Łobodziński najlepszy nie tylko na schodach. Polacy na podium Spartan Race w Kotelnicy Białczańskiej
Piotr Łobodziński we wtorek w świetnym stylu wygrał bieg po schodach na ostatnie piętro wieżowca Empire State Building w Nowym Jorku, a w sobotę na stoku Kotelnicy Białczańskiej nie miał sobie równych na pierwszym tegorocznym biegu Spartan Race w Polsce. Jak informuje organizator, z dystansem Sprint, czyli trasą o długości 6,3 km z 20 przeszkodami zmierzyło się około 1600 uczestników. Wśród nich znalazło się blisko 200 dzieci, dla których przygotowano z łatwiejsze wersje przeszkód oraz odzielne trasy.
Fala elita, czyli zawodników walczących o miejsce na podium oraz nagrody finansowe wystartowała o godzinie 9:00. Kwadrans później ruszył czas dla elity kobiet. Trasa Sprinta liczyła nieco ponad 6 km, znalazło się na niej około 20 przeszkód.
Rywalizacji mężczyzn od początku ton nadawał Piotr Łobodziński, który jeszcze we wtorek był w Nowym Jorku, gdzie wygrał prestiżowy bieg Empire State Building Run Up. 86 pięter, czyli 1 576 schodów słynnego nowojorskiego drapacza chmur pokonał w czasie 10 minut i 5 sekund i ustanowił drugi najlepszy wynik w 42-letniej historii tej imprezy.
– W Nowym Jorku byłem krótko, raptem dwie noce, więc nie zdążyłem się tam zaklimatyzować. Wróciłem do Polski w czwartek o 10:00 rano, w piątek pojechałem do Białki Tatrzańskiej i w następny dzień byłem gotowy do startu. Prawie nigdy nie mam problemu z jetlagiem, jeśli przemęczę się do wieczora, rano wstaję całkowicie przestawiony i nie odczuwam negatywnych skutków zmian stref czasowych. Zmęczenie wtorkowym wieczornym biegiem po schodach też nie miało większego wpływu na moją postawę w sobotę – tłumaczy Piotr Łobodziński.
– Już wcześniej wiele osób mówiło mi, że ja się nadaję na Spartany. Na tych biegach nie ma wymagających przeszkód, jest łatwo, biegowo. Tak też było w sobotę w Białce Tatrzańskiej. Na trasie nie było przeszkód, które przysparzały jakichś większych trudności. Wszystkie konstrukcje na chwyt były bardzo proste w porównaniu do do tych, które znam z tras Adrenaline Rush, Barbariana Runaway czy nawet Runmageddonu, gdzie na przykład taki „Wariat” jest dużo trudniejszy niż większość przeszkód Spartana. Tutaj wymienić tylko można Monkey Bar, ringi i kilka ścianek – mówi Piotr Łobodziński. – O sukcesie na takim dystansie jak Sprint decyduje przede wszystkim bieganie, a zwycięstwo mogą zabrać przeszkody loteryjne takie jak równoważnia, czy rzut włócznią. W sobotę akutat równoważnię udało mi się przejść, dzidą trafiłem do celu, ale niestety wypadła z tarczy. W rezultacie musiałem robić karne burpessy – relacjonuje.
– Przed biegiem wiedziałem, że nikt z rywali nie jest na moim poziomie biegowym, a rzut włócznią był na jakieś 50 metrów przed metą, dlatego byłem świadomy, że muszę wypracować sobie nad przeciwikami taką przewagę, aby móc pozwolić sobie na niepowodzenie w rzucaniu. Potrzebowałem przynajmniej 2 minut zapasu, żeby w przypadku wykonywania 30 „pajacyków” kolejny zawodnik nie zabrał mi zwycięstwa – wyjaśnia zawodnik OCRA Poland. – Plan prawie zrealizowałem, bo kolejnego biegacza wyprzedziłem o jakieś 1,5 minuty. Jak ja wykonywałem 25 „padnij-powstań” to on wykonywał rzut dzidą. Gdyby trafił, to pewnie on wygrałby bieg. Słowak jednak spudłował i musiał wykonać karne zadanie. Kosztowało go to drugie miejsce, bo zaraz zjawił się kolejny zawodnik, który trafił włócznią do celu i wpadł na metę przed nim – opisuje finał zmagań.
– Na Spartany faktycznie się nadaję, ale właśnie na taki dystans jak Sprint, gdzie wysiłek trwa pół godziny. Może jeszcze godzinę dałbym radę. Jednak imprezy rangi mistrzostwskiej jak Mistrzostwa Świata czy Europy rozgrywane są na trasach 20 kilometrowych, to już inna bajka. Do takich biegów się nie przygotowuję, więc mógłbym mieć problemy np. ze skurczami. Trudy odczuwałem nawet po sobotnim Sprincie. Nie trenuję tego na co dzień i jestem szczupły, dlatego te wszystkie sinaki i urazy odniesione na trasie odczuwam mocniej, niż bardziej umięśnieni i zbici rywale. Na takie krótkie biegi Spartan chyba mógłbym się przebranżowić, imprezy mistrzowskie są dłuższe, ale…chyba wybieram się do Włoch na Mistrzostwa Europy – zakończył Piotr Łobodziński.
Kolejne miejsca na podium należały do Słowaków – Petera Mlynara oraz Petera Ziski. Także wśród kobiet nie zabrakło sukcesów biało-czerwonych. Drugie miejsce zajęła Katarzyna Baranowska, która musiała oddać wyższość Eszter Hortobágyiovej. Na najniższym stopniu podium uplasowała się Martina Fabiánová.
– Wiem jedno, chce być zawodniczka kompletną. Nie tylko szybko biegającą, ale tez wymiatającą na przeszkodach. Irytuje mnie czasem myśl, ze kobiety w OCR-ach chodzą praktycznie pomiędzy przeszkodami, a nie biegają – uważa Katarzyna Baranowska. – Pamiętam te pytania, po co biegniesz pierwsza, jak potem i tak gdzieś stajesz na przeszkodach. Z biegu na bieg zdobywałam coraz większe doświadczenie, byłam wielokrotnie nieklasyfikowana, nie ukończyłam wielu biegów. Wielokrotnie płakałam, zdzierałam ręce, ale się podnosiłam. Spotkałam na swojej drodze wielu niesamowitych ludzi, którzy byli nie tylko inspiracja, ale pomagają w malowaniu tego obrazka. Teraz wielu widzi tylko wierzchołek góry na która musiałam się wdrapać. To jeszcze nie szczyt, arena międzynarodowa czeka – zakończyła Baranowska.
Po Kotelnicy Spartan zmierza do Krynicy, czyli swojej kolebki w Polsce. W dniach 24-25 sierpnia odbędzie się Ultra Trifecta Weekend, czyli trzy biegi w przeciągu zaledwie dwóch dni: od ekstremalnego Ultra (50+ km) przez Super (13+ km) oraz ponownie dystans Sprint.
Spartan to jeden z najstarszych i najbardziej rozwiniętych biegów przeszkodowych na świecie, w którym rocznie bierze udział ponad milion uczestników. Polskie edycje rozgrywane są od pięciu lat.
red na podstawie mat. pras
fot. Spartan Race