Jak w naszym teście wypadł adidas Solar Boost?
Model adidas Solar Boost dotarł do mnie szóstego lipca. Dwa dni później miałem w planach ultra debiut i chociaż kilka dni odpoczynku, więc na swoje pierwsze wyjście musiały czekać w kartonie niemal cały tydzień. Chciałem w nich pobiegać jak najszybciej, ale rozsądek nakazywał swoje odczekać, więc dzień w dzień na nie spoglądałem z troską i niedoczekaniem. Wiedziałem już, że są bardzo wygodne i rewelacyjnie się prezentują, ale przecież w butach do biegania nie chodzi o to, żeby były ładne, ale żeby trening w nich był przyjemnością.
W końcu, po kilku dniach spoglądania na siebie, dogadaliśmy się i umówiliśmy się na pierwsze spotkanie, oczywiście w lesie. Ale nim do tego przejdziemy sprawdźmy, co na temat butów ma do powiedzenia producent.
Na stronie adidasa możecie przeczytać o pięciu punktach, które są dla tego buta kluczowe, tj.:
- Typ biegu. Buty do biegu neutralnego na długie dystanse.
- Zwrot energii. Boost to nasza najbardziej sprężysta i zwrotna amortyzacja: im więcej energii z siebie dajesz, tym więcej do Ciebie wraca.
- Precyzyjne wsparcie. Tailored Fibre Placement gwarantuje wzmocnienie w śródstopiu.
- Naturalny ruch. Formowana osłona pięty Fitcounter w naturalny sposób dopasowuje się do stopy, nie krępując ruchów i nie blokując ścięgna Achillesa.
- Stabilizacja całej stopy. Solar Propulsion Rail prowadzi stopę i dodaje jej przyspieszenia; Torsion System pomiędzy piętą, a przednią częścią stopy gwarantuje stabilny bieg.
Czy Wam też to mówi tak dużo, jak mnie? W skrócie chodzi o to, że wśród najpopularniejszych biegowych marek trwa wyścig zbrojeń, aby zaprezentować nam jak najwygodniejszy, jak najbardziej komfortowy i jak najbardziej wytrzymały but, który pozwoli nam solidnie trenować i bić kolejne rekordy, więc adidas stworzył właśnie takie obuwie, które ma nam to wszystko dać.
Na pierwszy rzut oka
Nigdy nie miałem w ręce tak drogich butów. I tak, jak się mogłem spodziewać – to widać. Wszystko jest dopieszczone. Absolutnie każdy element tego buta jest przemyślany. Każdy, nawet najmniejszy szczegół, jest w taki sposób zrobiony, że nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Aż żal go zakładać na trening w obawie przed zniszczeniem. Ale najlepsze jest to, że po pierwszym, drugim, piątym, czy dziesiątym treningu Solar Boost wygląda tak samo. Na podeszwie ma może trochę piachu, jest trochę zakurzony, ale to jest wciąż but, w którym nie nie wystaje żadna nitka, nie widać żadnego przetarcia, a podeszwa wciąż jest w stanie idealnym. Fenomenalne. Dopiero udało mi się je „zjechać” podczas wspinania się na najwyższy szczyt Rodos. Po tej przygodzie widać po nich „pierwsze” ślady użytkowania, ale fizyczne uchybienia nie mają wpływu na ich zachowanie podczas biegu. Wciąż można na nich polegać.
Kolejna sprawa – kolorystyka. Każdy z męskich modeli jest świetny. Do mnie akurat trafił czarny z białą pianką boost i pomarańczowo-niebieskimi elementami. To super rozwiązanie. Do tej pory nie miałem żadnych butów biegowych w moich „ulubionych” kolorach – czarnym lub szarym. Teraz to się zmieniło i nie ukrywam, że dla mnie to duża radość. Wygląda to świetnie. A każdy, kto przywiązuje wagę do kolorystyki, czy designu swojego biegowego ekwipunku będzie miał zdecydowanie ułatwione zadanie, aby się dopasować.
Nie powiem Wam, jak i czy w ogóle można porównać ten model do wcześniejszych butów adidasa, bo ich kompletnie nie znam, ale sam zwróciłem uwagę na kilka elementów. Waga – ponad 300 gramów to moim zdaniem dużo, nawet za dużo. Ale mimo iż ostatnio biegałem w lżejszych butach, to, o dziwo, bardzo mocno tego nie odczułem. Są po prostu bardzo wygodne i nie sprawiają wrażenia masywnych (jest wręcz odwrotnie). Mimo wszystko warto zwrócić na to uwagę.
Nowością dla mnie jest miękki i wyższy zapiętek – genialne rozwiązanie dla tych, którzy mają problemy z wszelkiego typu obtarciami. W zasadzie cały but jest zbudowany właśnie w taki sposób, żeby było miło i przyjemnie. Środkowa część buta jest nieco sztywniejsza, uszyta z materiału, który przyjemnie przylega do stopy. Przód jest zrobiony natomiast z techfitu (wykorzystanego we wcześniejszych modelach Boostów – jednak trochę się przygotowałem do tej recenzji), który wydaje się w pierwszej chwili niezbyt trwały, ale już miałem okazję się przekonać, że to tylko złudzenie. Podeszwa boost jest jednym z najlepszych rozwiązań, na które do tej pory natknąłem się w butach, można ją nazwać synonimem amortyzacji. Może wydawać się, że pianki jest za dużo, ale to tylko złudzenie. Jest jej dokładnie tyle, ile być powinno. Nowością jest system Solar Propulsion Rail, o którego właściwościach było już nieco wyżej. Ale ciężko mi ocenić jego realne oddziaływanie na komfort i płynność biegu. Bieżnik Continental sprawdza się wszędzie…, tylko nie w terenie crossowym. Na leśnych, ubitych ścieżkach będzie rewelacyjny, tak samo, jak i na asfalcie, do którego został stworzony.
Na trasie
Za nami ponad trzysta kilometrów, drogi asfaltowe, leśne ścieżki i jedne zawody. Biegi szybsze i wolniejsze, interwały, luźne rozbiegania i zabawy biegowe. I jedyna rzecz, która mi przeszkadza w Solar Boostach, to za dużo luźnej przestrzeni w przedniej części buta. Jestem jednak przyzwyczajony, i też bardzo lubię, gdy ta część stopy jest dokładnie otulona. Nie lubię, gdy w bucie mam za dużo miejsca – nie jest mi ono specjalnie potrzebne. Nie mam problemu z puchnięciem stóp, nawet na dłuższych dystansach. W tym obuwiu tego miejsca jest więcej, ale też nie na tyle dużo, abym czuł dyskomfort. Po prostu mogłoby być go trochę mniej.
Poza tym same plusy. Nie widziałem lepiej wykonanych butów. Serio. Absolutna staranność o detale. Podtrzymuję również zdanie o ich designie. Jest po prostu rewelacyjny! A co do aspektów biegowych… to… jest… również bardzo dobrze. Prawdopodobnie to najlepszy model typowo treningowy, w którym kiedykolwiek biegałem. Ma wszystkiego tyle, ile trzeba. Żałuję, że jest to jednak typowo asfaltowy model, bo w tym roku dłuższe wybieganie równa się u mnie las. Mimo wszystko, jeśli było bardziej płasko, to sobie radziły. Na większych górach brakowało przyczepności. Ale żeby było śmieszniej, to właśnie ich bojowy test miał miejsce na Gdańskich Biegach Leśnych, na trasie, która w zasadzie składa się tylko z podbiegów i zbiegów. I mimo to Boosty spisały się na tyle dobrze, że udało się dowieźć trzecie miejsce do mety.
Podsumowanie
Myślę, że dla wielu biegaczy może być to idealny model treningowo-startowy. Dla mnie typowa treningówka, ale za to jaka! Na asfalt trochę za dużo masy i za mało dynamiki (chociaż bieganie w nich kilometrówek koło 3’30” nie sprawia większego problemu), do lasu za mało przyczepności. Pytanie jak trwały jest to but. Na pierwszy oka wygląda na nie do zdarcia, a jak będzie w rzeczywistości? Jeśli zrobię w nich ponad dwa tysiące kilometrów (a nie ukrywam, że na to bardzo liczę), to powiem, że warto w te buty zainwestować.