9. Ultramaraton Karkonoski zimowy nie tylko z nazwy
Prawdziwe zimowe warunki, 48 górskich kilometrów, z którymi 25 lutego zmierzyło się blisko 400 biegaczy. Tak w dużym skrócie wyglądał Zimowy Ultramaraton Karkonoski im. Tomka Kowalskiego. Pierwszy na metę w Karpaczu dotarł Michał Rajca. Wśród kobiet rywalizację wygrała Aleksandra Narkowicz.
Podczas tegorocznego Zimowego Ultramaratonu Karkonoskiego dopisała prawdziwa zima. Od samego rana prószył śnieg, który na trasie czasem tworzył zaspy. Momentami wiał też wiatr, który ostatecznie okazał się słabszy niż zapowiadany w prognozach. Tu zaskoczenia nie będzie, że Królowa Karkonoszy – Śnieżka, leżąca w połowie dystansu, była sprawdzianem dla zawodników. Mocny wiatr na podbiegu, jego podmuchy i słaba widoczność na zbiegu sprawiły, że był to jeden z trudniejszych odcinków ultramaratonu. W biegu wzięły udział 393 osoby.
Rajca po raz piąty
Biegacze są zgodni, że panujące warunki w latach ubiegłych bywały bardziej niekorzystne niż te w minioną sobotę. Mogą o tym świadczyć niesamowite wyniki czołówki stawki. Najszybszy był Michał Rajca z Hoka Garmin Team, z czasem 4 godzin, 16 minut i 12 sekund, który o ponad 15 minut poprawił swój zeszłoroczny wynik (na identycznej trasie). To było jego piąte zwycięstwo na Zimowym Ultramaratonie Karkonoskim.
– Podłoże po którym biegliśmy, było dosyć twarde. Czasami gdzieś były nawiane zaspy, ale myślę, że było tego zdecydowanie mniej niż np. rok temu, więc warunki były dla mnie bardziej biegowe. Dało się naprawdę szybko biec – mówił Michał Rajca.
Drugi finiszował Tomasz Skupień (4 godziny, 27 minut i 3 sekundy), a trzecią pozycję wywalczył Kamil Leśniak z Hoka Garmin Team (4 godziny 37 minut, 23 sekundy). Panowie od początku biegu rywalizowali między sobą i zmieniali się na pozycji lidera.
– To wynikało z takiej gry fair play. Jedna osoba trochę toruje, druga trochę odpocznie z tyłu. Ale to nie zmienia tego, że za chwilę u każdego wychodzi zmęczenie i po prostu najlepszy wygrywa – komentował Tomasz Skupień. – Było bardzo mocne tempo. Atak robiliśmy w trójkę i to było dla mnie fajne. Liczyłem na to, że to nie będzie bierny bieg, i że chcemy powalczyć o jak najlepszy wynik. 3 miejsce w open, jestem z tego zadowolony – dodał Kamil Leśniak.
Tuż poza podium uplasowali się: Piotr Wołąkiewicz, Miłosz Szkołuda, Roman Ficek, Aleksander Badowski, Maurycy Oleksiewicz i Tomek Curyło.
Wygrała w debiucie
Panie również reprezentowały świetne przygotowanie i sportowy poziom. Jako pierwsza na mecie w Karpaczu zameldowała się Aleksandra Narkowicz po 5 godzinach, 38 minutach i 24 sekundach, która jednocześnie zaliczyła swój debiut na Zimowym Ultramaratonie Karkonoskim.
– To był mój pierwszy start tutaj, pierwszy bieg zimowy w Polsce. Nie spodziewałam się, że zajmę takie miejsce. Trasa mi się podobała. Najtrudniejszy moment to chyba wejście na Śnieżkę i zbieg, gdzie było trochę lodu i silny wiatr, który mnie zarzucił na bok i nie było widać, gdzie się biegnie. Potem już było lepiej i lepiej – podsumowała Aleksandra Narkowicz.
Rywalizacja o 2 i 3 miejsce odbywała się do ostatnich metrów. Katarzyna Konkel finiszowała po 5 godzinach 59 minutach i 24 sekundach, wyprzedzając Alicję Białobłocką (6 godzin, 1 minuta i 6 sekund) zaledwie o 42 sekundy. Pierwszą szóstkę zamknęły kolejno: Agata Toporowicz, Joanna Oberlan-Maroń i Monika Krużołek.
– Cieszymy się z tych świetnych wyników czołówki. Ale tutaj wszystkim, którzy ukończyli bieg należą się ogromne gratulacje. Każdy z zawodników ZUK-a zostawił na tej trasie kawał serca i sportowego ducha, to trzeba podkreślić. Dziękujemy wolontariuszom, całej setce osób, za to, że tworzą z nami tę wyjątkową imprezę – powiedziała na zakończenie Agnieszka Korpal, organizatorka Zimowego Ultramaratonu Karkonoskiego.
Pamiętają o Tomku
Bieg jest memoriałem alpinisty i ultramaratończyka, Tomka Kowalskiego, który zginął podczas zimowej wyprawy na jeden z ośmiotysięczników – Broad Peak. W tym roku minie 10 lat od tamtego wypadku. Zimowy Ultramaraton Karkonoski jest trudny i wymagający tak, jak cele, które stawiał sobie Tomek i które napędzały jego życie.
– Zaczęliśmy tu przyjeżdżać nie ze względu na ultramaraton, ale dla uczczenia Tomka Kowalskiego, bo był człowiekiem gór i wspinaczem i biegaczem. Startował też w adventure racingu. A teraz ZUK jest jedną z TOPowych zimowych imprez – wspomina Piotr Paszyński, który ośmiokrotnie brał już udział w biegu.
Od początku ZUK uchodzi za jeden z najtrudniejszych tego typu biegów w Polsce. Był pierwszym polskim i być może europejskim zimowym ultramaratonem. Zapisy na kolejną edycją ruszą w listopadzie.
Źródło: Zimowy Ultramaraton Karkonoski