Rekordowy Warszawski Półmaraton Pokoju. Impreza na piątkę
Organizatorzy 16. Półmaratonu Warszawskiego, który odbył się w geście solidarności z Ukrainą wyjątkowo pod nazwą Warszawskiego Półmaratonu Pokoju, zapowiadali atak na ustanowione przed ośmioma laty rekordy trasy. Słowa dotrzymali, bo zwycięzcy rywalizacji mężczyzn i kobiet wpadli na metę ze znakomitymi wynikami, które od wczoraj otwierają tabele imprezy. Po dwóch latach w stolicy znów poczuliśmy atmosferę wielkiego biegowego święta.
Po dwóch latach przerwy półmaraton ponownie odbył się na wiosnę i stęsknieni biegacze tłumnie pobiegli przez samo serce Warszawy. Po raz pierwszy w 16-letniej historii jednej z najważniejszych imprez biegowych w tej części Europy doszło do zmiany jej nazwy. Tegoroczny bieg, w geście solidarności z Ukrainą, wyjątkowo odbył się pod nazwą Warszawski Półmaraton Pokoju. Połączeni pasją biegacze ponieśli ulicami stolicy przekaz, że jedną z nadrzędnych wartości w życiu każdego z nas jest pokój i prawo do życia w nim.
– Czuć w powietrzu coś wyjątkowego, że ci wszyscy ludzie nie są tu przypadkiem. Wszyscy spotkaliśmy się po to, żeby pokazać światu, iż biegniemy dla pewnej niezwykle ważnej idei – powiedział Marek Tronina, dyrektor imprezy i prezes Fundacji Maraton Warszawski.
Niedziela przyniosła w Warszawie całkiem niezłą pogodę do biegania. Temperatura rano oscylowała w granicach 10 stopni Celsjusza, świeciło słońce, ale z pewnością nie doskwierało ono zawodnikom.Kto wie, czy w Warszawie nie pękłaby wczoraj bariera 60 minut w półmaratonie, gdyby nie mocny, czołowy wiatr, który odbierał siły zawodnikom, zwłaszcza na ostatnich kilometrach przed metą.
Faworyt nie zawiódł
Do 15 kilometra na czele znajdowała się czteroosobowa grupa zawodników, w skład której oprócz faworyzowanego Tanzańczyka Emanuela Giniki Gisamody wchodzili również Ugandyjczyk Abel Chebet, a także Kenijczycy Josphat Kipchirchir i Edwin Kiptoo. Wtedy jednak atak przypuścił Tanzańczyk, któremu kroku był w stanie dotrzymać tylko zawodnik z Ugandy. Na pięciu następnych kilometrach obaj biegacze wypracowali nad resztą stawki ponad minutę przewagi.
Ton rywalizacji nadawał Gisamoda, który na 20 km znajdował się 4 sekundy przed Chebetem. Do mety powiększył tę przewagę jeszcze o 6 sekund i finiszował z czasem 1:00:30. Z rekordu trasy urwał 18 sekund. Do złamania granicy godziny pozostaje wciąż pół minuty. Jednak jeśli organizatorzy zachowają obecną trasę w kolejnych latach, to pytanie, które się nasuwa nie brzmi „czy?”, tylko „kiedy?”.
Drugi na mecie Chebet uzyskał czas 1:00:40, lepszy od dotychczasowego rekordu trasy o 8 sekund. Podium uzupełnił Josphat Kipchirchir z wynikiem 1:01:46.
– Nie ukrywam, że jest duża satysfakcja, bo biegi organizuje się również dla rekordów. Udało nam się wywindować imprezę na nowy pułap. Już tylko trzydziestu sekund brakuje do tego, by biegać w Warszawie poniżej godziny, a to już naprawdę niezwykle wysoki poziom – ocenił Marek Tronina.
Pierwszym Polakiem w stawce był Mariusz Giżyński (1:08:17), który zajął 10. miejsce. 40-letni biegacz z rekordem życiowym w maratonie 2:11:20 lata zawodowej kariery ma już za sobą, ale cały czas pozostaje w dobrej dyspozycji.
– Dzisiaj nie jestem już biegaczem na pełen etat, jak przez wiele ostatnich lat, ale nadal starty w zawodach z ich atmosferą i samo trenowanie są dla mnie czymś wyjątkowym. Planowałem zaatakować rekord Polski M40, który wynosi 1:06:54. Bez powodzenia, ale wiem, że jest w moim zasięgu – napisał po biegu Mariusz Giżyński w mediach społecznościowych. – Wolałbym jednak dzisiaj przegrać z gronem młodych zawodników, a przy okazji pościgać się z nimi, a nie jak dzisiaj od 6-tego kilometra biegać solo. Nie będę narzekać na ten stan rzeczy, tylko biorę się do pracy, żeby to zmienić – podkreślił.
Kobiety też w gazie
Wyścig kobiet miał podobny scenariusz jak rywalizacja mężczyzn. Losy zwycięstwa rozstrzygnęły się również między 15 a 20 kilometrem. Reszcie zawodniczek uciekły wtedy dwie Etiopki – Tiruye Mesfin i Amebaw Likina. Ta pierwsza zachowała więcej sił i finiszowała z czasem 1:08:55 lepszym od rekordu imprezy o 11 sekund. Likina zakończyła swój bieg 6 sekund później z wynikiem 1:09:01, czyli pobiegła 5 sekund szybciej niż dotychczasowa rekordzistka imprezy z 2014 roku. Trzecie miejsce zajęła Kenijka Veronicah Njeri (1:09:49).
Najlepszą Polką była Aleksandra Brzezińska, która uzyskała nowy rekord życiowy 1:12:11. 31-latka została sklasyfikowana na piątej pozycji.
Biegowi głównemu towarzyszył New Balance Bieg Na Piątkę, który wygrał Krzysztof Wasiewicz (14:45) przed Krzysztofem Tshirchem (14:46) i Kamilem Szymaniakiem (14:50). Wśród kobiet tryumfowała Ukrainka Bohdana Semenova (16:23), a kolejne miejsce zajęły Monika Kaczmarek (16:48) i Maria Cześnik (17:18).
Biegowe święto w Warszawie
W Warszawskim Półmaratonie Pokoju wzięło udział łącznie 9356 zawodników. Do mety biegu głównego dotarło 7347 uczestników, a z dystansem 5km poradziło sobie 2009 osób. Przy trasie zgromadziło się sporo kibiców, pełne ludzi było również Miasteczko Biegacza przy Multimedialnych Fontannach. Powoli czuć, że na biegowe imprezy wraca atmosfera, którą pamiętamy z 2019 roku, czyli z czasów sprzed pandemii COVID-19.
red