Wyboista droga do Dębna. Czemu weryfikacja zawodników trwała tak długo?

Maraton w Dębnie w randze PZLA Mistrzostw Polski już w niedzielę. Tymczasem ostatni jego uczestnicy dopiero w piątek wieczorem dowiedzieli się, czy spełniają formalne wymagania określone przez Polski Związek Lekkiej Atletyki. 19 z nich otrzymało decyzję odmowną. Jak się dowiedzieliśmy, jutro do godziny 13:00 ma zostać opublikowana procedura odwoławcza.

Z uwagi na pandemiczne obostrzenia, 9 kwietnia Polski Związek Lekkiej Atletyki zobowiązał zawodników zgłoszonych na maraton w Dębnie do udokumentowania możliwości udziału w PZLA Mistrzostwach Polski. Pewni startu w Dębnie byli członkowie kadry lekkoatletycznej.

Pozostali biegacze najpóźniej do środy, 14 kwietnia do godziny 20:00 mieli przesłać na wskazany adres dokument potwierdzający prawo do wynagrodzenia za uprawianie sportu zawodowego lub dokument wystawiony przez podmiot opłacający stypendium sportowe.

W przypadku tego ostatniego decydujące były zapisy ustawy o sporcie, z których wynika, że prawo do przyznania takiego świadczenia mają kluby i związki sportowe oraz jednostki samorządu terytorialnego.

Dodatkowym dokumentem wymaganym przez PZLA było oświadczenie dotyczące obuwia startowego.

Mission impossible

W oficjalnym komunikacie PZLA podał, że otrzymane potwierdzenia zweryfikuje 15 kwietnia, a zgoda na start miała zostać odnotowana w systemie Starter PZLA.

Zadania weryfikacji zgłoszeń zawodników podjął się Tomasz Wieczorek, delegat PZLA. Ponieważ w ciągu dnia był w swojej regularnej pracy, analizą dokumentów nadesłanych przez biegaczy mógł zajmować się dopiero wieczorem. Poświęcał na to około 4 godziny dziennie.

Mimo jego dużego zaangażowania i poświęcenia, 15 kwietnia w dalszym ciągu co najmniej kilkudziesięciu zawodników czekało na zgodę na start w Dębnie.

 – Zaproponowałem swoją pomoc w weryfikacji zgłoszeń zawodników, ale przyznam, że szybko tej decyzji pożałowałem – powiedział nam Tomasz Wieczorek. – Całym procesem zajmowałem się praktycznie sam. Nie otrzymałem w tym zadaniu większego wsparcia. Dokumenty zawodnicy nadesłali późno, np. w poniedziałek otrzymałem ponad 80 maili. Zaczęła się gonitwa z czasem. Każde zgłoszenie uważnie analizowałem, niektóre bardziej rozbudowane kontrakty sponsorskie przesyłałem do PZLA z prośbą o opinię.  Z całą pewnością zbyt optymistycznie przyjęto, że tak dużą liczbę zgłoszeń uda się zweryfikować w tak krótkim czasie. To się nie miało prawa udać w tych warunkach – tłumaczył.

Odwołanie last minute

Ostatecznie pozytywnie zweryfikowane zostały zgłoszenia 131 zawodników. Kolejnych 19 biegaczy otrzymało decyzję odmowną, od której przysługiwać im będzie odwołanie. W większości przypadków powodem braku zgody na start było wskazanie w dokumencie podmiotu nieuprawnionego do przyznania stypendium np. uczelni.

– Procedura odwoławcza ma zostać opublikowana jutro (17 kwietnia – przyp. red) najpóźniej do godziny 13:00. Liczę, że nie będę zajmował się dalej tym tematem, ponieważ jestem bardzo zmęczony analizą dokumentów. Myślę, że potrzebny jest ktoś o świeżym spojrzeniu, kto ostatecznie podejmie decyzje odnośnie startu tych zawodników – mówi Wieczorek.

Tak czy inaczej czasu na rozpatrzenie odwołania PZLA będzie miał wyjątkowo niewiele. O godzinie 13:00 w sobotę do startu Mistrzostw Polski pozostanie raptem 19 godzin.

Swoją drogą, można zauważyć, że całkiem sporo zawodników ostatecznie zrezygnowało z udziału w maratonie w Dębnie. W momencie zamknięcia zapisów na liście startowej znajdowało się 226 osób. Część z nich pewnie wyeliminowały kontuzje czy zakażenia COVID-19. Niektórych mógł zniechęcić wymóg dostarczenia dodatkowych dokumentów.

Wielu biegaczy zgłoszonych na maraton w Dębnie spodziewało się, że informacja o wyniku weryfikacji zostanie opublikowana 15 kwietnia, tak jak głosił komunikat PZLA.

– Dało się odczuć stres i frustrację zawodników w dziesiątkach telefonów, jakie otrzymywałem. Rozumiem oczywiście biegaczy i ich zdenerwowanie, ale taka dodatkowa presja wcale nie pomagała w pracy. Konieczność wprowadzenia dodatkowej weryfikacji zgłoszeń wymusiła pandemia koronawirusa. To trudny czas dla wszystkich, nie tylko zawodników, ale i organizatorów – ocenia delegat PLZA.

Minima bez znaczenia

Pod koniec lutego Polski Związek Lekkiej Atletyki podał minima kwalifikacyjne A i B, które musieli spełnić zawodnicy zainteresowani startem w Dębnie. Biegacze legitymujący się wymaganymi czasami mieli pierwszeństwo w zajmowaniu miejsc na liście startowej. Regulamin dopuszczał jednak możliwość udziału osób niespełniających minimum do limitu uczestników określonego w rządowym rozporządzeniu.

– Wprowadzenie minimów kwalifikacyjnych było sposobem na ograniczenie liczby uczestników w razie, gdyby rozporządzenie określało maksymalną dopuszczalną frekwencję na zawodach. Ponieważ aktualne przepisy nie limitują liczby uczestników imprez sportowych wyniki sportowe nie miały większego znaczenia. Akceptowaliśmy wszystkich zawodników ograniczając wymagania do określenia jakiegokolwiek wyniku w biegu ulicznym na dystansie maratonu, półmaratonu, 10km, 10 000m na trasie posiadającej atest PZLA – wyjaśnia Tomasz Wieczorek.

Maraton w Dębnie w randze PZLA Mistrzostw Polski w Maratonie Kobiet i Mężczyzn wystartuje w niedzielę, 19 kwietnia o godzinie 10:00.

Sportowo bieg zapowiada się bardzo ciekawie. Na szybkiej trasie zobaczymy czołówkę maratonek z mistrzynią kraju Aleksandrą Lisowską, Izabelą Paszkiewicz, Iwoną Bernardelli i Angeliką Mach na czele.

Wśród mężczyzn wydarzeniem powinien być maratoński debiut Krystiana Zalewskiego, ale wśród zgłoszonych nie brakuje mocnych zawodników takich jak Arkadiusz Gardzielewski, Mariusz Giżyński, czy Błażej Brzeziński.

red