Poznajcie biegacza, który w 5 lat zdobył 5 Koron Polskich Półmaratonów
Jerzy Lewandowski to zapalony biegacz, o którym bez wahania można powiedzieć, że jest ambasadorem Korony Polskich Półmaratonów. Jako jeden z nielicznych w Polsce ma na koncie 5 Koron, które otrzymał w kolejnych pięciu latach od Polskiego Stowarzyszenia Biegów za ukończenie 5 półmaratonów zaliczanych do tego cyklu. Postanowiliśmy porozmawiać z nim o tym, jak zaczęła się jego niezwykła biegowa przygoda z KPP. Poprosiliśmy go również o wskazówki i rady dla tych biegaczy, którzy chcieliby pójść w jego ślady.
Rozmawiamy w Białymstoku, gdzie podczas 6. PKO Białystok Półmaratonu zdobyłeś po raz piąty z rzędu Koronę Polskich Półmaratonów. Jak zaczęła się Twoja pasja biegania?
Swoją biegową przygodę rozpocząłem we wrześniu 2013 roku, gdy w mojej rodzinnej Pile poszedłem kibicować mojemu koledze startującemu w Półmaratonie PHILIPS Piła. Wtedy dotarło do mnie, jakim fenomenem są masowe biegi uliczne. Jestem żołnierzem i raz do roku żołnierze zawodowi muszą na egzaminie WF-u zaliczyć bieg na dystansie 3 kilometrów. Dla mnie bieg ciągły przez trzy kilometry to było wtedy spore wyzwanie, do którego musiałem się specjalnie przygotowywać, a tutaj uczestnicy pilskiej połówki biegli aż 21 kilometrów! Przyszło mi do głowy, że to przecież 7 WF-ów (przez siedem lat) i to jednego dnia! Pomyślałem wtedy, że przecież jako żołnierz powinienem być w stanie przebiec taki dystans i zacząłem się przygotowywać do pokonania Półmaratonu w Pile w 2014 roku.
I jak wyglądały te przygotowania do pierwszego półmaratonu w życiu? Od czego zacząłeś?
Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem to było oczywiście kupno butów. Nie przykładałem wtedy szczególnej wagi ani do marki, ani do ceny obuwia. Po prostu wszedłem do sklepu i po chwili wyszedłem z butami poleconymi przez sprzedawcę. Drugą rzeczą, którą zakupiłem był odtwarzacz MP-3, który zresztą towarzyszy mi do dziś. Piosenką, która pomagała mi zachowywać odpowiednie tempo podczas treningów był utwór „My Słowianie” Cleo i Donatana. Dla mnie, biegacza o blisko dwumetrowym wzroście, ta piosenka idealnie nadawała rytm.
Jak dowiedziałeś się o projekcie Korony Polskich Półmaratonów?
Gdy zacząłem szukać informacji o tym, jak przygotować się do pierwszego w życiu półmaratonu natknąłem się na artykuł o KPP. Zainteresował mnie i zacząłem zgłębiać temat. Wcześniej zapisałem się na półmaratony w Pile oraz w Grodzisku, bo tam mam rodzinę. Chciałem też pobiec półmaraton w stolicy, bo tam z kolei mieszkają moi przyjaciele, więc zapisałem się też na Półmaraton Warszawski. Jak zacząłem przeglądać informacje dotyczące KPP, to okazało się, że z pięciu biegów koniecznych do ukończenia, ja już jest zapisany na trzy! Do tego zestawu dołożyłem więc jeszcze biegi w Sobótce oraz Wałbrzychu. W taki oto sposób zanim jeszcze przebiegłem swój pierwszy półmaraton, już miałem zaplanowaną całą Koronę (śmiech). Pilski półmaraton miał być pierwszym jaki przebiegnę, a okazało się, że był ostatnim w mojej pierwszej Koronie. Po tym biegu od razu złożyłem wniosek do organizatorów i okazało się, że jestem pierwszy na liście!
Po zdobyciu swojej pierwszej Korony od razu założyłeś, że w kolejnym roku będzie następna?
Już wtedy wiedziałem, że zrobię pięć pod rząd! Jednego jednak żałuję bardzo. Tego, że nie zaraziłem się pasją do biegania wcześniej, miałbym wtedy okazję do zdobycia wszystkich Koron, od pierwszej edycji w 2013 roku. Niestety, swój projekt zacząłem od drugiej. Rozpoczynając w danym roku starania o Koronę miałem zawsze dwa cele. Pierwszy, to oczywiście ukończyć komplet biegów wymaganych do jej otrzymania, drugi…złożyć wniosek o jej wydanie jako pierwszy. Chciałem podtrzymać passę po tym, jak otworzyłem listę wnioskodawców w 2014 roku. Miałbym na koncie 5 pierwszych miejsc na liście w kolejnych latach, gdyby nie…sprzęgło w samochodzie, które nawaliło na autostradzie podczas wyjazdu na jeden z ubiegłorocznych półmaratonów. Długo nie mogłem się z tym pogodzić, że wtedy nie dotarłem na bieg. Cóż, złośliwość rzeczy martwych, ale plan był bardzo misterny.
Są jakieś biegi w KPP, które przez te pięć lat wybierałeś częściej niż inne? Gdzie lubisz wracać?
Tak, są takie. W każdej z pięciu Koron które zdobyłem zawsze biegłem w Półmaratonie Warszawskim. Pochodzę z mojej małej Piły więc stolica kojarzy mi się z wielkim światem, z serialami, z rzeczami, które na co dzień widzimy tylko w telewizji. Uwielbiam filmy i seriale, a start w Warszawie pozwala mi zobaczyć na własne oczy miejsca, gdzie były kręcone różne sceny i porównuję je z tym, co widziałem na ekranie. Wow! To było tu kręcone! To tutaj się działo. Tak, lubię Warszawę.
Na co zwracasz uwagę wybierając półmaratony, które chcesz pobiec? Co decyduje o tym, że pobiegniesz ten, a nie inny bieg?
Lubię kameralne półmaratony. Bieg w Warszawie oczywiście jest wyjątkiem. Poza tym liczy się atmosfera i opinie innych uczestników o imprezie. Dwa półmaratony, które moim zdaniem królują w zestawieniu Korony to imprezy w Białymstoku oraz Grodzisku. Bardzo chętnie wracam też na półmaraton do Sobótki, który pokonałem czterokrotnie. Obecnie jesteśmy w środku sezonu, moje koleżanki namówiły mnie na bieg w Krakowie, dlatego w stolicy Małopolski pobiegnę również 4 raz.
Pięć Koron z rzędu, każda z nich to konieczność zaliczenia pięciu biegów w różnych miejscach Polski. To musi być kosztowne? Jesteś w stanie oszacować, ile kosztuje Korona?
Tak naprawdę to kwestia wyborów. Każdy start wiąże się z czterema podstawowymi składowymi: transport, nocleg, wyżywienie i pakiet startowy. Mój sposób jest taki, że na Facebooku polubiłem ponad dziesięć profili biegów wchodzących w skład Korony Polskich Półmaratonów i śledzę pojawiające się informacje. Zwłaszcza te o starcie zapisów. Pakiet startowy zawsze kupuję tuż po otwarciu zapisów w pierwszej, najtańszej cenie. Na Półmaraton Warszawski odbywający się w marcu, pakiet startowy kupuję np. we wrześniu, w pierwszym progu cenowym. Dlaczego mam później kupować za 120 – 150zł, skoro mogę go mieć za 80 zł? W rozmowach z biegaczami często słyszę, że pakiety są strasznie drogie. Ale gdy zapytam: a kiedy kupowałeś pakiet, to słyszę, że tydzień przed biegiem… No to nie dziwne! I teraz rozłóżmy te 80 złotych na medal, koszulkę, napój, jakiś batonik i inne rzeczy w pakiecie startowym. Izotonik i wodę po biegu na mecie, jakiś posiłek regeneracyjny w postaci makaronu z sosem czy jakieś ciasto w strefie mety. Do tego dochodzi też bezpłatna komunikacja miejska (za okazaniem numeru startowego w dniu biegu), która w Warszawie do najtańszych nie należy, bo tylko za dwa przejazdy na start i powrót z biegu trzeba zapłacić blisko 10 zł. I akurat pamiętam dobrze, że na mecie biegu w 2015 roku uczestnicy dostali nerkówkę znanej firmy. No to czy 80 zł za pakiet startowy z tym wszystkim to drogo? Oczywiście, że nie! Ale już 120 – 150 złotych to całkiem wysoka cena. Tańszy pakiet startowy na połówkę w Warszawie można zdobyć również biorąc udział w programie charytatywnym „Biegam Dobrze”. Zdarzało się, że moi znajomi i przyjaciele wpłacali na moje konto w tym programie dokładając się do mojego pakietu i jednocześnie pomagając potrzebującym. Jeszcze innym sposobem na obniżenie kosztów pakietu startowego jest zostanie… pacemakerem, czyli zającem. Niektórzy organizatorzy biegów takim osobom przydzielają pakiet „z urzędu”. Jednak tylko kilka razy wykorzystałem taką ścieżkę zdobycia pakiet startowego, bo trzeba sobie powiedzieć, że bycie zającem to ciężki kawałek chleba i duża odpowiedzialność. W 2015 roku po raz pierwszy poprowadziłem biegaczy w Białymstoku. Moim zadaniem było pomóc uczestnikom dotrzeć do mety w czasie 2:10 i udało się idealnie. Ale żeby zostać pacemakerem trzeba mieć bardzo dobre biegowe „CV”.
Jakie jeszcze poleciłbyś triki, aby obniżyć koszty wyjazdów na biegi?
Warto szukać hoteli współpracujących z organizatorami biegu, u których na hasło „półmaraton” obowiązuje przedłużona doba hotelowa bez żadnych dodatkowych opłat. To pozwala po biegu spokojnie wrócić do hotelu, wykąpać się, przebrać i spakować. Jak bardzo jest to istotna kwestia wie każdy biegacz, choć raz postawiony przed dylematem: zapłacić za kolejną dobę choć potrzebuje jedynie godziny lub dwóch, czy powrót, czasem kilkugodzinny, bez prysznica, spocony i śmierdzący. Sporo zaoszczędzić można również na kosztach dojazdu. Gdy ktoś wie, że na pewno pojedzie na jakiś bieg może kupić bilet na pociąg nawet 30 dni przed odjazdem i wtedy można liczyć na niższą cenę.
Na co jeszcze zwracasz uwagę planując swoje starty?
Szczególnie patrzę na logistykę i noclegi właśnie. W dużej części moich wyjazdów na biegi wchodzące w skład Korony Polskich Półmaratonów odpada temat kosztów związanych z noclegami. Tak jak wspomniałem mam rodzinę w Grodzisku Wielkopolskim więc jadąc na Grodziski Półmaraton „Słowaka” zatrzymuję się u nich. Podobnie jest z warszawskim biegiem, gdzie nocuję u przyjaciół. Piła to moje rodzinne miasto więc chociaż obecnie mieszkam w Łodzi, to sprawa noclegu też jest rozwiązana. Często też wybieram takie biegi, na które nie muszę planować noclegu, bo wystarczy jednodniowy wyjazd. Warunek jest jeden, w dniu biegu musi być otwarte biuro zawodów i możliwość odebrania pakietu. Takich biegów niestety nie ma dużo, to są przeważnie biegi w mniejszych miejscowościach. Tam nie dość, że półmaraton nie startuje z samego rana o 8:00-9:00 tylko np. o 11:00, to biuro zawodów jest otwarte od 6:00 rano. Przy biegu „jednodniowym” nie płacimy za nocleg, ale jadąc musimy pamiętać o korkach, zatorach i zdarzeniach losowych. Jest to tańsze – ale i ryzykowniejsze.
To zapytam konkretnie, czy potrafisz oszacować, ile kosztowało Cię zdobycie tych pięciu Koron?
Starałem się dokładnie policzyć wszystkie koszty związane ze startami w biegach wchodzących w skład KPP i wyszło mi, że w ciągu ostatnich pięciu lat wydałem na ten cel co najmniej 9,5 tysiąca złotych. Kwota ta obejmuje koszty transportu, pakietów startowych, noclegów i wyżywienia. Wliczam w to również koszty 5 wniosków o Koronę, bo przecież medal nie jest wydawany za darmo. Warto jednak pamiętać, że np. w 2016 roku pokonałem 10 półmaratonów z listy KPP, mimo że do wydania odznaki potrzebowałem tylko 5 startów. Łącznie koszty dotyczą 34 biegów w latach 2014-2018. Do zdobycia 5 Koron wystarczyłoby ukończenie 25 półmaratonów, zatem te 9 dodatkowych wyjazdów nieco zawyża koszty całego projektu.
No dobrze, to ile w sumie zapłaciłeś za same pakiety startowe? Policzmy tylko te pierwsze 5 w każdym roku, które w efekcie dawały Koronę.
W 2014 roku łącznie wydałem 360 złotych, rok później 340 złotych, a w 2016 roku wyszło 350 złotych. W ubiegłym roku za pakiety zapłaciłem 410 złotych, a w tym roku 435 złotych. Po zsumowaniu wychodzi 1895 złotych, średnio po około 380 złotych na rok. Liczby wskazują na wyższe ceny pakietów w ostatnich dwóch latach, ale obraz może nieco zaciemniać to, że angażowałem się w akcje charytatywne takie jak np. Biegam Dobrze czy zbiórki przy okazji Białystok Półmaratonu. Czasami w ramach tej ścieżki pakiet startowy wychodził nieco drożej, ale cieszę się, że mogłem w ten sposób pomóc potrzebującym.
Zdobyłeś pięć Koron Polskich Półmaratonów z rzędu. W tym roku zrobiłeś to jako pierwszy w Polsce. To już koniec tego projektu?
Tego nie wiem. Na razie cieszę się z tego, że udało mi się pięciokrotnie zdobyć Koronę. Może gdy trochę ochłonę to powiem, że teraz czas na kolejne pięć? Chciałbym się też trochę otworzyć na inne półmaratony w Polsce, bo przez pięć lat w zasadzie nie biegałem w innych imprezach niż te wchodzące w skład Korony.
A może teraz czas na Złotą Koronę Polskich Półmaratonów, czyli ukończenie wszystkich dziesięciu biegów?
Wiesz co, jak teraz pomyślę, to ja już zrobiłem Złotą Koronę zanim to się stało modne! W 2016 roku ukończyłem dziesięć półmaratonów, w pięciu jako pacemarker, ale wtedy niestety jeszcze nie było takiej odznaki. Muszę zapytać, czy przyznają ją wstecz (śmiech).
Dziękuję za rozmowę.
Grzegorz Dulnik