bridgestone, Targi FIWE – Strefa Olimp Sport Nutrition.

Damian Bąbol to zapalony biegacz z czterema ukończonymi maratonami na koncie. Startował w Łodzi, Amsterdamie, Nowym Jorku i Barcelonie. Najszybciej pokonał królewski dystans w stolicy Katalonii, gdzie uzyskał czas 3 godziny, 30 minut i 46 sekund.

„Biegowe Podcasty” można słuchać m.in. w SpotifyDeezerApple PodcastsGoogle PodcastsCastbox.

red

fot. sportografia.pl