Panie Premierze, my chcemy startować!

Czy uczestnicy wesel, wieców wyborczych, mszy i koncertów a także kibice piłkarscy są bardziej odporni na koronawirusa? Oczywiście, że nie. A jednak z jakiegoś powodu rząd łagodząc obostrzenia zdecydowanie bardziej liberalnie podchodzi do organizatorów tych imprez niż w stosunku do wydarzeń biegowych. Ostrożność i roztropność w „odmrażaniu” kolejnych dziedzin życia potrafię zrozumieć, ale brak konsekwencji i logiki w działaniu już niekoniecznie.   

Ktoś powie, ale o co Ci chodzi? Przecież nie dalej jak wczoraj rząd zapowiedział, że od 21 lipca w imprezach sportowych, a więc również w biegach będzie mogło uczestniczyć nawet 300 osób. Poza tym dystans społeczny zostanie skrócony z 2 metrów do 1,5 metra.

Organizatorzy wciąż stoją pod ścianą

Tylko czy to coś zmienia w sytuacji organizatorów dużych imprez biegowych? Na przykład takich liczących 3 tysiące uczestników i więcej. Od marca czekają na rozwiązania prawne, które pozwolą im zmierzyć się z wyzwaniem przygotowania zawodów w bezpieczny sposób. Wraz z nimi w zawieszeniu trwają dostawcy rozmaitych usług, z których korzystamy podczas biegów. Mam tu na myśli firmy zabezpieczające imprezy, zapewniające pomiar czasu, koszulki, medale, catering itd. To również branża hotelowa, restauracje.

To są przedsiębiorcy, Panie Premierze, którzy potrzebują wsparcia. Ale niekoniecznie rozumianego jako kolejne subwencje lub zwolnienia z obowiązkowych danin względem państwa, ale stworzenia możliwości dostarczania usług i zarabiania pieniędzy.

Stan zawieszenia jest groźny, bo każdy jego tydzień dla firm z branży sportowej może oznaczać być albo nie być. Nikt dzisiaj nie wie, jak będzie wyglądał rynek imprez sportowych po pandemii. Kto przetrwa, a kto zbankrutuje w oczekiwaniu na moment, gdy biegacze będą mogli wrócić na trasy biegów.

Szczególnie trudna sytuacja panuje na rynku biegów ulicznych, lepiej radzą sobie organizatorzy biegów górskich, ale też specyfika tych imprez daje większe pole manewru w ustalaniu godzin startów, limitów czasowych itd. Przykłady Biegu Rzeźnika czy trwającego Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich pokazują, że można w bezpieczny sposób przygotować imprezę biegową w czasie pandemii.

Świat, który się zawalił

Znam wielu organizatorów i odbyłem z nimi dużo rozmów na temat kryzysu w branży. To co ich łączy, to determinacja i zrozumienie powagi sytuacji. Oni wcale nie chcą organizować imprez na hurra, bez jakiegokolwiek planu. Skrzyknęli się i wypracowali propozycję standardów sanitarnych, o jakich uczestnicy m.in. wesel, wieców wyborczych, mszy i koncertów mogą jedynie pomarzyć.

Liczą się z tym, że wielu biegaczy nie będzie chciało startować w imprezie o tak ostrych rygorach bezpieczeństwa, gdzie maseczki, płyny dezynfekcyjne i dystans społeczny grają pierwszoplanową rolę. Są gotowi ponieść koszty związane z „przeformatowaniem” zawodów na realia pandemii, a niektórych przypadkach będą one niebagatelne. W grę wchodzi m.in. modyfikacja  tras, lokalizacji biur zawodów itd.

Ktoś zapyta, dlaczego? Odpowiedź jest prosta, bo to ich praca, a często wielka pasja. Tuż po wprowadzeniu stanu epidemii rozmawiałem z Andrzejem Krzyścinem, organizatorem gnieźnieńskiego Biegu Europejskiego i Biegu Lechitów. Usłyszałem głos człowieka, któremu naprawdę zawalił się świat, ale nie ten finansowy, bo biegi to nie jest jego główna domena działalności, ale ten piękny świat pełen adrenaliny, uśmiechu i radości wypisanej na twarzach biegaczy.

Takich ludzi jak Andrzej w Polsce jest wielu. Oni wszyscy czekają na to, co zrobi rząd w sprawie branży sportowej. Czy podejmie z organizatorami rzeczową dyskusję na temat bezpiecznego powrotu imprez biegowych.

Gdzie podziała się logika?

Ostrożność rządu w zdejmowaniu kolejnych obostrzeń jest zrozumiała, ale zastanawia mnie jednak brak konsekwencji i logiki. Na przykład od 21 lipca w koncertach i imprezach plenerowych na wolnym powietrzu będzie mogło uczestniczyć ponad 150 osób pod warunkiem zachowania zasad dystansu społecznego i reżimu sanitarnego. Organizatorzy zobowiązani będą do zachowania co najmniej 5 metrów kw. na osobę. Będzie również obowiązek zachowania dwumetrowej odległości pomiędzy uczestnikami.

Od ponad miesiąca w Polsce organizowane są wesela z limitem 150 uczestników, którzy nie muszą nosić maseczek. Bez przeszkód odbywają się msze, a przez ostatnie tygodnie mogliśmy w telewizji oglądać wyborcze wiece, podczas których mało kto pamiętał o maseczkach i zachowaniu dystansu społecznego.

Kibice piłkarscy już dawno wrócili na stadiony i dotychczas mogli zająć 25 proc. miejsc na trybunach. Już wiadomo, że od nowego sezonu Ekstraklasy kluby udostępnią fanom połowę miejsc. Oznacza to, że np. mecz Legii Warszawa na stadionie przy ul. Łazienkowskiej 3 będzie mogło obejrzeć nawet 15 tysięcy kibiców.

Podaję te przykłady, że pokazać wyjątkowo rygorystyczne podejście rządu do organizatorów imprez biegowych. Nie bardzo rozumiem, dlaczego mogę iść na koncert, na mecz, na mszę i na wiec, ale na bieg już nie. Czy biegacze, ludzie na ogół wysportowani, sprawni i zahartowani w bojach są w jakiejś grupie ryzyka?

Chcemy startować!

Jako biegacze szczególnie odczuliśmy pandemię koronawirusa. Wszyscy pewnie do dzisiaj pamiętamy zakaz biegania po parkach i lasach oraz strasznie mandatami za treningi bez maseczki. Patrząc z tej perspektywy faktycznie dzisiaj jest już o wiele lepiej. Możemy biegać bez przeszkód, ba! nawet odbywają się treningi grupowe.

Jednak zawody biegowe to dla wielu z nas sól tego sportu. Szansa do weryfikacji formy, założeń treningowych, ale również okazja do spotkania ludzi, poczucia solidarności. Na imprezach biegowych nie zamierzamy się całować jak na weselach, siedzieć obok siebie jak na widowniach w kinie czy w teatrze, czy podawać sobie ręce w geście pokoju jak na mszach. My chcemy biegać, tak po prostu. Znów poczuć adrenalinę i powalczyć z własnymi słabościami.

Pozwoliłem sobie zabrać głos w imieniu tej grupy biegaczy, którzy chcą startować, ale oczywiście szanuję wszystkich, którzy będą woleli zostać w domach. Wierzę, że powrócą czasy, gdy na trasach zawodów spotkamy się wszyscy.

Marcin Dulnik

fot. shutterstock