Jak w naszym teście wypadła uniwersalna treningówka NB FuelCell Rebel v4?
Jestem szczęściarzem. Na początku sierpnia zostałem poproszony o przetestowanie nowej kolorystycznej odsłony butów New Balance FuelCell Rebel v4. To model, który znam bardzo dobrze i muszę przyznać, że należy do moich ulubieńców.
Model New Balance FuelCell Rebel v4 ukazał się na rynku wczesną wiosną tego roku. Zbiera pozytywne recenzje użytkowników, którzy doceniają zarówno futurystyczny wygląd tej uniwersalnej treningówki, jaki i wysoki poziom amortyzacji. Pisałem o tym bucie na początku maja. Teraz dostajemy od producenta nową linię kolorystyczną, co jeszcze bardziej rozszerza już dostępne na rynku wersje.
Nowy kolor, stara dynamika
Napisałem, że jestem szczęściarzem nie bez kozery. Ten model to moim zdaniem jeden z czołowych aktualnie butów na rynku w kategorii but treningowy, którego śmiało możecie używać podczas zawodów. Wykorzystuję go głównie podczas mocnych treningów tempowych, interwałów oraz kiedy czeka mnie trening znany powszechnie jako rytmy.
Wiecie dobrze, że podczas tych jednostek nie ma czasu na ziewanie. Sprzęt, którego używamy musi być z najwyższej półki, a to wszystko po to, żeby móc skupić się na esencji treningu i wyciskaniu z niego każdej pojedynczej sekundy.
New Balance FuelCell Rebel v4 jest butem dedykowany dla biegaczek i biegaczy ze stopą neutralną lub supinującą. Najwięcej radości sprawi wam, jeśli będziecie biegać w tych butach po twardych nawierzchniach asfaltowych lub gruntowych, ale dodam, że tym razem odważyłem się wybrać w nich do lasu i było naprawdę okej! Podeszwa dobrze radzi sobie z nierównościami terenu, szyszkami czy drobnymi patykami. Osobiście, głównie ze względów estetycznych, nie chcę ich najzwyczajniej pobrudzić i nadal będę używał tej treningówki głównie na asfalcie.
Para, która przyszło mi obiegać podczas testów waży jednie 229 gram (rozmiar 45), a drop wynosi 6 mm. Kolorem dominującym mojej pary jest niebieski, wpadający w odcień błękitu. Zewnętrzna część podeszwy jest głównie biała „przeszyta’’ niebieskim, geometrycznym załamaniem, które płynnie łączy się z podeszwą zewnętrzną. Całość, w tym firmowe ,,N’’ dopełniona jest kilkoma elementami w kolorze czarnym od wyrazistym zielonym. Z praktycznej strony mogę dodać, że but łatwo się czyści, wystarczy gąbka lub wilgotna szmatka i w kilka chwil można usunąć z podeszwy zabrudzenia kurz czy odbarwienia powstałe podczas biegania po tartanie.
Oddychającą cholewkę FantomFit wykonano z materiałów tekstylnych. Składa się z dwóch powłok połączonego bezszwowo cienkiego materiału, gwarantując skuteczną ochronę przeciwko otarciom podczas treningów. Ultralekka, miękka i innowacyjna pianka FuelCell sprawia, że obuwie charakteryzuje się bardzo wysokim poziomem amortyzacji i to moim zdaniem jest jedna z dwóch dominujących cech tego modelu. Drugą jest jego dynamika. Wspomniana technologia FuelCell gwarantuje absorbcję wstrząsów na maksymalnym poziomie, bez straty dla szybkości biegacza. Mówiąc wprost: but nie siada na podłożu, tylko od razu po kontakcie z nim czujecie oddawanie energii. Dodatkowo w podeszwie zastosowano wytrzymałą i odporną na ścieranie gumę.
Jest robota do zrobienia
New Balance FuelCell Rebel v4 dotarły do mnie w momencie, kiedy moje przygotowania do startów letnio-jesiennych wchodziły w fazę pracy nad prędkościami startowymi, a więc trafiłem idealnie.
Pierwszy trening tylko potwierdził to, co wiem o tych butach już od kilku miesięcy. One kochają prędkość. W ciepły, sobotni poranek razem z Sebastianem, zwanym w lokalnym środowisku Sebele zrobiliśmy 6 x 1 km w tempach od 3:15 do 3:19/km na przerwach 2.15 i poprawiliśmy pięcioma odcinkami pięciuset metrowymi schodząc od 1:34 przy pierwszym powtórzeniu do 1:30 przy powtórzeniu ostatnim. Tutaj przerwy były dwuminutowe. Trening jednym słowem petarda. Pełna kontrola prędkości, rytmu i to ogarniające poczucie mocy, która jest w mięśniach i butach.
W odróżnieniu od pierwszych testów, gdzie treningi New Balance FuelCell Rebel v4 przeplatałem bieganiem w innych butach, teraz przez bite dwa tygodnie realizowałem w nich każdą jednostkę treningową.
Po sobotnim przepaleniu przyszedł czas na niedzielną klasykę, czyli tzw. long, który w moim przypadku był osiemnastokilometrowym biegiem w średnim tempie 5:20. Nawierzchnia, po której przyszło mi biegać to głównie twarde leśne ścieżki. Było miło i komfortowo. Trening z dnia poprzedniego, jakoś nie zostawił po sobie wielkich oznak zmęczenia, mięśniowo czułem się bardzo dobrze, a równie dobrze radziły sobie moje testowe NB. To spokojne, kilkunastokilometrowe truchtanie, jak zresztą i inne spokojne biegi, które realizowałem podczas testów, potwierdziło, że ten model jest bardzo komfortowy i pozwala mięśniom odpocząć.
Kolejnym treningiem, o którym warto wspomnieć była sesja na bieżni. Do zrobienia 10 x 200m/200m. Po czterech kilometrach rozruchu wpadłem na lokalny stadion i trening wyglądał mniej-więcej tak: pierwsze 200 i zanim zdążyłem się zorientować już było szóste powtórzenie, a za chwilę dziesiąte i można było potuptać do domu. Odcinki w przedziale 33-34 sekundy odhaczałem jeden po drugim, Rebele bardzo dobrze oddawały moc, jaką wkładałem w każde odbicie od podłoża, krok był sprężysty i czułem sporo luzu.
Spośród treningów, które miałem okazję realizować w tej parze szczególnie okazale wypadł dziesięciokilometrowy bieg ciągły. Założeniem było, aby po kwadransie rozruchu wspomnianą dyszkę zrobić w 3:45, a tutaj od początku nie szło, tak jak powinno. Każdy kolejny kilometr to po sześć, siedem sekund szybciej, cały czas się napędzałem. New Balance FuelCell Rebel v4 mnie niosły, a ja w to wszedłem. Złapałem w tych butach taki rytm, że finalnie skończyło się na średniej 3:36/km, aż musiałem napisać do trenera, że przepraszam za niesubordynację treningową.
Ostatnia jednostką, o której chcę wam powiedzieć jest zrealizowany przez mnie trening w lesie: WB1 + WB2. Dokładniej mówiąc było to sześć km ze średnią 4:40/km i kolejne sześć kilometrów ze średnią 3:46/km. W jednym z pierwszych akapitów napisałem, że wybrałem się w nich także do lasu i sam komfort biegu, to jak buty radzą sobie z tego typu nawierzchnią jest na plus. Walory szybkościowe również zostają zachowane. Oczywiście musimy mieć na uwadze, że na leśnej drodze nie damy rady osiągnąć tej samej dynamiki, co na asfalcie czy tartanie. But będzie delikatnie osiadał w podłożu, ale wciąż jest w stanie generować dużą dawkę mocy.
Podsumowanie
New Balance FuelCell Rebel v4 najkorzystniej wypada, kiedy użytkowany jest na asfalcie bądź innej twardej nawierzchni. Ten model lubi szybkie bieganie, lubi, kiedy może razem z zawodnikiem mocniej popracować, a z drugiej strony odpowiednia dawka amortyzacji czyni ten but wygodnym podczas zwykłego truchtania, czy regeneracyjnej jednostki.
W mojej szafie nowy Rebel zastąpił model 1080, którego wcześniej używałem na większości treningów. Z bardziej prozaicznych cech na czoło wysuwa się wygląd tego modelu. Geometryczne załamania, rzucająca się w oczy kolorystyka, to coś co na pewno przyciąga wzrok. Raz jeszcze to napiszę: NB FuelCell Rebel v4 to uniwersalny but treningowy z ogromnym wskazaniem na but startowy.
Tekst: Szymon Brzozowski
Zdjęcia: Szymon Brzozowski, New Balance
Niniejszy test ma charakter komercyjny i jest efektem współpracy reklamowej naszego portalu i marki New Balance w Polsce. Podkreślamy jednak, że materiał powstał o w oparciu o odczucia i wrażenia testera, a partner tej publikacji nie ingerował w treść artykułu.