HME w Stambule: brązowe krążki Ennaoui i Kiełbasińskiej
W trzecim dniu rozgrywanych w Stambule halowych mistrzostw Europy dorobek reprezentacji Polski powiększył się o dwa brązowe medale – zdobyły je w biegu na 400 metrów Anna Kiełbasińska oraz na dystansie 1500 metrów Sofia Ennaoui. O krążek tego samego koloru otarł się Dominik Kopeć, który był czwarty w finale sprintu na 60 metrów.
Odważna Ennaoui
Jako pierwsza z suckesu cieszyła się w sobotę Ennaoui. Polka długo biegła na drugiej pozycji za Rumunką Claudią Mihaela Boboceą. Później obie zawodniczki straciły pozycje na rzecz Laury Muir. Ostatecznie nasza reprezentantka finiszowała trzecia.
– Przede wszystkim bardzo się cieszę, że nie bałam się pobiec z przodu i nie musiałam nadrabiać. Na hali nie ma żadnych oporów wiatru więc mogłam spokojnie biec i kontrolować co się dzieje. Byłam na pozycji, która pozwalała mi wszystko dokładnie obserwować – analizowała swój start Sofia Ennaoui.
Fot. Marek Biczyk / PZLA
Podopieczna trenera Wojciecha Szymaniaka brązowy medal okrasiła najlepszym wynikiem w karierze uzyskanym w hali – 4:04.06.
–Rekord życiowy na imprezie taka jak ta pokazuje, że wszystko zostało dobrze wykonane. Zbliżyłam się też bardzo do rekordu Polski. Zmierzamy zatem z trenerem w dobrą stronę – cieszyła się brązowa medalistka.
Agresywna i bojowa Kiełbasińska
Kilkanaście minut po finale rywalizacji na dystansie 1500 metrów w blokach startowych pojawiły się specjalistki od biegania 400 metrów. Na trzecim torze wystartowała Anna Kiełbasińska. Polka pobiegła mocno za dwiema Holenderkami – późniejszą mistrzynią (Femke Bol) i wicemistrzynią (Lieke Klaver) Europy. Brązowy medal zdobyła z czasem 51.25, najlepszym w tym sezonie.
Fot. Marek Biczyk / PZLA
–Ten medal, jak i każdy sukces, jest nagrodą za poświęcenie jakie wkładamy w sport. Dziś bardzo chciało mi się wyjść na bieżnię. Byłam bardziej agresywna i bojowa. Nie stresowałam się, a koncentrowałam się na zadaniu. Wiedziałam, że z tego toru muszę bardzo szybko otworzyć, żeby złapać się za Holenderkami. Inaczej nie miałabym szans na medal – przyznała sprinterka SKLA Sopot.
Dla Kiełbasińskiej brąz wywalczony w Stambule jest pierwszym indywidualnym medalem wywalczonym w rywalizacji halowej.
– Wiedziałam, że nie będzie tutaj miejsca do nadrobienia na końcówce. Jest trochę żal, że nie udało się pobiec poniżej 51 sekund. Ale co ja dziś mogę zrobić? I tak jestem z siebie dumna. Kolejny ptaszek w moim sportowym CV został odhaczony. Ta moja kariera się tak wypełnia i myślę, że warto było być tak upartym w dążeniu do celu i ufać, że ma się to coś w sobie – powiedziała Anna Kiełbasińska.
Przed brązową medalistką biegu indywidualnego jeszcze start w niedzielnej sztafecie 4 x 400 metrów.
– Teraz można się chwilę pocieszyć, ale trzeba się zregenerować do sztafety. Przed nami jest jeszcze jedno zadanie. Wiadomo, że sen jest najlepszą regeneracją – podkreśliła.
Zdenerwowany Kopeć
Czwartym sprinterem Europy został Dominik Kopeć. W finale Polak otarł się o podium. Brązowy medal przegrał ze Szwedem Larssonem o jedną tysięczną sekundy. Wynik 6.53 jest drugim w historii polskiej lekkoatletyki.
– Chyba udowodniłem, że mam to coś w nogach i mogę biegać szybko. Biegałem w tym sezonie halowym regularnie i kończę go z rekordem życiowym w biegu na 60 metrów. To czwarte miejsce mnie zdenerwowało, bo liczyłem po cichu na medal. Byłem w stanie wywalczyć ten brąz. Cała stawka w finale pobiegła bardzo mocno. Szkoda, że nie ma tego krążka – smucił się lekkoatleta Agrosu Zamość.
Fot. Paweł Skraba
Dobra postawa w sezonie halowym jest optymistycznym prognostykiem przed startami letnimi.
– Wydaje mi się, że będę biegał na 100 metrów regularnie poniżej 10.20, a w tej szczytowej formie uda mi się złamać granicę 10.10. To mój cel na sezon letni – zapewnił Kopeć.
Niespodziewanym mistrzem Europy został Włoch Ceccarelli(6.48), który pokonał swego rodaka – mistrza olimpijskiego z Tokio – Jacobsa (6.50).
– Włoch zaskoczył mnie już w półfinale. Pobiegł rewelacyjnie, 6.47 to czas kosmiczny – mówił po półfinale Kopeć.
Borkowski się nie załamuje
W biegu półfinałowym na 800 metrów Mateusz Borkowski do ostatnich metrów walczył o bezpośredni awans do finału. Ostatecznie zajął czwarte miejsce z czasem 1:47.55 i tym samym przegrał walkę o awans.
– Przykro mi bardzo, bo przegrałem o kilka setnych. Biegło mi się fajnie, bardzo chciałem wejść do finału. Przyjechałem tutaj powalczyć o medale i tego nie ukrywałem. Taki jest sport. Nie załamuję się. To jest hala, trzeba się przepychać i dobrze ustawiać, a czasu na reakcję jest mało. Dopiero zacząłem współpracę z trenerem Wołkowyckim, więc myślę, że nie jest źle – analizował start Borkowski.
Fot. Marek Biczyk / PZLA
W porannej sobotniej sesji do półfinałów awansowali Weronika Nagięć, Jakub Szymański i Damian Czykier (wszyscy bieg na 60 metrów przez płotki). Po zaliczeniu w pierwszych próbach 5.40, 5.55 oraz 5.65 do niedzielnego finału skoku o tyczce zakwalifikował się Piotr Lisek.
Cztery medale Polski
Po piątkowej odsłonie rywalizacji reprezentacja Polski ma dwa srebra i tyleż samo brązowych medali. Jest jednym z czterech krajów – obok Włoch, Niemiec i Wielkiej Brytanii – która dotychczas w Stambule wywalczyła cztery medale.
Generalnym sponsorem polskiej kadry jest PKN ORLEN.
Pełne wyniki: Stambuł
Źródło: PZLA
Fot. w nagłówku Marek Biczyk / PZLA