Jak wypadliśmy na Mistrzostwach Europy OCR? Czy Polacy należą do europejskiej czołówki?

W ocenie wielu polskich zawodników Mistrzostwa Europy OCR w Esbjerg były jedną z najbardziej wymagających imprez, w jakich dotychczas brali udział. Niektórzy mówią wręcz o szkole OCR i podkreślają, że start w Danii był doskonałą okazją do zbierania doświadczenia. Przed imprezą wydawało się jednak, że Polacy pojadą do Esbjerg nie tylko po naukę, ale również po medale w fali Elite. Najbliżej realizacji tego celu był Łukasz Wańczyk i Robert Bandosz na krótkim dystansie oraz męska sztafeta Team Poland. Jednak na medale przyjdzie nam poczekać co najmniej do przyszłorocznych Mistrzostw Europy OCR, które odbędą się w Polsce. 

Jak polscy zawodnicy wypadli na tle europejskiej czołówki? 

Polacy w Danii wywalczyli 11 medali w kategoriach wiekowych, o 7 więcej niż w ubiegłorocznych mistrzostwach, które odbyły się w Holandii. Te sukcesy oczywiście cieszą, ale trzeba jednak pamiętać, że naprawdę najbardziej liczą się krążki, które otrzymują najlepsi startujący w fali Elite.

– Z moich obserwacji wynika, że w Polsce poziom podniósł się na pewno, ale też Europa nie stoi w miejscu. Warto zwrócić uwagę na skalę trudności  tras, jakie przygotowali organizatorzy, zwłaszcza biegu na krótkim dystansie. W sumie do tej pory nie wiem, czy to był bieg przeszkodowy czy taki trochę dłuższy ninja warrior, który w zasadzie sprawdzał głównie siłę chwytu i technikę. Ciężko było tam zaprezentować wszystkie swoje walory. – powiedział Grzegorz Szczechla.

– Patrząc na wszystkie wyniki, nie dzieląc ich na Elite czy Age Group, można śmiało stwierdzić, że Polacy to jedna z najlepszych ekip w Europie, jeżeli chodzi o biegi OCR. – zaczyna Kacper Kąkol, który na mistrzostwach wystartował w fali Elite na krótkim i długim dystansie. – Na krótkim dystansie ważne było pokonywanie przeszkód, moim skromnym zdaniem pod tym względem jesteśmy potęgą. W czasach overall w pierwszej dziesiątce znalazło się 2 naszych zawodników – Dawid Hajnos był siódmy a Andrzej Tarka dziesiąty. Warto również zauważyć, że Łukasz Wańczyk oraz Robert Bandosz w samym starcie Elite znaleźli się w TOP5. – dodaje.

Rozpoczynający mistrzostwa bieg na krótkim dystansie przejdzie do historii jako jeden z najtrudniejszych w historii. Dość powiedzieć, że niektórzy zawodnicy spędzili na trasie po kilka godzin, mimo że dystans biegu zamykał się w nieco ponad 4 kilometrach. Do końca o zamianę opaski Elite na slikonową opaskę finiszera walczyła jedna z najlepszych polskich biegaczek OCR, Małgorzata Szaruga. Pokazuje to doskonale jej wynik 7:24:17. Pewnie dotarłaby do mety, gdyby nie zamknięcie trasy biegu, co ostatecznie pozbawiło ją opaski. Warto jednak podkreślić, że w limicie czasu zmieściła się tylko jedna kobieta, Szwedka Elin Härkönen, która sięgnęła po tytuł Mistrzyni Europy.

Pod wpływem opinii zawodników  podjęli decyzję o modyfikacji trasy i obniżono skalę trudności przeszkód. Do tej pory w środowisku OCR trwają dyskusje, czy organizatorzy postąpili słusznie. –  Ja nie mam zdania, bo oprócz zawodów w Polsce nie znam specyfiki zagranicznej, ale czołowi zawodnicy z Europy mówili, że pierwszy dzień to raczej było „Ninja Factor” w terenie. – mówi Kacper Kąkol.

Najlepszy Polak, Sebastian Kasprzyk w biegu standardowym uplasował się dopiero na 12. pozycji. Czy to oznacza, że Polacy są poza europejską czołówką? – Czy możemy się porównywać do takich zawodników jak Jonathan Albon czy Thibault Debusschere, którzy są zawodowcami? W naszym kraju większość zawodników traktuje OCR jako pasję, nikt nie utrzymuje się z uprawiania tego sportu. Mimo to jednak patrzę na to optymistycznie i wierzę mocno, że za rok, podczas Mistrzostw Europy w Polsce medal w kategorii Elite trafi w polskie ręce. – podkreśla Kąkol. Wtóruje mu Grzegorz Szczechla – Oczywiście cały czas jako polskie środowisko OCR czekamy na medal indywidualny. Dyscyplina w Polsce rozwija się bardzo szybko i być może w już w przyszłym roku w Gdyni ta sztuka uda się komuś z naszej ekipy. – mówi szef Barbarian Race.

Wydaje się, że najszybciej Polacy osiągną sukces w biegach sztafetowych. Najlepsza polska sztafeta w składzie Grzegorz Szczechla, Mateusz Krawiecki i Sebastian Kasprzyk zajęła 4. miejsce, chociaż w trakcie biegu mieli spore szanse nawet na złoto.

A co z kobietami?

Żadnej z naszych zawodniczek nie udało się donieść opaski do mety. O ile pierwszego dnia, graniczyło to z cudem, o tyle drugiego można było liczyć na sukcesy.

Uważam, że medale w Elicie były w moim zasięgu. Sprawnie przechodziłam przeszkody. Niestety czasami trzeba troszkę szczęścia. Niedotknięcie dzwonka na jednej z przeszkód, spadnięcie z końcowego podestu na kolejnej przeszkodzie spowodowały długie przerwy i zmęczenie. – tłumaczy Małgorzata Szaruga. –  Na dłuższym dystansie przeszkody zostały ułatwione, skrócone, podzielone na segmenty. Troszkę żałowałam, że odpuściłam ten start, ale chciałam odpocząć przed drużynówką. Wnioski już wyciągnęłam, w przyszłym roku dołożę wszelkich starań żeby zdobyć pierwszy medal w elicie indywidualnie. – zapewnia.

Dlaczego nie udało się wystawić żeńskiej sztafety na mistrzostwach? W tej kategorii w Danii pobiegło tylko 20 drużyn, z których sklasyfikowanych zostało tylko 7 ekip.

– Co do drużynówki to w na poszczególnych zmianach musi być ktoś silny, szybki i sprawny technicznie. Do tego musi team być zgrany. Myślę, że ciężko w Polsce znaleźć 3 takie kobiety, żeby te 4 warunki były spełnione. – twierdzi Małgorzata Szaruga. – Może też być drugi powód. Może niektórzy myślą, że po prostu jest łatwiej zdobyć medal w mixie? Niestety tak nie jest. Za nami kolejne Mistrzostwa gdzie w mixie były bardzo dobre teamy – dodaje.

 fot. www.mh-foto.nu

Marcin Dulnik