Drugie podejście do budżetowej startówki adidas SL [TEST]

Gdy pierwszy raz usłyszałem o modelu adidas SL, pomyślałem, że mogą to być całkiem fajne buty na szybkie treningi. Cena była przyzwoita, a opis zgadzał się z moimi wymaganiami. Niby wszystko było ok, a jednak po przymiarce nie poczułem tego czegoś. Buty były wygodne, lekkie, ale nie czułem, że mógłbym w nich szybko biegać. Odpuściłem.

Kilka tygodni temu dostałem do testów drugą wersję tego modelu, adidas Adizero SL2. Z tego, co widzę, but nie zmienił się bardzo mocno. Na pewno wygląda „groźniej” – szczególnie patrząc z góry, może przypominać „szybsze” modele z karbonowej linii Adizero. Nie ma tu żadnych udziwnień, jest w miarę prosto i zachowawczo, ale trzeba przyznać, że but jest po prostu ładny.

Dużym zaskoczeniem na plus jest waga – 245 g dla numeru 43 1/3 to dobry wynik, choć trzeba przyznać, że wydają się nawet lżejsze. To może oznaczać, że będzie można w nich szybko biegać. Po cichu na to liczyłem. Nie chcę rozwodzić się nad każdym elementem cholewki: czy jest wytrzymała, czy ma wzmocnienia itd., ponieważ większość początkujących biegaczy, wybierając pierwsze startówki, nie zwróci na to uwagi. Ma być ładnie, wygodnie, rozsądnie cenowo i szybciej niż w zwykłych treningówkach.

Jeśli mówimy o szybkim bieganiu, warto wspomnieć o podeszwie środkowej, bo ta zapowiada się dość ciekawie. Na całej długości znajduje się pianka Lightstrike Pro i dwie warstwy Lightstrike 2.0, a wyprofilowany kształt kołyski ma poprawić dynamikę i naturalne przetoczenie stopy. Takie połączenie sprawia, że amortyzacja może nie jest ogromna, ale jest miękko, a „na papierze” całość prezentuje się obiecująco. Jeśli dla kogoś to ważne, drop wynosi 10 mm.

To nie jest but do spokojnego biegania

Pech chciał, że pierwsze dwa treningi w SL2 zrobiłem na roztrenowaniu, czyli w okresie, w którym nie mam konkretnego planu, a nawet unikam biegania, aby porządnie się zregenerować. Jednak nie potrafię czekać z bieganiem w nowych butach i musiałem wyjść choć na kilka kilometrów. Kiedyś, w środku zimy, kupiłem nowe startówki i czekałem około 3 tygodnie, aż śnieg stopnieje, by móc je przetestować. Oczekiwanie na warunki było straszne, drugi raz tego nie powtórzę.

Muszę szczerze przyznać, że po tych dwóch przebieżkach w spokojnym tempie (ok. 5:00-5:30 min/km) byłem nieco rozczarowany. SL2 zachowywały się jak wiele innych modeli typowo treningowych – było bardzo poprawnie i trochę nudno. Oczywiście, wygodne są, nic nie gniecie, zapiętek fajnie trzyma, podeszwa zewnętrzna z nową gumą sprawdza się na wilgotnym asfalcie, ale… nie czuć tej zapowiadanej dynamiki.

W końcu przyszedł czas rozpoczęcia przygotowań do nowego sezonu. Ruszamy z „grubej rury” i po kilku dniach adaptacji melduję się na stadionie AWF-u Katowice. Stwierdziłem, że jak nie teraz, to kiedy?

Pierwszy mocny trening po dłuższej przerwie to zawsze wielka niewiadoma: czy dam radę, czy osiągnę zakładane prędkości, czy tętno nie będzie za wysokie, no i jak spiszą się nowe buty adidas Adizero SL2?

Na początku miałem do wykonania po pięć mocnych odcinków: kolejno 15-, 20- i 25-sekundowe z przerwami 45, 40 i 35 sekund. Wyszło mega fajnie, bo czasy między 3:05 a 3:20 min/km pokazują, że w nowych SL2 można biegać naprawdę szybko.

Co najważniejsze, dość łatwo i stosunkowo niewielkim nakładem sił można w nich osiągać wyższe prędkości. Oczywiście, nie jest to poziom butów z karbonem, ale jak na buty za 400-500 zł radzą sobie naprawdę świetnie. Oczywiście były to krótkie odcinki, więc pewnie wielu z Was powie, że w każdych butach da się tak biegać. Jak najbardziej! Jednak w SL2 jest to zdecydowanie łatwiejsze i przyjemniejsze niż np. w Supernova Rise, opisywanych przeze mnie jakiś czas temu.

Przy prędkościach lekko powyżej 3 min/km robi się problem na dłuższych odcinkach – czuć, że buty nie pomagają utrzymać tempa przez dłuższy czas. W najwyższych modelach startowych ta „pomoc” jest zdecydowanie bardziej odczuwalna.

Jednak nie ma co się oszukiwać – ten model nie został stworzony do biegania 10 km z tempem 3:30 min/km. Uważam, że czas 42-48 minut jest idealny pod SL2. Buty pokazują wtedy swoje najlepsze cechy, czyli stabilność i niewielkie zmęczenie nóg przy równoczesnym zachowaniu nawet niezłej dynamiki.

Model do treningowej roboty

Fajnie byłoby jakoś rozsądnie podsumować adidas Adizero SL2, jednak ciężko o jednoznaczną opinię. Przyjmuję, że oceniam ten model tylko pod kątem szybkich treningów i zawodów – myślę, że tak będzie sprawiedliwie.

Najważniejszy wniosek: jest lepiej, niż się spodziewałem. Jest wygodnie, w miarę dynamicznie i przyjemnie stabilnie. Biegacze zaczynający swoją przygodę z szybkimi treningami i interwałami powinni być zadowoleni. Można w nich pobiec 100 m z tempem 3:05 i 600 m z tempem 4:30 – dadzą radę. Moim zdaniem to super buty dla osób, które chcą kupić drugą parę, aby rotować nimi w zależności od treningów. Nie kosztują dużo (widziałem je nawet za mniej niż 400 zł), a znając jakość adidasa, powinny wytrzymać grube setki kilometrów.

Czy ten model ma jakieś minusy? Zależy, jak na to patrzeć. Dla początkujących biegaczy powinien być świetnym wyborem, natomiast dla tych już mocno zaawansowanych raczej nie będzie tym, czego szukają. Oczywiście, jak pokazały moje treningi, można w nich biegać naprawdę szybko, ale np. ja na dłuższą metę potrzebuję czegoś bardziej dynamicznego.

Tekst i zdjęcia: Marcin Niewiadomski