Arkadiusz Gardzielewski: Będziemy walczyć o coś, czego żadna reprezentacja jeszcze nie wywalczyła

Arkadiusz Gardzielewski to jeden z czołowych polskich maratończyków legitymujący się rekordem życiowym 2:11:34, który uzyskał w 2012 roku w Wiedniu.  Swoją karierę zaczynał od startów na bieżni, potem rywalizował w biegach przełajowych, a od wielu lat specjalizuje się w długodystansowych biegach ulicznych. Ma na koncie wiele tytułów m.in. Mistrza Polski w maratonie (2013) oraz półmaratonie (2012 i 2017). Zawodnik WKS Śląska Wrocław znalazł się w kadrze Polski na Mistrzostwa Europy w Lekkiej Atletyce, które odbędą się w Berlinie. Wystartuje w zaplanowanym na 12 sierpnia biegu maratońskim. Postanowiliśmy porozmawiać z Arkadiuszem Gardzielewskim o przygotowaniach do tych zawodów oraz o tym,  jak łączy maratońskie treningi z rolą świeżo upieczonego ojca. 

Na początku wielkie gratulacje z okazji narodzin syna! Jak ma na imię?  Jak się czuje biegacz, który zostaje tatą? Ojcostwo dodaje skrzydeł?

Dziękuję! Syn ma na imię Tymoteusz. Dla mnie był to wyjątkowy dzień, na który czekałem już od jakiegoś czasu. Oprócz wzruszenia oraz euforii pojawiły się również inne emocje jak odpowiedzialność. Łączenie ojcostwa i bycia sportowcem to na pewno nie jest łatwa sprawa. Na pewno wiele rzeczy będzie musiało się teraz zmienić abym mógł pogodzić obie ,,profesje”.

Pierwszy cel życiowy na ten rok zrealizowany. Teraz czas na kolejny, tym razem sportowy. Jak przygotowania do mistrzostw Europy w Berlinie?

Jestem zadowolony z ostatnich kilku tygodni przygotowań. Wydaje się, że trening idzie w dobrą stronę. Na początku było kiepsko… Ciężko było mi się zebrać po wiosennym starcie w Orlen Warsaw Marathon. Dodatkowo długo odczuwałem jeszcze osłabienie spowodowane zatruciem w trakcie marcowego wysokogórskiego zgrupowania w USA.

Ostatni czas to ciągłe zgrupowania, w Szklarskiej Porębie, Jakuszycach. Nie masz czasu nacieszyć się synem?

Właśnie z powodu oczekiwania na narodziny syna ominąłem pierwsze zgrupowanie. Nacieszyłem się jego widokiem przez trzy tygodnie i ruszyłem na kilkutygodniowe zgrupowanie. Wyrzeczenia to niestety część mojej pracy… Dawno to zaakceptowałem i jakoś sobie z tym radzę.

Bodaj trzy dni po narodzinach syna pobiegłeś w Nocny Wrocław Półmaratonie i chyba sam przyznasz, nie możesz uznać tego biegu za szczególnie udany. To efekt świętowania narodzin czy przygotowań do maratonu w Berlinie?

Ten start był dla mnie wyjątkowo trudny ze względu na ogromne zmęczenie, którego byłem świadomy. Nie było ono wynikiem świętowania, lecz licznych obowiązków, niewyspania oraz innych czynników. Wyniku nawet nie ma co oceniać, zdarza mi się biegać dużo szybciej na treningu.

Wszyscy wiedzą, że ciężko pracujecie na zgrupowaniach, ale jednak po starcie Twoim i Błażeja Brzezińskiego we Wrocławiu słychać było głosy krytyki. Że czas słaby, że powinno być lepiej, nawet jak ten okres przygotowań…

Dawno przestałem się przejmować głosami krytyki… Robię swoje i nie patrzę na innych. Takie wyniki na pewno mają prawo niepokoić kibiców.  Mimo wszystko już nie raz pokazaliśmy z Błażejem, że potrafimy znaleźć wyjście z takiej sytuacji. Wrocław biegaliśmy na dwa miesiące przed startem docelowym, w przygotowaniach maratońskich jest to ogromna ilość czasu. Przez tak długi okres czasu można wszystko jeszcze zmienić.

Na ME w Berlinie wystartuje 6 Polaków. Oprócz Ciebie pobiegnie jeszcze Yared Shegumo, Henryk Szost, Artur Kozłowski, Błażej Brzeziński i Mariusz Giżyński. Będzie więc szansa powalczyć w klasyfikacji drużynowej. Czy przygotowujecie się właśnie pod wynik w drużynówce, czy jednak każdy będzie biegł dla siebie? Jakie są priorytety?

Każdy z nas jest doświadczonym maratończykiem i ma za zadanie pobiec najlepiej jak potrafi. Nie będzie analizowania szans ani spekulacji medalowych. Polska wystawiała już kilka razy reprezentacje na tej imprezie i mimo dużych szans nigdy nic z tego nie wyszło. Naszym najgroźniejszym rywalem będą warunki, które złamały już niejednego faworyta wielkiej imprezy. Największą siłą naszej reprezentacji jest zgrany skład, który po raz pierwszy liczy sześciu zawodników. Taka sytuacja nigdy wcześniej nie miała miejsca.

Arkadiusz Gardzielewski, Henryk Szost, Mariusz Giżyński

Szóstka zawodników, każdy jest innym biegaczem. Czy na zgrupowaniach każdy z Was ma własny plan przygotowań? Wymieniacie się doświadczeniami, poradami treningowymi?

Każdy z nas prowadzony jest przez innego trenera w związku z czym ma własny program treningowy. Jeśli treningi są podobne to staramy się je realizować wspólnie. Często dyskutujemy na temat treningu, ale raczej nie wprowadzamy zmian. Każdy jest świadomy tego co najlepiej na niego działa i na jakie obciążenia go stać. Wbrew pozorom rozbieżności są bardzo duże…

W swojej karierze zdobywałeś już tytuł Wojskowego Mistrza Świata w maratonie. Start w ME to jednak trochę inna kategoria, da się porównać presję czy emocje związane z tymi startami?

Na ME emocje z całą pewnością będą zdecydowanie większe. Będziemy walczyć o coś, czego żadna reprezentacja jeszcze nie wywalczyła. Poza tym mamy świadomość, że w takim składzie już na pewno nie pojedziemy na kolejne ME…

Arkadiusz Gardzielewski

Znasz trasę w Berlinie na której rozgrywany będzie bieg maratoński? To będzie ta sama, szybka trasa, którą znamy z BMW Berlin Marathon?

Nie, trasa na ME będzie rozgrywana na pętli. Dla kibiców będzie to na pewno zdecydowanie lepsze rozwiązanie, bo będą mogli zobaczyć nas kilka razy stojąc w jednym miejscu. Organizator nie opublikował profilu, ale myślę, że możemy się spodziewać szybkiej i płaskiej trasy. Nie oznacza to jednak spektakularnych wyników na mecie. Podejrzewam, że ze względu na warunki pogodowe bieg będzie taktyczny.

Bieg maratoński zostanie rozegrany w ostatnim dniu mistrzostw Europy. To dobre rozwiązanie? Trochę będziecie czekać na swój start.

Do Berlina przyjedziemy dopiero w piątek, to sprawdzone rozwiązanie. W ten sposób ominiemy całe zamieszanie i będziemy w stanie skupić się na sobie do samego końca. Przebywanie w atmosferze mistrzostw od początku mogłoby nas wypalić. Wielokrotnie działo się tak z zawodnikami, którzy na takiej imprezie musieli długo czekać na swój start. Wbrew pozorom nie będzie zbyt wiele wolnego czasu. Ostatnie dni zawsze mijają bardzo szybko. Jeśli będę miał wolne chwile to będę starał się na pewno relaksować. Sięgnę wtedy po jakiś film lub zagram w jakąś grę strategiczną, aby skupić się na czymś innym. 

Na ME w Berlinie można zrealizować kilka celów. Zdobyć medal indywidualnie, drużynowo, ustanowić nową życiówkę czy po prostu zaliczyć bardzo dobry bieg i nawiązać walkę z najlepszymi. Ty na co się nastawiasz? Co będzie Cię satysfakcjonowało?

Rekord życiowy od razu skreśliłbym z tej listy…Nasze życiówki są już trochę ,,wyśrubowane” i aby je pobić warunki musiałyby być optymalne. Odnosi się to przede wszystkim do temperatury. Wszystko powyżej 15 stopni mocno wpływa na wynik na mecie. Ja skupiam się na zaliczeniu dobrego biegu. Nie mam zamiaru dokładać sobie samemu zbędnej presji.

Czy już wiesz, jak będzie wyglądała końcówka sezonu? Jakiś start wojskowy?

W listopadzie rozgrywane będą Wojskowe Mistrzostwa Świata w maratonie w Libanie oraz w biegach przełajowych w Angoli. Myślę, że wystartuję w jednej z tych imprez. Oprócz tego na pewno będzie można zobaczyć mnie na kilku biegach ulicznych w Polsce.

Dziękuję za rozmowę.

Marcin Dulnik