Niepełnosprawny Grzegorz dotarł do mety 43 km biegu górskiego w Szczawnicy
Wolontariusze Fundacji W Góry Serca i niepełnosprawny Grzegorz dokonali niezwykłego wyczynu! W upale pokonali ponad 43 km wymagającej trasy Wielkiej Prehyby prowadzącej przez Pieniński Park Narodowy. Był to pierwszy górski bieg w Polsce, który ukończyła osoba z niepełnosprawnością ruchową.
Zespół wespół!
Bieg w Szczawnicy odbył się w sobotę, 19 czerwca w Szczawnicy. Grzegorz poruszał się po wymagającej górskiej trasie dzięki wózkowi „Joëlette” napędzanemu siłą mięśni zespołu wolontariuszy Fundacji w Góry Serca, na czele którego stał Marcin Świerc, mistrz Polski w biegach górskich.
Do jego obsługi potrzebne są co najmniej dwie osoby, ale z racji na ogromne wyzwanie w akcji wzięło udział kilkunastu doświadczonych górskich biegaczy.
– Wierzyłem, że razem jesteśmy w stanie przesunąć kolejną barierę i pokonać bieg górski z osobą niepełnosprawną ruchowo. To wszystko dzięki drużynowej pracy całego zespołu i determinacji oraz sile samego Grześka. Do tej pory trasę Wielkiej Prehyby, indywidualnie pokonywałem w rekordowym czasie 3:15 h. W sobotę zajęło to nam aż 9 godzin, dlatego podziwiam całą drużynę, bo w tak trudnych warunkach atmosferycznych, był to ogromny wysiłek – relacjonuje Marcin Świerc, mistrz Polski w biegach górskich.
Pierwsza część trasy prowadziła przez Halę Przechyba, Radziejową, do Bacówki na Obidzy, gdzie znajdował się drugi punkt żywieniowy. Później zawodnicy udali się w stronę schroniska pod Durbaszką, by po 43,5 km zamknąć pętlę z powrotem w Szczawnicy nad rzeką Dunajec.
– Pomimo tak wymagających warunków wszyscy wolontariusze pojawili się z chęcią pomocy Grześkowi, chęcią kruszenia barier. Takie akcje dają nam energię do działania i dobitnie pokazują, jak wielka radość płynie z pomagania innym – podkreśla Adam Hofman, współzałożyciel fundacji W Góry Serca.
„Zapamiętam to do końca życia”
Podopiecznym Fundacji W Góry Serca, który ukończył ten wymagający bieg był Grzegorz. Na co dzień porusza się na wózku, to konsekwencja wypadku, któremu uległ kilkanaście lat temu.
– Przyznam, że początkowo miałem obawy, jak to będzie wyglądać, czy damy radę, czy w ogóle jest możliwe, aby tym wózkiem przejechać po tak trudnym terenie. Sam szlak momentami był naprawdę wymagający i dostarczył mi sporo adrenaliny, ale czułem, że pomagają mi doświadczeni biegacze, którzy poradzą sobie w każdych warunkach. To wspaniała przygoda, którą zapamiętam do końca życia. Gdyby nie drużyna fundacji W Góry Serca, nie miałbym możliwości zobaczenia gór z tej perspektywy i gdyby nie ta drużyna, nie bawiłbym się na trasie tak świetnie – mówi Grzegorz, podopieczny fundacji, który ukończył bieg w Szczawnicy.
To przede wszystkim niesłabnące na całej trasie poczucie humoru Grześka dodawało sił i energii drużynie fundacji.
– Po raz kolejny udowodniliśmy, że niektóre bariery istnieją tylko w naszych głowach, a wspólne działanie i pomoc innym ma w sobie niezwykłą magię tworzenia. Pomimo upału, który doskwierał nam szczególnie na graniach, drużynie towarzyszył przede wszystkim dobry humor. To niesamowite, ile pozytywnej energii niosła ze sobą ta grupa ludzi, od startu do samej mety – podsumowuje Gniewomir Knapski, prezes Fundacji W Góry Serca.
Planują kolejne biegi, potrzebują wsparcia
Dzięki działaniom fundacji W Góry Serca osoby o ograniczonej sprawności ruchowej zyskują szanse zdobywania górskich szczytów i podziwiania wspaniałych krajobrazów.
Do organizacji kolejnych wypraw Fundacja cały czas potrzebuje jednak wsparcia, którego można udzielić poprzez przekazywanie dobrowolnych datków za pomocą formularza dostępnego na tej stronie.
mat pras.
fot. Magdalena Sedlak