Aleksandra Lisowska: Żałuję, że odpuściłam bieg z pierwszą grupą
Aleksandra Lisowska podczas październikowego maratonu na Wojskowych Igrzyskach Sportowych w Wuhan uzyskała nowy rekord życiowy 2:31:40. Poprzedni wynoszący 2:33:13 zanotowała na ORLEN Warsaw Marathon w 2018 roku. Jak wyglądały jej przygotowania do startu w Chinach? Czy zamierza walczyć o minimum na Igrzyska Olimpijskie w Tokio?
Wiosenny maraton w Warszawie, który ukończyłaś w czasie 2:35:55 nie poszedł po Twojej myśli, mimo że w przygotowania włożyłaś mnóstwo wysiłku.
Czułam presję, wiedziałam, że jestem szkolona przez PZLA i wiedziałam, że są wobec mnie jakieś oczekiwania. Chciałam za bardzo nabiegać minimum na Igrzyska Olimpijskie w Tokio i za dużo chyba o tym myślałam. Można powiedzieć, że wypaliłam się już przed maratonem. Ale też myślę, że tam nie trafiłam za bardzo z formą. Wydawało mi się, że w najlepszej dyspozycji byłam już na obozie w Stanach Zjednoczonych na parę tygodni przed startem.
Skąd wiesz, że wtedy przyszedł szczyt formy?
Za lekko mi się tam trenowało. Tak naprawdę nie wiem sama do końca co zagrało nie tak i przestałam już o tym rozmyślać, bo życie toczy się dalej, a lata mi też uciekają. Dlatego nie zamierzam wracać do przeszłości i ciągle rozmyślać. Chcę tylko iść dalej i robić swoje tak jak teraz.
Potrzebowałaś resetu?
Tak, zrobiłam sobie naprawdę długą przerwę, nie biegałam nic prawie 1,5 miesiąca. Treningi wznowiłam w lipcu, z czystą głową, maksymalnie wypoczęta. Mimo, że przytyłam z 5kg i zaczynałam od zera, to ten powrót był dla mnie przyjemny. Z tygodnia na tydzień robiłam progres, a waga zaczęła szybko schodzić.
Skąd tak długa przerwa od biegania?
Po wiosennym maratonie byłam słaba. Na Mistrzostwach Polski na 10 000 m zeszłam z trasy, podobnie jak na półmaratonie w Tarnowie Podgórnym. Treningi wznowiłam dopiero jak całkiem przestałam myśleć o przeszłości, o tych nieudanych startach. Zaczęłam biegać z zupełnie czystą głową.
Czy przygotowania do startu w Wuhan różniły się czymś od poprzednich?
W tych przygotowaniach było więcej kilometrów, więcej pracy tlenowej, więcej niż w tamtych przygotowaniach i prawię połowę mniej treningów w trzecim zakresie, tzn. tych intensywniejszych. Teraz te przygotowania były takie spokojnie, dużo wolnego biegania i dopiero w ostatnim miesiącu zaczęły się mocniejsze treningi. Jak widać u mnie to się sprawdziło.
Jaki przebieg miał maraton w Wuhan?
Na pierwszych kilometrach nie biegło mi się luźno, nie czułam lekkości. Odpuściłam pierwszą szybszą grupę, która biegła na wynik w okolicach 2:30:30. Obawiałam się, że się jej nie utrzymam. Z perspektywy czasu żałuję tej decyzji, ponieważ okazało się, że taki wynik w Wuhan dawał indywidualny medal.
Skąd ten brak mocy na pierwszych kilometrach?
Sama nie wiem, nogi nie były ciężkie. Wprost przeciwnie, były lekkie jak nigdy. To duża zasługa fizjoterapeutki, która była z nami w Wuhan. Miałyśmy masaże, wcierki przed snem, nie brakowało nam niczego. Po prostu tempo na początku było dla mnie za szybkie. Do 3km miałam dylemat, czy biec z pierwszą grupą czy drugą. Ostatecznie zabrałam się z wolniejszą.
Biegłaś sama czy z resztą koleżanek z kadry?
Większość dystansu biegłam z Moniką Andrzejczak, a za nami była Chinka Li Dan. Nie bardzo chciała z nami współpracować. Liczyłyśmy, że trochę poprowadzi bieg, ale gdy my zwalniałyśmy tempo, ona również. Razem dotarłyśmy na półmetek z czasem 1:17:20. Na 35 km zawodniczka gospodarzy w końcu zaatakowała i szybko nam uciekła. Nie zdołałyśmy się z nią zabrać, bo Chinka wręcz odpaliła rakiety. Wyobraź sobie, że drugą połówkę pobiegła w 1:13:10! I to na wcale niełatwej trasie, pełnej hopek, o wymagającym profilu. Ostatecznie z czasem 2:30:33 na mecie zameldowała się na trzecim miejscu, a ja z rezultatem 2:31:40 byłam szósta.
Chinka przyspieszyła, ale Ty też drugą połówkę pobiegłaś sporo szybciej.
W ogóle na drugiej połówce czułam się znakomicie. Nogi rewelacyjnie się spisywały, przez cały dystans nie odczuwałam żadnego zmęczenia mięśniowego. Pod tym względem to był mój najlżejszy maraton. Żałuję tylko, że tej lekkości z drugiej części biegu nie czułam na pierwszych kilometrach. Cały czas się zastanawiam, co by było, gdybym jednak pobiegła z tą pierwszą grupą. Nasz sztab szkoleniowy jednak ostrzegał, że na tej wymagającej trasie pierwsze 21km ma wyjątkowo ciężki profil. Połączyłam te informacje z ogólnym samopoczuciem i zdecydowałam się zostać z wolniejszą grupą.
Jest nowy rekord życiowy, 2:29:30, czyli minimum na Tokio 2020 coraz bliżej. Czy to cel na wiosnę?
Niby bliżej, ale i tak to jeszcze sporo brakuje. Na pewno będę walczyła o minimum, ale już bez takiej napinki, jak to miało miejsce na wiosnę. Aby je uzyskać musi zagrać dużo czynników danego dnia. Wiem, że lekko nie będzie.
Twój trener, Jacek Wosiek, jest zdania, że jesteś w stanie taki wynik osiągnąć.
Zawsze we mnie wierzy bardziej niż ja sama. Mając takiego trenera wszystko jest możliwe, pokazał to w tych przygotowaniach. Ufam mu bezgranicznie i wiem, że poznał mnie już na tyle, że mnie przygotuje najlepiej jak potrafi.
Nie obawiasz się presji? To będzie tylko jedno podejście.
Właśnie nie. Jeśli go nie nabiegam, to będzie znaczyło, że widocznie jeszcze nie na mnie pora. Wiem, że trener przygotuje mnie najlepiej jak to możliwe, a ja postaram się to wykorzystać na trasie walcząc całym sercem. A jaki da to rezultat na końcu, to się przekonamy. Na pewno wiem, ja i mój trener, że pierwsza połowa musi być u mnie spokojna. Oczywiście nie aż tak jak to było w Wuhan, bo tam to już przesadziłam (śmiech). Muszę to zrobić z głową. Ostatnie starty biegane negative split mi naprawdę służą.
Trzeba przyznać, że kobiecy maraton wygląda naprawdę nieźle w Polsce. Jesteś Ty, jest Izabela Paszkiewicz, Karolina Nadolska, Monika Andrzejczak, Aleksandra Brzezińska. Udanie zadebiutowała Anna Gosk, a walkę o Tokio zapowiada również Iwona Bernardelli.
Bardzo mnie cieszy, że sportowy poziom tak wzrósł u kobiet na maratonie. Mam nadzieję, że łamanie 2:30 niedługo w Polsce będzie czymś normalnym. Aby biegać szybciej maratony powinnam przyspieszyć również na innych dystansach. Muszę dyszki po 32 minuty zacząć biegać i połówki w czasie 1:11/ 1:12. Niestety na dzisiaj nie mam zapasu szybkości, ale jestem świadoma, że muszę nad tym popracować.
Dziękuję za rozmowę.
Marcin Dulnik