20. PKO Poznań Maraton: Cosmas Kyeva wygrywa po raz trzeci! Udana pogoń Moniki Stefanowicz

Rekordy trasy i frekwencji pozostały nietknięte, ale jubileusz 20-lecia maratonu w Poznaniu i tak wypadł okazale. Zwycięzcą zawodów okazał się Kenijczyk Cosmas Kyeva, dla którego był to już trzeci tryumf biegu na królewskim dystansie w stolicy Wielkopolski. Wśród kobiet klasę pokazała Monika Stefanowicz, która na ostatnich dwóch kilometrach wydarła wygraną z rąk Etiopki. Bieg ukończyło 6072 zawodników, czyli o 1,2 tysiąca więcej niż w ubiegłym roku.  

Uczestnicy 20. PKO Poznań Maratonu pokonywali trasę, która powstała m.in. dzięki ich uwagom, propozycjom i sugestiom. Organizatorzy uwzględnili część z nich i zaproponowali odwrócony przebieg trasy. Przede wszystkim długi podbieg na ul. Św. Wawrzyńca do ubiegłego roku zlokalizowany na 35km zamienił się w zbieg, który maratończycy pokonywali już na 12km.

Po zmianach trasa miała być szybsza i miały paść na niej rekordy, ale ze względu na panującą dzisiaj w Poznaniu iście wiosenną aurę z tych planów nic nie wyszło.

Już przed biegiem wiadomo było, że ton rywalizacji wśród mężczyzn będą nadawać zawodnicy z Afryki. Honoru biało-czerwonych bronić miało dwóch debiutantów – Tomasz Grycko i Kamil Karbowiak oraz doświadczony Emil Dobrowolski, który zwyciężył w Poznaniu w 2016 roku.

Zaraz po starcie uformowała się dziewięcioosobowa grupa zawodników z Kenii i Etiopii. Kolejne międzyczasy pokazywały, że o pobicie rekordu imprezy wynoszącego 2:11:45 będzie bardzo trudno. Na 10km liderzy pojawili się po upływie 31:12, 15 km pokonali w 47 minut, a półmaraton w 1:06:16.

Taktyk Kyeva

Do 35km na prowadzeniu był duet Kenijczyków – Raymond Kemboi Chemungor i Mathew Kiptoo. Za ich plecami z 12 sekundami straty biegł Etiopczyk Getachew Kene Tufa a kolejne 9 sekund do swoich rodaków tracił Cosmas Kyeva.

Co ciekawe, zwycięzca poznańskiego maratonu z 2011 i 2018 roku i rekordzista trasy tego biegu do tego momentu trzymał się ciągle z tyłu, nie forsował tempa, tylko pozwolił się wyszaleć rywalom. Taka taktyka okazała się skuteczna.

Kyeva przypuścił atak dopiero w okolicach 37 kilometra. Mocno szarpnął i na 40 kilometrze zameldował się pierwszy z 26 sekundami przewagi nad Chemungorem. Kiptoo przestał się już praktycznie liczyć w walce o zwycięstwo, do lidera tracił bowiem wówczas prawie 2 minuty.

Ostatnie 2 kilometry były już popisem Cosmasa Kyevy, który niezagrożony pobiegł do mety. W ten sposób odniósł swoje trzecie zwycięstwo w poznańskim maratonie i został najbardziej utytułowanym zawodnikiem w historii imprezy.

Do pełni szczęścia Kenijczykowi zabrakło tylko kolejnego rekordu trasy. Dzisiaj uzyskał wynik 2:12:05, a więc pobiegł o 20 sekund wolniej niż przed rokiem.

– Jestem zadowolony z wygranej, jednak rozczarowany wynikiem. Liczyłem na rekord trasy, wygląda na to, że tempo biegu na pierwszych kilometrach było zbyt wolne – powiedział Cosmas Kyeva reporterowi telewizji WTK na mecie.

Jako drugi 55 sekund później finiszował Raymond Kemboi Chemungor, a trzecie miejsce z czasem 2:15:58 zajął Mathew Kiptoo.

Najszybszym Polakiem dzisiaj w Poznaniu był Emil Dobrowolski, który uzyskał rezultat 2:17:06.  Jak przyznał na mecie, liczył na jeszcze lepszy wynik.

– Ruszyłem sam na wynik w okolicach 2:15 puszczając całą elitę z przodu. Przed połówką zacząłem lekko zwalniać, łapała mnie lekka kółka i miałem spięty żołądek, ale zobaczyłem, Tomka Grycko, który biegł wolniej. Dogoniłem go a następnie Kamila Karbowiaka. Początkowo obaj nie wytrzymali tempa, ale Kamil dołączył do mnie w okolicy 30km i biegliśmy razem przez kolejne 10km. Na 2km przed metą przycisnąłem mocniej i się oderwałem – relacjonował Emil Dobrowolski. – Wprawdzie liczyłem na trochę lepszy wynik, ale i tak jest spory progres w stosunku do moich ostatnich maratonów. Pogoda dopisała, był lekki wiatr a ciepło mogło przeszkadzać raczej później, przynajmniej ja tego nie odczułem – dodał biegacz z Chotomowa.

„To będzie mój dystans w przyszłości”

Po Dobrowolskim do mety dotarł Kamil Karbowiak, który dzisiaj zadebiutował na dystansie maratonu. Jak nam powiedział, jego wynik 2:17:17 mógł być jeszcze lepszy, gdyby nie problemy logistyczne związane z dostarczeniem żeli na punkty odżywcze.

Do 23km biegło mi się dobrze, w tempie 3:10. Jednak nie było moich odżywek na 15 oraz 25km trasy. Dopiero na 30km dostałem żel, ale odcinek między 23 a 30 km dużo mnie kosztował energetycznie. Nie miałem siły i tempo spadło.  Na 30 km, jak przyjąłem żel wyraźnie odżyłem. Trochę wtedy przyspieszyłem – opisywał swój start Kamil Karbowiak. – Myślę, że jak na debiut to nie jest źle. To była nauka na przyszłość, jak się z tym dystansem obchodzić i jak przygotować technicznie. Myślę, że to będzie mój dystans w przyszłości – zakończył.

Nie wyszedł natomiast maratoński debiut Tomaszowi Grycko, który zakończył zmagania po 25km ze względu na skurcze.

Szalony bieg Etiopki

Wśród kobiet niesamowicie bieg zaczęła Tigist Tadese Bedada z Etiopii biegnąca w towarzystwie pacemakerów. Szybko oderwała się od reszty zawodniczek i kolejne kilometry pokonywała w tempie w okolicach 3:30 min/km.

Pierwszą „piątkę” zaliczyła w czasie 17:23, po 10km zegar pokazywał 34:54. Półmetek Bedada osiągnęła w 1:13:56.  Zanosiło się na niespodziankę, bo gdyby Etiopka była w stanie utrzymać takie tempo do mety uzyskałaby znakomity wynik w granicach 2 godziny i 26 minut.

Schody zaczęły się w okolicy 30km, to wtedy liderka wyraźnie osłabła. Miała wtedy aż prawie 6 minut przewagi nad drugą w stawce Moniką Stefanowicz, ale na nieszczęście Etiopki doświadczona Polka na ostatnie kilometry trasy zachowała sporo sił.

Na 40km przewaga liderki stopniała do zaledwie 46 sekund i na ostatnich 2 kilometrach Polka zdołał wyjść na prowadzenie. Ostatecznie wygrała z zapasem 16 sekund.

Stefanowicz, która finiszowała z czasem 2:37:42 na mecie nie ukrywała swojej radości. Trzykrotna uczestniczka Igrzysk Olimpijskich w Poznaniu wygrała po raz pierwszy.

Drugie miejsce z czasem 2:37:58 zajęła Tigist Bedada, a trzecie Beata Lupa, która uzyskała wynik 2:40:41.

– Celowałam w wynik poniżej 2:40, ale i tak jest super. Biegłam równo praktycznie całą trasę, nie miałam żadnych kryzysów, czułam się dobrze. Trochę pogoda mogła być lepsza, a zwłaszcza wiatr, który dawał się we znaki. Ale z debiutu jestem bardzo zadowolona i na następny już celuje w dużo lepszy czas – powiedziała Beata Lupa.

Na 10. miejscu z wynikiem 3:08:59 uplasowała się Patrycja Berezowska, zwyciężczyni i rekordzistka trasy słynnego ultramaratonu Badawater 135.

Do mety 20. PKO Poznań Maratonu dotarło 6 072 biegaczy, o prawie 1,2 tysiąca więcej niż przed rokiem. Do rekordu frekwencji z 2017 roku zabrakło 283 finiszerów.

Wyniki
Mężczyźni

1. Kyeva Cosmas (KEN) – 2:12:05
2. Chemungor Raymond Kemboi (KEN) – 2:13:01
3. Kiptoo Mathew (KEN) – 2:15:58
4. Tufa Getachew Kene (ETH) – 2:16:06
5. Dobrowolski Emil (POL) – 2:17:06
6. Karbowiak Kamil (POL) – 2:17:17

Kobiety

1. Stefanowicz Monika (POL) – 2:37:42
2. Bedada Tigist Tadese (ETH) – 2:37:58
3. Lupa Beata (POL) – 2:40:42
4. Morimoto Sawa (JPN) – 2:45:16
5. Czarnecka Lidia (POL) – 2:51:51
6. Żukowska Iwona (POL) – 3:02:1

red

fot. Adam Ciereszko, Jakub Kaczmarczyk