Eliminacje Mistrzostw Świata w piłce nożnej. Czy Polsce się uda pojechać na turniej?
Nie trzeba się długo zastanawiać na wyborem interesującego wydarzenia sportowego, tym bardziej jeżeli mamy dobrego pomocnika. STS Oferta na tydzień, nie tylko wskaże nam, które spotkanie będzie tym najlepszym, ale również przybliży nam statystyki zaraz po jego zakończeniu.
Wszyscy Ci, którzy pokładali wielkie nadzieję w naszej reprezentacji, może mieć lekko zachwiane nerwy po ostatnich występach. Niby wiedzieliśmy doskonale, że przejście eliminacji nie będzie łatwym zadaniem oraz to, że Anglia prawdopodobnie wyjdzie z grupy plasując się na pierwszym miejscu. Jednak ciężko siedzieć cicho i nie skomentować naszych poczynań, ponieważ niektóre wołają o pomstę do nieba. Ostatnie cztery mecze to rywale powiedzmy do pokonania z palcem w nosie. A przynajmniej dwóch z nich. San Marino, Albania, Andora oraz Węgry. Dlaczego mieliśmy ich pokonać tak łatwo? A no dlatego, że mamy w swojej ekipie bardzo mocnych i doświadczonych zawodników. W tym najlepszego piłkarza świata, czyli Roberta Lewandowskiego.
Było dobrze. I tylko dobrze. San Marino pokonane gładko i bezboleśnie 5:0. Albania pokonana i to na wyjeździe 1:0. Co może napawać optymizmem, bo jednak nasz rywal okazał się mocnym przeciwnikiem i tak naprawdę mógł sprawić niespodziankę nawet z Anglikami. Czego nie zrobili, ale w końcowej tabeli tracą do nas jedynie dwa punkty. Andora to znowu rywal z tej dolnej półki, ale pytanie nasuwa się jedno. Jak mogliśmy pozwolić na strzelenie sobie bramki? I to w sytuacji kiedy obrońcy nie powinni skakać koło piłki jakby parzyła, tylko po prostu ją wybić. Czasami takie sytuacje, w innych meczach, mogą skończyć się przegraną całego spotkania.
No, ale wszyscy czekaliśmy na ostatni mecz z naszymi bratankami, czyli Węgrami. Jedno, co od razu rzucało się w oczy to brak kilku podstawowych graczy. Ale co się stało? W końcu gramy o lepsze rozstawienie w barażach, ale jednak trener wymyślił inną taktykę. Lewandowski ławka, Glik ławka, Milik ławka. No i Krychowiak ławka, ale to za żółtą kartkę. Specjalnie zdobytą notabene, aby zagrać w kolejnych meczach. No i skończyło się to fatalnie. Przegrana 2:1 u siebie, na Stadionie Narodowym. Kibice byli tak zażenowani, tym że nie zobaczą kluczowych graczy, to jeszcze wynik tragiczny. Padały nawet deklaracje, że nie pojawią się już na żadnym meczy reprezentacji.
Po całym wydarzeniu na trenera Souse, ale również na poszczególnych graczy spadła ogromna fala krytyki. Nie ma co się dziwić. Niezrozumiałe decyzje Portugalczyka to raz, ale kiepska gra to druga sprawa. Krzysztof Piątek wyglądał jakby miał problemy z wystartowaniem do piłki. Zamiast strzelać to długo się zastanawiał, dreptał w miejscu i ostatecznie kopał, ale w nogi przeciwnika. Za wolno! Nie może tak reagować na okazje napastnik. Puchacz z lewej strony sporo biegał. Kropka. Dośrodkowania albo po ziemi za lekkie, ale za mocne posyłane w trybuny. No i oczywiście ten, który ostatnimi czasu kompletnie nie jest w formie, czyli Wojciech Szczęsny. No jeżeli ktoś ma słabszy czas, to raczej w reprezentacji nagle się to nie zmieni. Są inni bramkarze na ławce do dyspozycji.
Teraz jedynie pozostaje modlitwa o łatwego przeciwnika w barażach. Oby to nie była Portugalia czy Włochy.
fot. Thomas Serer / Unsplash