Grzegorz Kuczyński: Przyszłość branży wygląda w coraz ciemniejszych barwach

O toczących się rozmowach z rządem na temat poluzowania obostrzeń dla imprez biegowych oraz o potrzebie wprowadzenia Tarczy Antykryzysowej dla organizatorów rozmawiamy z Grzegorzem Kuczyńskim, prezesem Fundacji Białystok Biega oraz członkiem zarządu Związku Organizatorów Sportu Masowego.

Zacznijmy od sakramentalnego pytania. Kiedy rząd odwiesi zakaz organizacji biegów? 

Szczerze? Myślę, że przez 2 do 3 miesięcy nic się nie zmieni. Minister Jarosław Gowin już zapowiedział, że obostrzenia w branżach takich jak hotelowa, gastronomiczna i turystyczna będą luzowane na samym końcu. Myślę, że sport masowy i eventy będą w tej samej kategorii, a nawet jak nie, to przecież trudno wyobrazić sobie organizację dużego wydarzenia przy zamkniętych hotelach. I tutaj muszę dodać istotną kwestię – reprezentując Związek Organizatorów Sportu Masowego wraz z Markiem Troniną i Michałem Drelichem byliśmy w ubiegłym tygodniu na spotkaniu z ministrem Piotrem Glińskim. Rozmawialiśmy o tym, żeby rząd nie zapomniał o branży sportu masowego przy luzowaniu obostrzeń, tak jak się to stało wiosną.

Jaki jest główny cel Waszych rozmów z rządem?

Nie jestem oderwany od rzeczywistości, zdaję sobie sprawę, że w tym momencie, przy obecnym lockdownie nikt nie pozwoli na imprezy sportu amatorskiego. Chodzi nam więc o to, żeby “załapać” się na odblokowanie w tym pierwszym rzucie, razem z turystyką, hotelami itp. Minister Gliński zapowiedział wsparcie w tym obszarze. Czas pokaże czy na obietnicach się skończy. My, jako związek, na pewno nie odpuścimy i będziemy o sobie przypominali. Innego wyjścia zresztą nie ma. Jesteśmy zdeterminowani.

Czy nie jest tak, że wiosna już jest stracona? Ciężko będzie zorganizować imprezy w kilkanaście tygodni. 

Oczywiście nie da się zorganizować imprezy w krótkim czasie. Sytuacja w jakiej się znajdujemy, jako branża, jest bardzo trudna. Wielu organizatorów zadaje sobie pytanie, czy cokolwiek robić? Czy się przygotowywać? Cóż, nikt nie zna teraz odpowiedzi jak będzie to wyglądało za 3 czy 4 miesiące. Patrząc na to co się dzieje i analizując wszelkie sygnały raczej bym się nie nastawiał, że cokolwiek uda się zrobić do połowy marca. Myślę, że nawet do końca marca będzie ciężko. Chyba, że formie indywidualnego udziału na przygotowanych trasach – w biegach trailowy można to sobie wyobrazić. Co do biegów ulicznych, myślę, że być może maj, czerwiec przy zachowaniu wytycznych związanych z obostrzeniami sanitarnymi. Na start w kilkutysięcznej grupie biegaczy, na który wszyscy czekają, raczej bym nie liczył w tym roku.

Jakie więc proponujecie rozwiązanie?

Będziemy rozmawiali z ministerstwem, aby limity uczestników były na pewno większe niż 250 osób i aby podejście było jednolite w całej Polsce. Zależy nam na tym, aby grupy, czy to 250, czy 500, czy 1000 osobowe można było multiplikować na przykład co 15-30 min. Jesteśmy przekonani, że takie rozwiązanie jest bezpieczne i możliwe do zorganizowania. W Białymstoku już to skutecznie testowaliśmy we wrześniu i wyszło wszystko bardzo dobrze, a przede wszystkim bezpiecznie.

Polska Federacja Fitness podała, że według ich informacji siłownie i kluby fitness zostaną otwarte najwcześniej na przełomie marca i kwietnia. Do tego czasu splajtować może wielu organizatorów. 

Ilu organizatorów splajtuje? Takich danych nie posiadam, pewnie będziemy mogli wrócić do tej rozmowy na koniec czerwca. Musimy też pamiętać, że branża sportu masowego jest zdecydowanie inna niż fitness. W Polsce wiele imprez biegowych, rowerowych jest organizowana przez Ośrodki Sportu i Rekreacji, które nie zbankrutują ponieważ są jednostkami budżetowymi lub spółkami miejskimi. Gorzej z organizacjami pozarządowymi, (takimi jak Fundacja Białystok Biega) i prywatnymi spółkami. Każdy kolejny miesiąc lockdownu powoduje, że przyszłość wygląda w coraz ciemniejszych barwach. Wiem, że już kilku znajomych organizatorów rozgląda się za innym zajęciem, a to sytuacja bardzo zła.

Jak to wpłynie na polski rynek imprez sportowych?

Przez ostatnie 10 lat rynek imprez sportowych bardzo się rozwijał, goniliśmy zachód, a w wielu aspektach nasze imprezy od tych zachodnich wcale nie odbiegały. Jeżeli teraz rząd dopuści do tego, że branża się “zwinie” odbudowanie tego będzie bardzo długotrwałe. Nie ma szkoły, która uczy jak zrobić super event sportowy, uczymy się tego latami. Jak zabraknie ludzi, którzy robili to przez kilka czy kilkanaście lat… cały czas wierzę, że do tego jednak nie dojdzie. W imprezach masowych bierze udział ponad 1,5 mln osób rocznie, to naprawdę nie jest garstka amatorów-pasjonatów.

Skurczyć może się również liczba dostawców usług i produktów dla imprez sportowych. 

Pamiętajmy też, że branża eventów sportowych to nie tylko sami organizatorzy, to kilka tysięcy osób, które pracują w firmach współpracujących, a to producenci medali, drukarnie, producenci odzieży sportowej, firmy zajmujące się pomiarem czasu, infrastruktura sportowa. Mamy duży wpływ na turystykę, hotelarstwo, gastronomię. Uczestnik wydarzenia widzi tylko sam event, ale mało kto zastanawia się ile firm i osób za tym stoi i pracuje nad imprezą przez kilkanaście miesięcy.

Na spotkaniu w ministerstwie rozmawialiście o Tarczy Antykryzysowej dla organizatorów. Nie jesteście objęci wsparciem w ramach tych 45 branż, do których teraz ma trafić rządowe wsparcie? 

W tej chwili nie jesteśmy objęci jakąkolwiek pomocą w ramach tarczy. Wiosną mogliśmy skorzystać ze wsparcia, które było dostępne dla wszystkich przedsiębiorców, ale to było obliczone na 3 miesiące przecież. Działać nie możemy, wsparcia nie mamy w tej chwili. Dlatego poruszaliśmy ten aspekt w czasie spotkania z Piotrem Glińskim. Minister zobowiązał się do skierowania do premiera Jarosława Gowina postulatu, aby nasza branża była objęta wsparciem w przygotowywanej tarczy. Jak będzie, zobaczymy.

Z tego co mówisz, prowadzicie rozmowy nie tylko w imieniu imprez biegowych. Patrzycie na to szerzej.

Oczywiście, że tak. Związek Organizatorów Imprez Masowych zrzesza nie tylko organizatorów imprez biegowych. W naszych szeregach mamy organizatorów wydarzeń triathlonowych, rowerowych, rolkarskich, a także producentów medali, odzieży sportowej, itp. Przecież wszyscy jedziemy na tym samym wózku.  Reprezentujemy naprawdę szeroki wachlarz działań.  Zresztą walczymy teraz w imieniu wszystkich sportowców-amatorów, abyśmy mogli, tak szybko jak to możliwe, spotkać się na starcie i aby nasi uczestnicy mogli swoje pasje rozwijać.

Walczycie również w imieniu organizatorów publicznych?

Nie ma znaczenia, czy ktoś organizuje swoją imprezę z ramienia jednostki samorządowej, firmy prywatnej, czy organizacji pozarządowej. Przecież to co wypracujemy, co wywalczymy, będzie dla wszystkich i wszyscy na tym skorzystają. Po prostu stajemy po stronie biegacza, rowerzysty, triathlonisty, a zależy nam, żeby rząd o nas nie zapomniał. Poza tym, nikt za nas tego zrobi. Można siedzieć z założonymi rękoma i czekać… tylko co to da? Na pewno nie przyspieszy niczego, a prawdopodobnie opóźni przywracanie normalności w naszej branży, a na to już nie może sobie pozwolić.

Dziękuję za rozmowę.

Marcin Dulnik

fot. Krzysztof Karpiński