W „Biegowych Podcastach” Marcin Szczurkiewicz z „Kabaretu Skeczów Męczących”

W dwudziestym dziewiątym odcinku „Biegowych Podcastów” rozmawiamy z Marcinem Szczurkiewiczem, współzałożycielem kieleckiego „Kabaretu Skeczów Męczących”. To biegacz, maratończyk oraz autor profilu „Biegam i Piję”, poprzez który w mediach społecznościowych w luźnej formie promuje bieganie i nie tylko.

Słuchaj podcastu:

Marcin Szczurkiewicz, to 41 latek, który przed 19 laty w Kielcach był jednym z założycieli „Kabaretu Skeczów Męczących”. Występy na scenie oraz przed milionową publicznością w trakcie widowisk telewizyjnych to spełnienie jego dziecięcych marzeń. Swoją przygodę z bieganiem rozpoczął w 2013 roku. Zmotywowała go chęć zachowania zdrowej sylwetki.

– Przyłożyłem się do biegania dopiero po trzydziestce. Być może dlatego, że moje gabaryty zaczęły się zmieniać i trzeba było wprowadzić jakieś zmiany w moim życiu. Doszedłem do wniosku, że będę biegał – tłumaczył Marcin Szczurkiewicz w rozmowie z Marcinem Dulnikiem. – Bieganie wówczas mocno kłóciło się z życiem w trasie, bo tam człowiek nie ja za często, drinka wypije, posiedzi ze znajomymi. Ale jakoś próbowałem biegać. Bardzo długo te próby trwały. Jakieś dwa, trzy lata, to był taki parajogging – dodał.

Bieganie i alkohol? U mnie to się nie gryzie

Na pytanie, czy da się połączyć sport i alkohol Marcin Szczurkiewicz odpowiedział, że wcale nie pretenduje do roli sportowca, do wizerunku którego faktycznie słabo pasują wyskokowe napoje. Bardziej widzi siebie jako motywatora, który skutecznie inspiruje innych do walki o samych siebie. W tej roli alkohol nie przeszkadza, a może nawet pomaga.

Kabareciarz pod nazwą „Biegam i Piję” prowadzi profile na Facebooku, Instagramie i na TikToku. Najwięcej obserwatorów zgromadził na tym ostatnim, ponad 200 tysięcy!

– Nie uzurpuję sobie najmniejszego nawet prawa do bycia czymkolwiek w okolicy sportowca. Jestem totalnie zwykłym, szarym człowiekiem, który żyje tak jak większość z nas, czyli lubię zjeść dobrze, lubię spotkać się ze znajomymi, wypić drinka, ale też uwielbiam biegać. Na takim poziomie na jakim ja to robię, uważam, że to się totalnie nie kłóci, a wręcz jestem takim wytrychem, bo dostaję mnóstwo odzewu od ludzi, którzy mówią „skoro Ty możesz, to może ja też się ruszę?” – mówił w naszym studiu współzałożyciel „Kabaretu Skeczów Męczących”. – Najlepiej biega mi się bez kaca. To nie jest tak, że jestem osobą, która co drugi dzień pije alkohol. Tak naprawdę piję dość rzadko, ale nie powiem, że nie lubię, bo dobry trunek od czasu do czasu w zdrowej ilości to jest coś – dodał.

New York City Marathon? To jest kosmos!

Przed trzema laty Marcin Szczurkiewicz otrzymał szansę startu w Maratonie Nowojorskim, z której zdecydował się skorzystać. Mimo, że był wtedy w całkiem niezłej formie, postanowił nabrać pewności przed startem w tej wyjątkowej imprezie. Na ostatniej prostej przed maratonem dał sobie niezły wycisk.

– Na dwa tygodnie przed maratonem w Nowym Jorku wpadłem na pomysł, że trzeba by przebiec coś więcej, żebym się tam nie zdziwił na miejscu. I powiedziałem sobie, że przebiegnę 30 km. Na 27 km padłem. Zakwasiłem organizm totalnie, bo nie pomyślałem o tym, że trzeba coś zjeść na trasie. Mój kolega Janek wjeżdżał samochodem do lasu i odwoził mnie do domu. Trzy dni później znowu przebiegłem 30 km, ale już suplementując się w trakcie biegu. Potem dołożyłem jeszcze dodatkowe prawie 30 km i wtedy uznałem, że jestem gotowy pobiec maraton – relacjonował Szczurkiewicz, który treningowe eksperymenty na trasie w Nowym Jorku przypłacił  kontuzją kolana.

Mimo, że sportowo bieg w USA kosztował naszego gościa wiele wysiłku, to chętnie wraca myślami do tego wydarzenia.

– Maraton w Nowym Jorku to moje najcudowniejsze przeżycie biegowe. Od samego startu, milion ludzi w sumie na trasie, sceny z muzyką na żywo co kilka kilometrów. To jest kosmos, co kilka kilometrów przeżywasz inną muzykę, czarnoskórą muzyką na Bronxie, z Polakami na Greenpoincie, krzyczącymi, zapraszającymi na banię, pięknym Manhattanem – wyliczał Szczurkiewicz.

Zachęcamy do wysłuchania w całości dwudziestego dziewiątego odcinka „Biegowych Podcastów”. Dowiecie się z niego m.in. co czarna foka ma wspólnego z tym, że prawie spóźnił się na koncert, za co kocha prowadzącego audycję i co łączy go z Donaldem Tuskiem.

„Biegowe Podcasty” możecie słuchać m.in. w serwisach SpotifyDeezerApple PodcastsGoogle Podcasts.

red